Bielenda Neuro Glicol + Vit.C, Eksfoliująca emulsja do mycia twarzy - bez eksfoliacji ;)
Pamiętacie moje łupy z majowego 2+2 w Rossmannie na wybrane produkty do pielęgnacji twarzy? Opisałam je wszystkie TUTAJ, a jednego z nich mam zamiar dziś dla Was rozłożyć na czynniki pierwsze ;). Bielenda Neuro Glicol + Vit. C Eksfoliująca emulsja do mycia twarzy - jak się u mnie sprawdziła?
Emulsja zapakowana jest w plastikową, miękką i poręczną tubę z czytelną, stylizowaną na dermokosmetyki i kosmetyki apteczne etykietą, której nie straszna jest łazienkowa wilgoć ;). Dobrze dopasowany otwór łatwo dozuje produkt, ale jego końcówkę pewnie będę musiała pewnie wydobyć przez chirurgiczne cięcie opakowania ;).
150ml emulsji w Rossmannie kosztuje 15,99zł (w promocji kupiłam ją za około 8zł - po przeliczeniu).
Skład: Aqua (Water), Sodium Cocoyl Alaninate, Acrylates Copolymer, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Sodium Cocamphoacetate, Punice, Coco Glucoside, Glycolic Acid, Acetyl Hexapeptide-8, Caprylyl Glycol, 3-O-Ethyl Ascrobic Acid, Polysorbate 20, Triethanolamine, Disodium EDTA, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Oil, Parfum (Fragrance), Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Limonene, CI 77891.
Założyłam sobie, że kupię w czasie promocji jakieś myjadło do twarzy bez SLES. Nie było to zadanie łatwe, ale udało się ;). Znajdziemy w nim łagodniejsze detergenty wzbogacone gliceryną i filmformerem już na początku składu (kopolimer), który jednak do tej pory nie robił mi krzywdy (i mam nadzieję, że tak pozostanie ;)). Wysoko w składzie znajdziemy również składniki tytułowe: kwas glikolowy i "neuropeptyd" oraz... pumeks. Całości dopełnia pochodna witaminy C, olejek pomarańczowy oraz sowity zestaw konserwantów, zapachów z jednym dokooptowanym barwnikiem.
Ten skład nie wywołał u mnie palpitacji serca z zachwytu, ale do zakupu przekonał mnie kwas glikolowy wysoko w składzie i możliwe profity z tego wynikające.
Ma wodnisto-żelową konsystencję i mlecznobiały kolor oraz pachnie... musującymi cukierkami cytrysowymi xD. Ledwie wyczuwalnie, ale zawsze ;).
Założyłam sobie, że kupię w czasie promocji jakieś myjadło do twarzy bez SLES. Nie było to zadanie łatwe, ale udało się ;). Znajdziemy w nim łagodniejsze detergenty wzbogacone gliceryną i filmformerem już na początku składu (kopolimer), który jednak do tej pory nie robił mi krzywdy (i mam nadzieję, że tak pozostanie ;)). Wysoko w składzie znajdziemy również składniki tytułowe: kwas glikolowy i "neuropeptyd" oraz... pumeks. Całości dopełnia pochodna witaminy C, olejek pomarańczowy oraz sowity zestaw konserwantów, zapachów z jednym dokooptowanym barwnikiem.
Ten skład nie wywołał u mnie palpitacji serca z zachwytu, ale do zakupu przekonał mnie kwas glikolowy wysoko w składzie i możliwe profity z tego wynikające.
Ma wodnisto-żelową konsystencję i mlecznobiały kolor oraz pachnie... musującymi cukierkami cytrysowymi xD. Ledwie wyczuwalnie, ale zawsze ;).
Sumiennie myłam nią twarz rano i wieczorem. Pieni się leciutko i myje dobrze (można dzięki niej usunąć nawet cały makijaż), jednak już jej zmycie stanowi pewien problem. Zawiera drobinki pumeksu, ale w takiej ilości, która działania złuszczającego nie wywoła, a jedynie... irytuje użytkownika ;). Takie pojedyncze drobinki naprawdę trudno jest zmyć do zera z twarzy - uwielbiają się lokować w zagłębieniach skrzydełek nosa i na linii włosów.
