Promocja na kolorówkę w Rossmannie - wziąć udział czy nie?



Gdyby ktoś jeszcze nie wiedział - właśnie dzisiaj rozpoczyna się wyczekiwana promocja w Rossmannie: -49% lub -55% (w Klubie Rossmann) przy zakupie trzech różnych kosmetyków do makijażu (najprawdopodobniej po prostu różniących się kodem kreskowym). Akcja potrwa do 19 października lub do wyczerpania zapasów.


Rossmannowskie imprezy tego typu, poza działami lakierowymi, omijałam szerokim łukiem już od kilku edycji - o powodach możecie poczytać TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ. W skrócie - odrzucał mnie wszechobecny syf i bajzel. 

Nie ukrywam wprawdzie, że wiele rzeczy mnie kusi, głównie tusze do rzęs z szaf Lovely, ale boję się, że przytargam do domu otwarty produkt. A w przypadku szminki czy właśnie mascary może się to wyjątkowo źle skończyć. Nowy podkład czy puder z przybytków Wibo, Eveline czy Miss Sporty też chętnie bym przetestowała - na zimę przyda się mocniejsza izolacja skóry od czynników zewnętrznych, także makijażem xD. Nadal jednak pamiętam moją historię z zapaleniem spojówek po tuszu (trzecie opakowanie, więc nie było to uczulenie) i obawiam się ryzyka, ale może Wy pomożecie mi z decyzją ;).

Wiecie może jak sprawa ma się z drogerią internetową? Zdarzyło się Wam w taki sposób dostać w paczce z Rossmanna produkt otwarty i niepełnowartościowy? Przyznaję, że w obecnej chwili uważam to za jedyną opcję dla siebie (Rossmanna odwiedziłabym dopiero jutro wieczorem, więc raczej niewiele ciekawego by zostało :P), ale z drugiej strony nie chcę wyrzucać swojej krwawicy w błoto xD.

Trudne sprawy pierwszego świata :P. Wybieracie się do Rossmanna? Pochwalcie się swoimi listami zakupowymi i przede wszystkim - samymi zakupami ;).

Komentarze

  1. Ja nie biorę udziału, chyba że znajdę jakiś ciekawy puder sypki, to coś dokupię albo posłużę się koleżanką ;) Chyba że porzucę myśl o pierze na rzecz krzemionki, bo to też mi chodzi po głowie. Ech, problemy pierwszego świata :D
    Kilka razy zamawiałam przez drogerię internetową, ale chyba nie kolorówkę akurat. Zastrzeżeń nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobno te odbierane w drogerii pakowane są z tego, co jest w sklepie, magazynie, szufladach. Więc to chyba jak się trafi. A panie i panowie pakujący raczej nie będą się przyglądać trzy razy, czy aby ktoś nie otworzył.
    Za to te kurierem podobno z magazynu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzięcie kurierem tego, co chcę kupić mija się z promocyjnym celem ;)

      Usuń
  3. Ja chyba zamówię coś przez neta i odbiorę w Rossmanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Potwierdzam przy odbiorze w drogerii przesyłają to co akurat jest w drogerii. Takze może sie trafić otwarty produkt

    OdpowiedzUsuń
  5. I przede wszystkim może go nie być na stanie w sklepie w ktorym odbierasz towar :) ja idę na promocję, mam nadzieję, że nie będzie szału, u mnie w mieście 5 Rossmannów!! Wyrosły jak grzyby po deszczu :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Tam miała być uśmiechnięta minka, bo oczywiście się cieszę, że jednak są te Rossmanny :D a tak poza tym wiele produktów w podobnych cenach co te na promocji w Rossmannie można znaleźć na allegro np. Szminka color riche matte z loreala kosztuje na necie 25-30 zł plus przesyłka (ekonomicznym 5 zł) a w Rossmannie 60 zł cena regularna!! Tak samo podkład Healthy mix regularna cena 60 zł, allegro 30,99 plus przesyłka, więc nie ma tragedii :) oczywiście grosz do grosza, więc idę na polowanie do Rossmanna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie z tego sprawę, ale akurat mam chrapkę na tańsze kosmetyki ;)

      Usuń
  7. A ja tym razem będę inna i nie wybieram się na szalone zakupy do Rossmanna. Zdrowy rozsądek podpada mi "zużyj to co masz" i szczerze mówiąc ma on rację ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci szczerze, że chodził mi po głowie tylko jeden zakup kompulsywny - reszta jest mi potrzebna ;)

      Usuń
  8. Zamawiałam kilka razy przez stronę internetową z opcją odbioru w sklepie i raz trafił mi się otwarty produkt. Była to co prawda jakaś pomadka z Lovely, więc dużo mnie nie kosztowała, ale niesmak pozostał. Dlatego wolę jednak zobaczyć produkty na własne oczy stacjonarnie. Szczerze mówiąc, wolałabym dłuższy czas oczekiwania na przesyłkę, ale pewność, że produkty są nowe, nieotwierane. A tak to mogę co najwyżej liczyć na łut szczęścia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię w pełni, ale przyznaję, że te tłumy mnie przerażają (to już chyba starość i wygodnictwo z mojej strony xD).

      Usuń
  9. Ja skusiłam się na 3 nowości Wibo ale miałam szczęście bo ledwo co ujrzały światło dzienne ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi raz pracownica Rosska powiedziała, że one biorą z półek towar, który ktoś zamawia online. Czytałam już kilka razy, że nawet zamawiając przez neta miały coś macanego :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja kupuję głównie przez stronę i nie zdarzyło mi się trafić na otwarte opakowanie

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja byłam dziś,kupiłam swoje 4 sprawdzone i używane przeze mnie regularnie kosmetyki czyli nuda :D A tłum był okropny ,wkładałam tylko ręce między głowy i wyciągałam,tusz na szczęście nie wygląda na zmacany,podkład też :) a kupiłam podkład Rimmel Stay Matte,puder Eveline Celebrities,rozświetlacz Wibo i tusz wodoodporny Maybelline :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Brać!
    Przy odbiorze paczki drogerii otwórz torebkę i sprawdź czy produkty były nieużywane :) Zawsze będziesz spokojniejsza:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja poszłam na otwarcie i był Armagedon :P Starałam się sprawdzać kosmetyki, czy są nowe (czy pomadki w płynie są mocno zakręcone, czy sztyft nie jest zjechany), wydaje mi się, że udało się.

    OdpowiedzUsuń
  15. Niczego nie potrzebuję, nie znoszę tłumów, nie mam czasu. Promocje rossmannowskie są za często jak na moje potrzeby.;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz