-55% na kolorówkę w Rossmannie: moje zakupy ;)



Nie jestem makijażowym freakiem (a może to i szkoda ;)) - cała moja poranna tapeta to krem BB/podkład, tusz do rzęs i korektor. Od wielkiego dzwonu (i to naprawdę wielkiego) używam cieni i różu. Przy okazji akcji -55% na kolorówkę w Rossmannie (19-20.04.2019) postanowiłam jednak uzupełnić zapasy, a także spróbować niektórych nowości. Moje promocyjne typy możecie sobie przypomnieć w tym wpisie, a sama tym razem przytargałam do domu taki zestaw:


W większości przypadków są to uzupełnienia zapasów. Nie ukrywam również, że po akcjach z przeszłości (więcej o dantejskich scenach przeczytać możecie w tym poście oraz innych w nim zalinkowanych) z pewnym niepokojem odwiedziłam pobliskiego Rossmanna, ale... chyba wyciągnęli wnioski ze wcześniejszych edycji i jest jakoś lepiej - bez wielkiego bałaganu i wszechobecnego syfu. Nie ukrywam też, że zakupione kosmetyki typowo kolorowe: podkład, tusz i korektor po prostu otworzyłam w sklepie, by sprawdzić, czy przede mną nikt ich nie zmacał. I tak w domu otworzyłabym je od razu, bo akurat wszystko mi się kończy ;). W innym przypadku chyba bym zrezygnowała. Na szczęście - wszystkie były świeże, więc pognałam z nimi do kasy ;).



To już kolejne opakowanie tego podkładu, które wędruje do mojej kosmetyczki. Pełną recenzję znajdziecie w tym poście, a ja po raz kolejny trzymam kciuki, aby go nigdy nie wycofali ;). Pamiętam, ile czasu i poszukiwań zajęło mi odnalezienie następcy nieodżałowanego BB kremu od Rival de Loop, a ten produkt oceniam równie wysoko.

Miss Sporty, Mascara Studio Lash 3D Volumythic


Zabrałam ją z półki bez większych przemyśleń - zależało mi na tuszu w dobrej cenie, z marki, którą lubię, no i oczywiście na silikonowej szczoteczce ;). W moim Rossmannie nie było szafy Eveline (mascary tej marki są moimi ulubionymi), ale być może pozwoli mi to na odkrycie jakiegoś nowego hitu? Zobaczymy ;).

Miss Sporty, Korektor Perfect to Last


Bez korektora w płynie pod oczy nie jestem w stanie się obyć - mam tendencję do obrzęków i cieni pod oczami. Monotematycznie również wzięłam kamuflaż od Miss Sporty z nadzieją, że okaże się podobnym strzałem w 10. jak podkład.

Alterra, Pomadka ochronna Rumianek


Pomadki ochronne mogłabym kupować na okrągło ;). Zużywam je w straszliwym tempie, chyba dlatego, że nie potrafię mieć nie posmarowanych ust - czuję wtedy spory dyskomfort ;). Pomadkę Alterry wrzucam do koszyka przy każdej możliwej okazji - uwielbiam ją zarówno za działanie, super skład jak i śmiesznie niską cenę. 

Eveline, Odżywcza pomadka ochronna Miód i Pomarańcza


Nie ukrywam - skusiły mnie tytułowe Miód i Pomarańcza, bo cytrusy uwielbiam, a dodatek miodu dodatkowo przekonuje ;). Skład - również nie najgorszy, liczę na naprawdę niezły efekt odżywczy ;). Mam niewielkie doświadczenia z pomadkami ochronnymi Eveline - a może Wy macie już jakieś wyrobione opinie?

Blistex, Balsam ochronny Classic


Klasycznego Blistex'a wrzuciłam za Waszym poleceniem - widziałam sporo jego porównań do produktów Tisane czy Carmex, które uwielbiam. Skład ładny, mocno olejowy, a do tego filtr przeciwsłoneczny - jestem do niego naprawdę dobrze nastawiona ;).

Ładny zestaw za niskie pieniądze ;). A czy Wy skusiliście się na coś w ramach tej promocji?

Herbaty... prosto z Chin!



Po wielu niepewnościach, wątpliwościach, dyskusjach i Waszych sugestiach zdecydowałam się ;). Jestem herbatożłopem - mogłabym egzystować na niej samej (no dobra, dwoma filiżankami kawy dziennie też nie pogardzę :)). Od jakiegoś czasu dojrzewała we mnie myśl (więcej w tym poście), by herbaty zakupić prosto z Chin i w tym roku, wykorzystując akcję promocyjną z okazji urodzin Aliexpress, dotarła do mnie smakowita paczuszka:



  • Herbata Puerh w kapsułkach, 50 sztuk (+ 10 gratis dostałam jeszcze do zamówienia)
  • Suszona lawenda
  • Herbata owocowa
  • Suszony jaśmin
  • Herbata różana - suszone pąki
  • Owoc "thin achene", którego nie za bardzo potrafię rozszyfrować xD.
Poza puerh i herbatą owocową resztę zamierzam stosować jako dodatki. Może jeszcze zdecyduję się na zaparzenie herbaty różanej solo ;). Zamierzałam dokonać zakupu w sklepie Full Chea Tea (za poleceniem jednej z Czytelniczek), jednak gdy zauważyłam, że prowadzą też sprzedaż przez Aliexpress postanowiłam wykorzystać kupony. Na razie mogę pochwalić się przetestowaniem herbaty w kapsułkach (pół kapsułki na kubek wrzucam) i wersji owocowej. 

Z tą drugą nie mam wielkich doświadczeń, ale ten chiński puerh to najlepsza czerwona herbata jaką piłam w życiu - a wypiłam jej już naprawdę sporo ;). Wykorzystałam także jaśmin i "thin achene" do herbaty zielonej parzonej na zimno (bardzo ją lubię do sushi i onigiri) i o dziwo nawet mój M. (wierny jedynie klasycznemu Liptonowi) pił ją ze smakiem.

Nie był to budżetowy zakup, ale kupony złagodziły ból portfela ;). Biorąc pod uwagę moje zapasy i ten zakup całość starczy mi na długo, więc... nie żałuję. Myślę, że przy kolejnych herbacianych łowach skuszę się na puerh w kostce lub krążku oraz na zieloną herbatę. Po dokładniejszym przetestowaniu mojego zamówienia obiecuję dokładniejszą recenzję ;).

Jaki jest Wasz ulubiony rodzaj herbaty? ;)


2+2 gratis w Rossmannie: Poczuj wiosnę we włosach! Moje łupy ;)



Każda interesująca kosmetyczna promocja jest fajna, ale te włosowe w Rossmannie chyba najbardziej mnie kuszą. Ani razu nie przeszłam obok nich obojętnie, zawsze coś nowego trafiało do łazienki xD. Tym razem, w dniach 8-19 marca 2019 roku, w systemie 2+2 gratis kupimy produkty właśnie do włosów. 2 tańsze produkty otrzymamy gratis, a rabat jest jednorazowy dla Klubowiczów Drogerii Rossmann. Jeśli potrzebujecie zakupowej pomocy - znajdziecie już na blogu zestawienia ciekawych stylizatorów, odżywek i masek, olejów, wcierek, serum i kuracji oraz szamponów. Jeśli tylko zdążę - podrzucę Wam jeszcze post z nowościami godnymi uwagi w trakcie trwania promocji.


Przytargałam już do domu swoje zakupy. Wydałam dość sporo, bo prawie 39zł, i ewidentnie miałam spory pociąg to masek w zgrabnych słoiczkach ;).


Nivea, Szampon micelarny do włosów przetłuszczających się


Skład:


Kupiony dzięki sugestii jednej z Czytelniczek - ponoć myje srogo, a tego oczekuję od szamponu ;). Skład również to obiecuje: SLES, betaina kokamidopropylowa i zaraz potem... sól kuchenna ;). Dalej znajdziemy ekstrakt z melisy, lanolinę i olej makadamia w towarzystwie jednego filmformeru, a także nawilżacze-humektanty (gliceryna, glikol propylenowy) oraz substancje odpowiedzialne za pH, trwałość i zapach tego szamponu. 

Moje nadzieje z nim związane są bardzo duże ;).

Garnier Fructis, Maska Oil Repair 3 Butter


Nie będę się tutaj nadmiernie rozgadywać - zakupiłam kolejny słoiczek cuda, które już dla Was zrecenzowałam ;). Jeśli producent nie popełni jakiegoś karygodnego błędu i nie wycofa tej maski - zapewne nie będzie to ostatnie opakowanie tego masełka ;). 

Syoss Pure, Maska do normalnych i grubych włosów


Skład:


Skład prosty, krótki, emolientowy i faktycznie bez filmformerów! Na uwagę zasługują zauważalne ilości olejów: makadamia, arganowego oraz masła shea i betainy. Trochę śmiechu pewnie wywołuje u Was fakt, że zabrałam produkt do włosów normalnych i grubych mając kudły liche i cienkie. Cóż, siła wyższa - tylko taka wersja ostała się w moim Rossmannie xD. 

Warta uwagi dla osób CG (unikających filmformerów). Z ciekawością się do niej dobiorę.

L'Oreal Elseve, Maska odżywcza Magiczna Moc Olejków


Skład:


Produkty Elseve mam za dość ciężkie i treściwe, ale jakoś nie mogłam się powstrzymać ;). Włosy olejuję rzadziej, więc mam nadzieję, że nie zrobi mi przyklapu ;). Emolientowa baza... i zaraz potem, w pierwszej linijce, barwniki :P. Wszystkie dobroci (wśród nich: ekstrakty roślinne, witamina E, oleje) pojawiają się dopiero po pierwszych barwnikach, więc są ich śladowe ilości w tej masce. Nie ma w niej jednak składników szkodliwych, a najważniejszy jest dla mnie efekt wizualny, który może być zacny ;). Zawiera silikon pod koniec składu.

Pochwalcie się swoimi zdobyczami :D. Jeszcze karta mojego męża jest do wykorzystania xD.

Chińska herbata - ale czy kupowana w Chinach?



Kawoszką dopiero się staję, ale herbaciarą jestem od zawsze ;). Od naparów ziołowych po wersje bez dodatków aż po opcje z różniastymi opcjami smakowymi. Jedynie wanilia nadal nie komponuje mi się z herbacianym naparem i chyba się to nie zmieni xD. Opakowania i woreczki różnych mieszanek zajmują całą szafkę w mojej kuchni, a mój M. niejeden raz stoi przed nią zagubiony w poszukiwaniu np. bławatkowej białej herbaty, na którą mam akurat ochotę xD. 


Moje zamiłowanie do herbat innych niż czarna oczywiście rozwijało się poprzez etapy herbat fix (czasami bardzo wątpliwego smaku i pewnie jakości, ale nawet wśród nich znalazłam swoje smakowe perełki), liściastą herbatę zieloną aż po bardziej złożone mieszanki z dodatkami. Obecnie przechodzę zachwyt zieloną herbatą parzoną na zimno - pycha! Poznałam ją przy okazji zainteresowania onigiri, czyli kanapkami ryżowymi (polecam spróbować jednego i drugiego :D).

Przekonanie się do zakupów na Aliexpress złamało we mnie opór (strach?) przed zakupami za granicą. Wcześniej łamałam się tylko w sprawie cudownych spinek Flexi8, które kupowałam w Stanach. Niedawno otrzymałam propozycję współpracy ze sklepem Chinesetea4u (w jej ramach powstał ten post) i intensywnie zastanawiam się nad wypróbowaniem (ponoć) prawdziwej, chińskiej herbaty. 

Może ktoś z Was zdecydował się już w przeszłości na kliknięcie "buy chinese tea"? Bardzo interesują mnie opinie o herbacie liściastej ("loose leaf green tea", a szczególnie Bamboo Leaf Green Tea). Co o nich sądzicie? Czy warte są zachodu zakupu za granicą i wydłużonego przez to oczekiwania? A może znacie inne herbaciane sklepy internetowe warte uwagi? ;)

Rozwiejcie proszę moje wątpliwości, bo ochota do spróbowania wielka (skończyłam moją ulubienicę, której niestety nigdzie już dostać nie można -.-), ale rozum nie śpi ;).

Jak sprawić, aby codzienne zakupy były tańsze?



Zakupy spożywcze to jedna z tych kategorii comiesięcznych wydatków, które – jak sami pewnie dobrze wiecie - naprawdę trudno zredukować. Jeść w końcu coś trzeba ;). Nie będę Was namawiać do przerzucenia się na gorsze jakościowo artykuły spożywcze ani też na niezdrowe (choć tanie) gotowe dania obiadowe. Skupię się za to na sposobach, dzięki którym odżywiam się tak samo jak dotychczas, ale w moim portfelu pozostaje więcej pieniędzy. Nic nie stoi na przeszkodzie, by w Waszych było tak samo ;). 

Jak oszczędzać na codziennych zakupach?

Planuj jadłospis na tydzień z góry 

Aby zmaksymalizować efekty finansowe nowego sposobu prowadzenia budżetu, próbuję dostosować swój tygodniowy jadłospis do ofert promocyjnych udostępnianych w gazetkach reklamowych dużych sieci handlowych, na przykład takich jak ta Biedronki: https://blix.pl/sklep/biedronka/. W ten sposób kupuję taniej produkty, a tym samym koszt każdego posiłku staje się niższy. W skali miesiąca te (z pozoru) drobne oszczędności sumują się do znacznych kwot. Ułatwieniem w planowaniu listy zakupów może być aplikacja mobilna Blix https://blix.pl/ (we współpracy z którą powstał ten tekst), za pośrednictwem której sporządzony plan produktów jest zawsze pod ręką. Tak – staram się być coraz bardziej mobilna, ale różnie mi wychodzi :D. 

Chodź rzadziej na zakupy 

Szczególnie na początku roku sklepy kuszą ogromnymi obniżkami cen wszystkiego. W pewnym stopniu dotyczy to także sieci spożywczych. W poświątecznym czasie taniej można kupić przede wszystkim wielopaki kaw, zestawy piw kraftowych ze świątecznymi skarpetami czy kuflami w prezencie oraz słodycze w mikołajkowych opakowaniach. Jednak czy aby na pewno przyszliśmy do sklepu właśnie po te produkty? Jeśli nie, to częste wizyty w markecie lub dyskoncie zaowocują wzmożonymi wydatkami. Gdy nie masz dostatecznie silnej woli, chodź do sklepu rzadziej – pokusa na uleganie kaprysom chwili będzie znacznie mniejsza. To samo dotyczy osób będących na diecie. Sama staram się unikać niepotrzebnych wizyt w sklepach ;). 

Płać kartą za zakupy 

Choć płacenie kartą może pozornie sprzyjać rozrzutności (niejeden raz o tym czytałam), dzięki licznym programom lojalnościowym i promocjom może się okazać, że za zakupy opłacane kartą otrzymamy bonus, na przykład w postaci bonu do wykorzystania w jednej z popularnej sieci dyskontów. Często operatorzy kart, zwłaszcza kredytowych, decydują się na podarowanie swoim użytkownikom tzw. cashbacku, czyli zwrotu części poniesionych wydatków. Ma to zachęcić ich do aktywnego korzystania z kart. Jeśli więc można w ten sposób oszczędzić, to czemu by tego nie robić? 

Ponadto, płacąc kartą, ma się cały czas dostęp do historii opłat. W tym celu wystarczy się zalogować do swojego banku – szybki podgląd ułatwia precyzyjne zapisywanie wydatków w comiesięcznym budżecie, a więc pośrednio wspiera w kontrolowaniu wypływu pieniędzy z konta. Niejeden raz, oglądając swój miesięczny raport łapałam się za głowę – obecnie robię to dużo rzadziej ;). 

To może niewiele sposobów, ale powodują w naszym budżecie widoczne oszczędności ;). A jak Wy radzicie sobie z codziennymi wydatkami?

Moja przygoda z Allegro Smart!



Niejeden raz pokazałam Wam pewnie, jak bardzo lubię zakupy internetowe. Obecnie, jeśli wiem, że ustrzelenie czegoś stacjonarnie mogłoby kosztować mnie sporo zachodu - bez mrugnięcia okiem sięgam po zalety sieci ;). Dominowały u mnie zakupy na Aliexpress, z jasnych powodów: niskie ceny i zwykle bezpłatna przesyłka ;). Minusem przy zakupach z Azji jest niestety czas przesyłki. 

O tym, że nasze rodzime Allegro chce wprowadzić abonament na wysyłki produktów z odbiorem w punkcie pod nazwą Allegro Smart!, dowiedziałam się z jednego z plakatów na krakowskim przystanku xD. Tekst ten nie jest żadną formą współpracy czy płatnej promocji - pakiet zakupiłam po dłuższych rozmyślaniach początkiem września. Naczytałam się jednak w sieci różnego rodzaju artykułów na temat tej akcji, więc myślę, że warto opublikować kolejną opinię ;).