Poza wspomnianą wyżej niedogodnością nie zrobiła krzywdy mojej twarzy - myje delikatnie, bez przesuszania, bez podrażnienia (nawet okolic oczu, bo zdarzyło się, że mnie poniosło w myciu xD), ale równocześnie bez jakiegokolwiek, nawet minimalnego, efektu eksfoliacji. Stan zaskórnikowy nie zmienił się u mnie w żadną ze stron w czasie używania tej emulsji.
Mimo wszystko, że względu na skład i działanie, uważałabym go za produkt całkiem dobry, gdyby nie te upierdliwe drobinki w dziwnej ilości :P. Złuszczyć nie złuszczą, a irytują ;). Nie zamierzam do niej wracać.
Co stosujecie obecnie do mycia twarzy?
Nie miałam jeszcze nic z tej serii Bielenda, aczkolwiek interesują mnie kremy.
OdpowiedzUsuńJa obecnie używam grapefruitowej serii Neutrogena - peelingu i żelu, w sumie naprzemiennie z żelem z linii własnej Natury i peeling Perfecta
Mnie interesuje serum - wierzę, że ono faktycznie miałoby efekt eksfoliujący ;)
UsuńMnie z tej serii serum do twarzy zainteresowało :) a buzię teraz myję też Bielendą ale Carbo to co to niby ma węgiel w składzie i jest całkiem ok. Na zmianę z olejkiem do higieny intymnej od Lactacyd i też jest fajny jak na razie :)
OdpowiedzUsuńMnie podobnie interesuje serum ;)
UsuńFajnie, że się postarali tym razem ze składem :) Pamiętam moje rozczarowanie gdy kupiłam olejek do mycia twarz "szlachetny arganowy" czy jakoś tak, a tu na pierwszym miejscu w składzie parafina...ech
OdpowiedzUsuńO, to jest nagminne -.-
UsuńMam z tej serii krem na dzień i jet naprawdę ok, ale tacie tak podpasował, że mi go zabrał :D obecnie do mycia twarzy używam żelu Bioderma
OdpowiedzUsuńHohoho, niezła zmiana właściciela :D
Usuńchyba wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńPróbuj, może u Ciebie sprawdzi się lepiej ;)
UsuńNie brzmi to zachęcająco ;)
OdpowiedzUsuńWiem, bo i zachęcająco nie było ;)
UsuńTeż mnie drobinki trochę wkurzają,zwłaszcza z brwi ich nie mogę wypłukać :D No ale z każdym peelingiem tak mam więc w produkcie do mycia mi to nie przeszkadza :) Obecnie się myję żelem Tołpy Physio,dosyć spoko,tyle że się nie pieni i to mi przeszkadza trochę :)
OdpowiedzUsuńDo peelingu to tu jeszcze daleko ;)
Usuńkupiłam sobie serum z tej serii i ma fajny skład, ale jeszcze nie używałam ;p
OdpowiedzUsuńMnie interesuje, więc pragnę opinii ;)
UsuńJa bym chyba się nie skusiła, wolę myć twarz delikatnym szamponem. :) Dosłałam fotki do MWH.
OdpowiedzUsuńWidziałam, myślę, że w przyszły weekend do niej przysiądę ;)
UsuńCzy to możliwe, że po mezoterapii osoczem bogatopłytkowym popękały naczynka? Mam zasinienie pod okiem i wiem, że to normalne ale zaczęły mi prześwitywać też takie malutkie żyłki i nie wiem czy to normalne. Zabieg robiony był wczoraj, na mojej cerze takie rzeczy się raczej nie wchłaniają, trochę żyłek już mam. Czy myślisz Ziemolino, ze mogę złozyc reklamacje i ze to wina lekarki czy niekoniecznie? Czytalam, ze nie powinny po tym pekac naczynka.
OdpowiedzUsuńMam jeszcze inne pytanie, czy wlasciwa pielegnacja i dieta mozna sie pozbyc cery naczynkowej i sprawic by byla ona jednolita czy taka juz moja uroda? :) Co moglabym jesc, zeby bylo korzystnie?
