Himalaya Herbals, Żel oczyszczający do mycia twarzy z Neem (Purifying Neem Face Wash) - mój niewypał
Żel do oczyszczania twarzy to kosmetyk niezbędny w moich zbiorach. Jestem posiadaczką cery tłustej, skłonnej do zanieczyszczenia i dopiero połączenie żel + płyn micelarny pozwala mi osiągnąć satysfakcjonujący poziom oczyszczenia ;). W ramach współpracy z marką trafiła do mnie cała linia Himalaya Herbals Neem (TUTAJ znajdziecie analizę składów, a TUTAJ - recenzję toniku) i dzisiaj rozłożę na czynniki pierwsze Oczyszczający żel do mycia twarzy z tej serii. Przyznaję, że mnie zaskoczył - niestety negatywnie...
Ładna, półprzeźroczysta, plastikowa tuba z niewielkim otworem to zwykle dobre rozwiązanie dla produktów tego typu. Niestety, nie tym razem - żel jest bardzo gęsty i trudno go wydostać z tuby w zadowalającej ilości. Wizualnie opakowanie podoba mi się bardzo - nieprzesadzone, zielone (skojarzenia z naturą), z ładną i odporną na czynniki zewnętrzne etykietą.
150ml żelu kosztuje około 13zł.
Skład:
Żel ten bazuje na mocnym detergencie anionowym (ALS) w towarzystwie słabszych surfaktantów (m. in. betainy kokamidopropylowej). Na uwagę zasługuje fakt, że ekstrakt z Neem znajdziemy już na trzecim miejscu w składzie ;). Całość uzupełniają: gliceryna (humektant), filmformer (kopolimer), ekstrakt z kurkumy i witamina E. Zawiera także substancje odpowiedzialne za regulowanie pH kosmetyku, kompozycję zapachową, konserwanty (bez parabenów) i barwniki.
Zwykle do mycia twarzy stosuję żele zawierające delikatniejsze detergenty, jednak w tym przypadku postanowiłam zostać królikiem doświadczalnym dla specyfiku mającego teoretycznie większą moc myjącą. Właśnie, teoretycznie...
Żel ma postać... zielono-żółtej galaretki (przez co ciężko jest go wycisnąć z tuby) o mydlano-ziołowym, delikatnym zapachu.
Żel ten stosowałam dwa razy dziennie - rano i wieczorem. Niestety, testy nie potrwały zbyt długo... . Kosmetyk pieni się średnio i trochę wody trzeba zużyć, by zmyć go z twarzy. Największy jego minus objawia się jednak po jego spłukaniu - zostawia na skórze ślisko-oślizgłą warstewkę (czyżby była to zasługa dodatku kopolimeru?), która w przypadku żelu do mycia twarzy jest dla mnie absolutnie niedopuszczalna. Przez jej obecność ciężko mówić o jakimkolwiek oczyszczeniu skóry. Słabo radzi sobie z usuwaniem czegokolwiek z twarzy.
Nie podrażnił mojej cery w żaden sposób ani jej nie wysuszył, jednak spowodował mały wysyp zaskórników na policzkach (zmiany trądzikowe w tym rejonie przytrafiają mi się niezwykle rzadko). Zastanawiałam się, czy ten wysyp nie pojawił się z powodu oczyszczania skóry z zanieczyszczeń, jednak po krótkim rachunku sumienia odrzuciłam taką możliwość. Po dwóch tygodniach od odstawienia go wszystko zniknęło bez stosowania dodatkowych środków.
Żel zużywam obecnie do mycia ciała i nie planuję powrotu do niego w przyszłości. U mnie się nie sprawdził - ciekawe, co byłoby u Was ;). W najbliższym czasie zamierzam wziąć na warsztat piankę z tej samej serii.
Stosujecie żele do mycia twarzy? Jeśli tak - pochwalcie się swoimi ulubieńcami ;).
loading...
Miałam go ale był średni.
OdpowiedzUsuńCo Ci w nim nie podpasowało?
UsuńMam go, u mnie trochę wysusza skórę. W sumie taki średniaczek.
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńJa najbardziej lubię biedronkowy żel micelarny, ma cudny zapach :) Czasami też sięgam po żel Cien albo różową Intimeę.
OdpowiedzUsuńDookoła tego żelu chodzę już od jakiegoś czasu - w końcu będzie mój ;)
UsuńMiałam to samo, ale po piance z tej serii. :(
OdpowiedzUsuńO kurczę, aż ciekawe, co będzie u mnie.
UsuńTego żelu nigdy nie stosowałam, od niedawna stosuję koreańską pielęgnację twarzy. Olejek do mycia to mój ulubieniec :-)
OdpowiedzUsuńJaki konkretnie? ;)
UsuńNie mam swojego ulubieńca, póki co zużywam vianek ;)
OdpowiedzUsuńDookoła Vianka, Sylveco i Biolaven chodzę z zainteresowaniem, ale jeszcze nie zdecydowałam się co najbardziej mnie kusi xD.
UsuńJa stosuję Ziaja, ciekawa jestem twojej recenzji pianki
OdpowiedzUsuńKtórego konkretnie produktu Ziaji używasz? ;)
UsuńSzkoda, ze się nie spisał :/ U mnie taka warstewka na twarzy też byłaby nie do przejścia ;)
OdpowiedzUsuńSądzę, że byłoby nas więcej ;)
UsuńU mnie w strefie oczyszczania wystarczy mleczko do demakijażu i paluch Glov. Na to odrobina olejku z Loreal - i gotowe :)
OdpowiedzUsuńMleczka nie używałam od lat - muszę pomyśleć nad testami ;)
UsuńLubię, ale tylko naturalne :) Aktualnie mam jednak piankę :)
OdpowiedzUsuńJaką?
UsuńŻel micelarny z Tołpy jest absolutnie wspaniały. Ten z Borjouis też daję radę.
OdpowiedzUsuńDaje*
UsuńPomyślę o nich kiedyś, dzięki ;)
UsuńMiałam i nie było źle, całkiem go lubiłam. Na pewno nie zostawiał żadnej warstewki i nie wydobywał się z trudnościami z tuby. Natomiast często zeslizgiwal się do zlewu przez tą galaretowatą konsystencję. :D
OdpowiedzUsuńMój się raczej do umywalki klei xD
UsuńA coś polecicie co niekoniecznie pachnie różami? Mam trądzik i prawie każdy płyn do mycia twarzy mnie uczula jeszcze mocniej nie mam już siły szukać dalej, bo prawie z każdym jest to samo, a niedługo będę wyglądała jak jeden wielki bąbel, a makijaż przeciż muszę robić codziennie, żeby to zakryć.
OdpowiedzUsuńMoże płyny/żele do higieny intymnej? Facelle albo Intimea.
UsuńPrzy trądziku, to co używasz do zmywania twarzy to podstawa, więc radziłabym się naprawdę ostro zabrać za szukanie czegoś porządnego, bo chemią tylko sobie pogarszasz stan skóry. Moje wypryski jakoś się złagodziły po płynie do zmywania z oeparolu. Nawet nie pachnie i ma ten lekki olej z wiesiołka, ale skład zupełnie naturalny więc nie czuję żeby coś mi się na buzi lepiło po zmyciu makijażu.
UsuńJa po oeparolu też zauważyłam poprawę, ale płyn głównie mi nawilżył skórę i teraz już nie mam takiej suchej jak wiór. No i też żadnych podrażnień nie miałam, a skórę mam alergiczną.
UsuńChemią będę sobie do emerytury "pogarszać stan skóry" ;) Spojrzę na ten Oeparol, dzięki!
Usuń