Cała akcja z abonamentem to pewnie forma walki właśnie z Aliexpress :D. Za 49zł możemy otrzymać 365 przesyłek w ciągu roku, a 10zł mniej kosztuje pakiet 180 przesyłek w ciągu 6 miesięcy. 

Zanim zakupiłam pakiet miałam kilka obaw:

  • Tylko wybrane oferty (od najbardziej polecanych sprzedawców) miały mieć udostępnioną wysyłkę w ramach abonamentu Smart! - spodziewałam się, że będzie ich tyle co kot napłakał.
  • Oczami wyobraźni widziałam te przepełnione Paczkomaty i wszelkie inne punkty odbioru, co skutkowałoby wydłużeniem czasu dostarczania towaru.
Kwota nie wzbudziła moich zażaleń - przy paczkach kosztujących średnio 10zł już po 5 zakupach wydatek się zwraca. A nawet szybciej, bo za zakup pakietu dostajemy 10 monet wymiennych na kupon 10zł. Podobnie jak minimalna kwota zakupu, czyli 40zł - w końcu te darmowe przesyłki w abonamencie muszą się chociaż minimalnie opłacać.

Do zakupu ostatecznie przekonało mnie to, że w ciągu 30 dni można zrezygnować z usługi i otrzymać zwrot kosztów. Nie będzie to konieczne w moim przypadku ;).

Dzisiaj dotarła do mnie dziesiąta przesyłka w ramach pakietu Smart! Jak do tej pory:
  • Nie miałam problemów z kupieniem interesujących mnie produktów z darmową wysyłką. Do mojego domu trafiły m. in.: odzież, obuwie, odkurzacz, kosmetyki czy płyta indukcyjna ;).
  • Wszystkie paczki dotarły do mnie w ciągu 2-3 dni roboczych :D.
  • Ukrytych kosztów nie zauważyłam.
  • Uwaga: w niektórych ofertach tylko jedna z opcji odbioru w punkcie jest dostępna bezpłatnie(np. tylko Paczkomaty). Najkorzystniej byłoby więc mieć wszystkie typy w miarę w pobliżu.
Jak na razie widzę same plusy w tej opcji - zobaczymy, co będzie dalej :D. Muszę jednak podkreślić, że mieszkam w dobrej lokalizacji (Paczkomat, dwa kioski RUCHu i Poczta Polska) i przyniesienie do domu nawet odkurzacza z Paczkomatu nie jest problemem xD. 

Co sądzicie o tej akcji? A może sami korzystacie? ;)

Ślub z Aliexpress (1)



Nasz ślub zbliża się wielkimi krokami - gdy ustalaliśmy jego datę oboje myśleliśmy, że to tak dużo czasu, a tu... już powinniśmy zagęszczać ruchy w kwestii organizacji ;). Nie zamierzam utopić Was tutaj tematem ślubnym, ale wiem, że akurat temat zakupów na Aliexpress staje się coraz bardziej popularny - może niektórym z Was rozwieję wątpliwości w kwestii zakupów w Chinach ;). 

Ślub to oczywiście wielkie wydarzenie dla nas, ale rozum zawsze górą - to tylko jeden lub dwa dni zabawy i są tematy, na których chcemy przyoszczędzić. Sukni Wam nie pokażę przed ślubem z wiadomych powodów (;)), ale mogę się pochwalić już tym, co dotarło do mnie z Azji. Wrzucę Wam linki do sklepów, w których dokonałam poszczególnych zakupów ;).

sznurek z juty

Czerwony sznurek jutowy - miał być do zawieszek na alkohol, ale okazało się, że dużo lepiej pasuje do nich zwykła dratwa ;). 

topper na tort

Topper na tort - jako fani Gwiezdnych Wojen nie mogliśmy przejść obojętnie obok toppera z Hanem i Leią :D.

ozdoba do włosów

Ozdoba do włosów - świetnie wykonana i naprawdę piękna! Fryzury nie mam jeszcze opracowanej, ale będę chciała ją tam gdzieś wkomponować ;).

numeracja stołów

Numery na stoły - proste, ze sklejki i za grosze ;).