Jak najbardziej możliwe, aczkolwiek powinny się wchłonąć. Miałaś zrobiony wywiad przed zabiegiem? Z opisu na razie wynika, że naczynka są rozszerzone, a nie popękane.
UsuńWait - masz cerę naczynkową i ktokolwiek zrobił Ci ostrzykiwanie czymkolwiek? :O Przekazałaś to w wywiadzie?
Z cerą naczynkową można nauczyć się żyć - poza zdrową dietą ważne jest "nie szkodzenie" (http://kascysko.blogspot.com/2013/01/pielegnacja-cery-naczynkowej.html) i suplementacja diosminą (fajnie by było, gdyby w pakiecie była hesperydyna).
P.S. Chyba pomyliłaś blogi ;)
Jak przeswitują mi żyłki to rozszerzone a nie popękane? Miałam błędną wiedzę a nie wiesz może czy rozszerzonych można się jakoś pozbyć samemu? Miałam wywiad i widzę, że to pękniete zaczyna jakby znikać, teraz widać je tak bardzo słabo, słyszałam, że osocze dobrze wpływa na taką cerę a ja mam kilka blizn i chciałam na to zadziałać. Wybacz, pomyliłam blogi ale Ciebie też chciałam o to zapytać. :) Dzięki za odpowiedź.
UsuńP.s. Wiem, że można z tym żyć ale ja nie lubię makijażu a ta cera nie jest jednak nigdy jednolita. Chciałabym wyglądać w miarę dobrze bez podkładu.
Między rozszerzonym a pękniętym naczynkiem granica jest niestety bardzo płynna. Pęknięte naczynko można nieco zmniejszyć, ale jego usunięcie będzie raczej wymagało użycia lasera.
UsuńNiestety - cera naczynkowa = brak nakłuwania.
Nie miałam tego żelu, ale znam temat upierdliwych drobinek ;) Szkoda, czekałam na tę opinię :)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że zawiodłam -.-
UsuńOd dłuższego czasu myłam twarz mydłem salicylowym, ale ostatnio odstawiłam je na rzecz Facelle. Już dawno nie miałam żelu przeznaczonego stricte do twarzy, gdyż żaden mnie nie zachwycił, a niektóre potrafiły pogorszyć stan cery (krem oczyszczający z węglem Garniera. Nawet moja siostra powiedziała, żebym go wyrzuciła :p ). Sprawdzają się u mnie tylko mydła i żele do higieny intymnej. Odkrycie mydeł w pielęgnacji twarzy bardzo zmieniło moją trądzikową cerę. Nadal jednak mam ochotę wypróbować żel z kwasem salicylowym Vianek lub Sylveco i olejki myjące z kwasami ;p
OdpowiedzUsuńA jak sprawdziło się Facelle? ;)
UsuńBardzo dobrze :D . Lepiej niż np. Intimea dla nastolatek (mam wrażenie, że Facelle lepiej oczyszcza). Nigdy nie mam po jego zastosowaniu uczucia ściągnięcia, ale pory są zdecydowanie węższe i lepiej oczyszczone niż podczas stosowania mydeł. Moje przebarwienia po ostatnim armagedonie zaczęły szybciej blaknąć. Nie jestem na 100% pewna czy to dzięki Facelle, czy moja cera tak świetnie sobie sama radzi :p (po wysypach zawsze odstawiam wszystko poza myjadłem do twarzy), ale mam wrażenie, że opalenizna na rękach też mi zbladła (myję Facelle całe ciało, bo jestem leniem xp). Dużym plusem w porównaniu do mydeł jest też to, że od Facelle nie pieką mnie oczy (są dosyć wrażliwe). Będę do niego wracać c:
UsuńO kurczę, super!
Usuńu mnie niestety się nie sprawdził;/
OdpowiedzUsuńJak i u mnie -.-
Usuńmoże kiedyś kupie ;-)
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie sprawdzi się lepiej ;)
Usuńz chęcią zakupie, dla mnie wygląda dobrze:)
OdpowiedzUsuńMoże fajnie się u Ciebie sprawdzi ;)
Usuń