biżuteria aliexpress

Biżuteria - na razie dotarło do mnie jedno zamówienie, na bazie którego robię następne. Do kolczyków dokupię naszyjnik i bransoletkę w tym samym stylu, a do widocznych tutaj bransoletki i naszyjnika - kolczyki ;). Jeden z zestawów posłuży mi na poprawinach.

lak pieczęć

Pieczęć, lak i łyżki do laku - zamarzyło nam się samodzielne wykonanie zaproszeń oraz pieczętowanie ich lakiem ;). Wybraliśmy wzór pieczęci, dosłaliśmy inicjały oraz datę i... jesteśmy bardzo zadowoleni. Obsługa laku nie okazała się taka trudna, a sama pieczęć jest ciężka i świetnie wykonana.

lak łyżki

alkohol zawieszki

Zawieszki na alkohol - zamierzamy dorobić do nich tylko lakową pieczęć i pętelkę z dratwy ;). Gruby, biały, nieco kredowy karton jest całkiem wytrzymały ;).

obrączki pudełko

Pudełko na obrączki - uważam je za ogólnie zbędny wydatek, ale to spodobało mi się tak bardzo, że nie mogłam się oprzeć ;).

mankiety spinki

Spinki do mankietów - kolejna inspiracja Gwiezdnymi Wojnami ;). Taki grawer będziemy mieli też na obrączkach.

ślubna podwiązka z koronki

Podwiązka - kolejny zakup, za który nie zamierzałam przepłacać, a najtańsze warianty w Polsce niezbyt mi się podobały i wyglądały dość tanio. Tutaj - elastyczna koronka, trzyma się na udzie... niczego więcej nie oczekuję ;).

Co jeszcze planuję kupić?

  • Sukienkę na poprawiny (jest już wybrana, pozostaje się wymierzyć i zamówić).
  • Biżuterię, o której wspominałam w poście.
  • Welon (miało go nie być, ale chyba do mojej sukni za bardzo pasuje xD).
  • Ewentualnie - klipsy do butów. 
Zdarza Wam się zaszaleć na Aliexpress czy też jest to dla Was portal nieodkryty? ;)

-49% w Rossmannie: moje łupy z analizami składów ;)



Nadszedł czas na koniec niekończącej się sagi dotyczącej obecnej promocji w Rossmannie obejmującej rabatem -49% produkty do regeneracji ciała po lecie. Jeśli ktoś z Was chce się na nią wybrać, to poniżej znajdziecie moje typy we wszystkich kategoriach ;)



Odwiedziłam łącznie trzy krakowskie Rossmanny. W pierwszym, na ulicy Królewskiej, kupiłam lwią część moich łupów. Pod Teatrem Bagatela nie kupiłam nic (bo i polowałam na coś konkretnego, czego we wcześniejszym oddziale nie było), ale już na Wiślnej zaspokoiłam swoją zakupową żądzę :P. W każdym z tych miejsc produkty objęte promocją były ładnie oznaczone (oczywiście z pewnymi niedopatrzeniami, chociażby w kwestii produktów dla kobiet w ciąży), półki w miarę pełne, a ruch umiarkowany - bez mordu w oczach i chamstwa ;). Jestem bardzo pozytywnie tymi faktami zaskoczona.

Powiem szczerze, że nie pamiętam kiedy ostatnio wydałam tyle na kosmetyki za jednym razem xD. Mój kosmetyczny zakupoholizm sam przeszedł w fazę uśpienia, którą ta akcja przerwała ;p. Wydałam około 85zł, korzystając z rabatu -49% na większość zakupów (76zł) oraz -40% przy kolejnych łupach w czasie akcji (9zł). Zakupione przeze mnie kosmetyki są mocno zbieżne z moimi listami zakupowymi ;).

W pierwszym rzucie przyniosłam taki zestaw:


Włosy:


Isana Professional, Kuracja do włosów z olejkiem arganowym


Skład:


Emolientowy produkt (oleje: migdałowy i arganowy, emolienty syntetyczne) z dodatkami humektantów (gliceryna, glikol propylenowy, pantenol). Śladowy dodatek filmformeru, kompozycja zapachowa oraz regulatory pH i konserwanty zamykają peleton składników ;). Kusiła mnie pozytywnymi efektami już od dawna, a za 2,50zł żal nie brać :D.

O'Herbal, Odżywka zwiększająca objętość cienkich włosów z ekstraktem z arniki


Skład:


Emolientowo - antystatyczna baza ze sporym dodatkiem protein mlecznych i keratyny oraz ekstraktu z arniki. Dalej znajdziemy regulatory pH, kompozycję zapachową i konserwanty. Miałam kupić wersję lnianą, ale proteiny tutaj jakoś mnie przekonały :D. Produkty proteinowe nieco mi "wyszły" ze zbiorów.

Jantar, Kuracja na gorąco z wyciągiem z bursztynu


Skład:


Pierwszy z zakupów niezaplanowanych i kompulsywnych ;). W masce znajdziemy zarówno sporo silikonów jak i olei (kokosowy, jojoba, arganowy) czy ekstrakt z bursztynu i mocznik domknięte konserwantami i kompozycją zapachową oraz zagęstnikiem: chlorkiem sodu.

Szampon bazuje na SLESie i nieco słabszych od niego detergentach oraz sporej dawce mocznika oraz... chlorku sodu w roli zagęstnika. Dalej znajdziemy ekstrakt z bursztynu, inulinę, pantenol (humektant) i kolagen w otoczeniu filmformerów, konserwantów i kompozycji zapachowej.

Balsam zawiera emolientowo-humektantową bazę z ekstraktami ze skrzypu, keratyną hydrolizowaną, pochodną protein pszenicznych z dodatkiem filmformerów, konserwantów i zapachów.

Zestaw ten składowo pewnie nie każdemu przypadnie do gustu, jednak mnie: fankę rozsądnych ilości dobroci i filmformerów przekonał do kupna. Testy może już dziś ;).

Oleje


Loton, Oil Therapy, Olejek Kokos&Migdał


Skład:


Olejki Loton ssały mnie w dołku odkąd usłyszałam o ich istnieniu, jednak zawsze było jakieś ale (zwykle w obszarze cena-wielkość zapasów xD). Tym razem jednak nie miałam oporów - a jedynie problem z wyborem wersji. Padło na produkt, którego bazą jest olej kokosowy (z lenistwa - by nie musieć go zimą rozpuszczać) na spółkę ze słonecznikowym doprawione trójglicerydami i olejem migdałowym. Całość uzupełniają kompozycja zapachowa, ekstrakt z rozmarynu i witamina E. Poleci na włosy, a jakże ;).

Wellness&Beauty, Olejek Mango&Papaja


Skład:


Olejki do masażu Wellness&Beauty znam bardzo dobrze, recenzowałam już wersję Wiśnia&Kwiat Róży (KLIK!) - miałam ją nawet w koszyku, ale chęć do testowania nowości zwyciężyła ;). Ten cudak bazuje na dwóch olejach: słonecznikowym i rycynowym bogato doprawionych ekstraktami z papai oraz mango i olejem migdałowym. Dalej znajdziemy witaminę E, trójglicerydy oraz kompozycję zapachową. Włosy i ciało będą bardzo zadowolone ;).

Babydream fur Mama, Olejek przeciw rozstępom


Skład: Glycine Soja (Soybean) Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil/Unsaponifiables, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Tocopherol, Parfum.

Kosmetyk wręcz kultowy, z którego testami (cena-zapasy po raz drugi xD) nie było mi po drodze, szczególnie, że niebieska oliwka Babydream jest tańsza ;). Tym razem jednak wszystko "pykło" i mieszanka olei: sojowego, migdałowego, słonecznikowego, jojoba i makadamia z witaminą E i kompozycją zapachową wylądowała w moim koszyku. W tej chwili sama nie wiem od którego olejku zacząć testy xD.

Maseczki do twarzy

Eveline, Facemed+, Maseczki: oczyszczająco-wygładzająca Zielona glinka i oczyszczająco-detoksykująca Aktywny węgiel




Skład:



Skład:


Obie maseczki mają bardzo zbliżone, kaolinowo-glinokrzemianowe bazy wzbogacone glikolem propylenowym oraz olejem (Aktywny węgiel: migdał, Zielona glinka; awokado). Dalej znajdziemy mieszanki emolientów syntetycznych i modyfikowany olej rycynowy. W wersji detoks znajdziemy również tytułowy węgiel, a w wygładzającej: ekstrakt z herbaty i mentol. Obie wersje konserwowane są parabenami.

W planach miałam wprawdzie tylko pierwszą opcję z węglem, jednak przyznaję - nie mogłam się przy półce zdecydować i wzięłam obie xD. Drugą mogę więc policzyć jako zakup kompulsywny ;).

Usta



Alterra, Pomadka ochronna z rumiankiem


Skład:


Niezmiennie mój pomadkowy hit ;). Oleje: rycynowy, kokosowy, jojoba, masło shea, oliwa i słonecznikowy dopełnione woskami, kwasami tłuszczowymi, witaminą E, olejkiem rumiankowym i marchwiowym - to może się podobać ;).

Body Club, Ochronny balsam do ust o zapachu jagody


Skład:


Kolejny zakup kompulsywny - nie mogłam przejść obojętnie obok tej pięknej sówki :D. Skład tego balsamu też jest niezły: oliwa z oliwek, masło shea i  kakaowe, oleje: rycynowy i słonecznikowy dopełnione ciekłą parafiną, woskiem pszczelim, witaminą E, lecytyną i ekstraktem z rozmarynu. Wyląduje w kieszeni płaszcza ;).

Body Club, Balsam ochronny do ust o smaku banana


Skład:


Woski, masło shea, skwalan, olej jojoba, oliwa z oliwek, witamina E, ekstrakt z banana, kompozycja zapachowa i jeden barwnik - wygląda to składowo naprawdę ładnie i liczę, że równie ładnie spisze się na moich ustach ;).

Paznokcie

Killys BiO2, Witaminowa bomba



Skład:


Zestaw rozpuszczalników i polimerów tworzących błyszczącą warstwę na paznokciu został wzbogacony olejem arganowym, perfluorodekaliną (składnik "dotleniający") oraz witaminami A i E, fosfolipidami i roślinnymi komórkami macierzystymi. Dla mnie to powrót do przeszłości i zamierzchłych początków dbania o paznokcie z odżywkami Killys ;).

Na tym miałam zakończyć moje Rossmannowe łowy, ale odżywki w piance Jantar nie pozwalały mi spać po nocach xD. Dlatego też odwiedziłam drogerię pod Teatrem Bagatela (nie było ich), ale już na Wiślnej znalazłam wszystkie 3 rodzaje i wrzuciłam do koszyka xD. Po przemyśleniach zdecydowałam się jednak na jedną wersję, a zakupy uzupełniłam o zmywacz.


Isana, Zmywacz bezacetonowy


Skład:


Próbowałam naprawdę wielu zmywaczy do paznokci ale do tego zawsze wracam ;). Jak to w zmywaczu: rozpuszczalnik, etanol, renatłuszczające trójglicerydy, kompozycja zapachowa (w zasadzie nie wiem po co, wszystkie pachną dla mnie tak samo... xD) i barwniki.

Jantar, Odżywka w piance z wyciągiem z bursztynu do włosów cienkich i przetłuszczających się


Skład: Aqua (Water), Butane, Propane, Behentrimonium Chloride, Cetyl Alcohol, Propylene Glycol, Amber Extract, Hydrolyzed Keratin, Niacinamide, Glycerin, Panthenol, Cetrimonium Chloride, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Isobutane, Lactic Acid, VP/VA Copolymer, Disodium EDTA, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Parfum (Fragrance).

Dwa gazy na początku składu odpowiadają za funkcjonowanie samej pianki i nie mają żadnego wpływu na włosy. Dalej znajdziemy antystatyk i emolient (alkohol tłuszczowy) wzbogacony glikolem propylenowym (humektant) oraz ekstraktem z bursztynu. Do zakupu akurat tej wersji przekonała mnie, a jakże - keratyna ;). Całość domknięta jest niacynamidem (witamina B3), gliceryną, pantenolem (humektanty), antystatykiem oraz filmformerami (pochodną gumy guar oraz kopolimerem, ilość śladowa). Końcówkę składu stanowią regulatory pH, konserwanty i kompozycja zapachowa.

Nie do końca mam wobec niej określone wymagania, ale... mam co chciałam, będą testy :D.

Pochwalcie się koniecznie swoimi zakupami i dajcie znać, od czego mam zacząć moje testy ;).