Atopy tolerance, Emulsja do mycia ciała i włosów z ekstraktem z kory brzozy, nawilżająca, do skóry atopowej - perełka dla wrażliwców



Nie jestem atopowcem, jednak kosmetyki dla takich skór są mi bliskie z powodu wymagań skóry mojego ciała. Sucha, skłonna do podrażnień i fochów z byle powodu oraz "pobłogosławiona" sowicie odziedziczonym po rodzicach rogowaceniem okołomieszkowym potrafi ostro dać mi w kość. Pewnie niejeden raz mieliście okazję tutaj czytać, że cały tłuszcz na moim ciele wydziela się na twarzy (cerę dla odmiany mam tłustą, żeby nie było nudno ;)). 

Nie do końca zwracam uwagę na skład produktów wykorzystywanych do mycia ciała, ponieważ pieczołowicie kremuję się i balsamuję zarówno rano, jak i wieczorem. Dzięki temu ewentualny negatywny wpływ mocnych detergentów redukuję do prawie zera ;). Temperatury poszły jednak w górę, przez co musiałam przerzucić się na lżejsze kremy do ciała, a ja łaskawym okiem spojrzałam na Emulsję do mycia ciała i włosów z ekstraktem z kory brzozy z linii Atopy Tolerance produkowaną przez Elfa Pharm. O tej serii pisałam Wam już co nie co w przeszłości:


Vis Plantis Atopy Tolerance, Krem-emolient barierowy na powieki i wokół oczu (recenzja-KLIK!)


Emulsja zapakowana jest w ładną, sztywną białą buteleczkę z bezawaryjną pompką (nie zacina się ani nie zapycha), która dozuje ilość produktu wystarczającą do umycia obszaru np. całego tułowia. Same etykiety kojarzą mi się dość aptecznie i wzbudzają zaufanie, a dodatkowo są trwałe i nie odklejają się pod wpływem wilgoci. 

500ml emulsji kosztuje od 20 do 25zł, w zależności od miejsca (dostępna na stronie producenta oraz w aptekach, także na doz.pl). Porównując z cenami innych produktów przeznaczonych do skór atopowych - nie jest wygórowana.

Skład prezentuje się następująco:


Bazą tej emulsji jest mieszanka łagodnych detergentów (nie znajdziemy w nim detergentów siarczanowych pokroju SLES) wzbogaconych modyfikowanym hydrolizatem skrobiowym, propanediolem, mocznikiem, pantenolem, hialuronianem sodu i glikolami: kaprylowym i dipropylenowym (nawilżacze-humektanty). Całość domykają modyfikowane estry pochodzące z masła babassu, emolienty syntetyczne, dwa filmformery (kopolimer oraz polyquaterium), ekstrakty z brzozy oraz trędownika i dwa niekontrowersyjne konserwanty. Nie zawiera kompozycji zapachowej ani barwników.

Skład wygląda naprawdę zacnie i delikatnie, a zrezygnowanie ze składników najczęściej uczulających (czyli zapachów, barwników i agresywno-kontrowersyjnych konserwantów) można policzyć tylko jako dodatkowy plus. 

Emulsja ma konsystencję wodno-żelową (ale nie wodnistą) i lekko mleczny kolor. Praktycznie niewyczuwalny, mydlano-kwaśny zapach jest wyczuwalny jedynie wtedy, gdy praktycznie wsadzimy nos w produkt ;).


Emulsję stosowałam jako produkt do mycia ciała i twarzy. Przyznaję, że nie wykorzystałam jej do mycia włosów - moje trudne do domycia niskopory raczej by jej nie polubiły, chociaż skóra głowy pewnie piałaby z zachwytu ;). Wielbiciele delikatnych myjadeł do włosów powinni mieć ją jednak na uwadze ;).

Ładnie usuwa zanieczyszczenia i daje uczucie świeżości jednocześnie nie zdzierając płaszcza hydrolipidowego aż do "nagiej" skóry. Skóra po użyciu nie jest tłusta, ale jednocześnie nie woła od razu o jakieś tłuste bądź nawilżające smarowidło. Ba, w sytuacjach podbramkowych zdarzało mi się nie pokremować skóry po myciu i nic złego się nie działo. Skóra nie jęczała i nie strzelała focha, którego efektem jest zwykle u mnie nieładne łuszczenie na łydkach i przedramionach. Myślę, że latem będę ją stosować do porannego prysznica solo ;).

Twarz również była oczyszczona, ale jednocześnie nie wysuszona na wiór po aplikacji. W żaden sposób nie wpłynęła na ilość moich zmian trądzikowych - wyprysków ani nie ubyło, ani nie przybyło ;). Daję mu więc etykietę wartego uwagi produktu wielofunkcyjnego.

Emulsja całkiem nieźle się pieni, dzięki czemu nie trzeba wylać połowy butelki aby domyć skórę. Jej wydajność jest naprawdę niezła ;). Okazuje się, że można wyprodukować kosmetyk myjący bazujący na delikatnych detergentach, który nie ma konsystencji wody i się pieni (uwaga do komentarzy pod TYM postem), a jednocześnie posiada wszystkie zalety związane ze składem. 

Uważam, że ta emulsja jest wartym rozważenia rozwiązaniem dla atopowców, zarówno ze względu na skład jak i cenę. To już druga moja perełka z tej linii (obok Kremu-emolientu barierowego na powieki i wokół oczu: recenzja KLIK!), więc z ciekawością zabiorę się za kolejne produkty ;).

Czy sucha bądź atopowa skóra jest także Waszą zmorą? Jak sobie radzicie z takimi problemami?

Komentarze

  1. Ja jej używam do mycia włosów i jest mega łagodna dla skóry :) Niestety, szybko mi się po niej włosy przetłuszczają. Na pewno te osoby, które z przetłuszczaniem się nie mają problemu, będą niej zadowolone :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że u mnie nie domyłaby włosów, ale skóra na pewno byłaby zadowolona :D

      Usuń
  2. Tanią i bardzo fajnym olejkiem do mycia dla atopowców jest olejek do kąpieli z Ziaja Med, używam go przede wszystkim do zmywania makijażu -jest mega :D Chętnie przeczytałabym twoją recenzję na jego temat :P

    OdpowiedzUsuń
  3. mam cerę mieszana ale ze skłonnością do podrażnień i alergii. to również może być dobry produkt dla mnie. na te chwile używam olejków myjacych z e-naturalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam mieszaną skórę i chętnie wypróbuje tej emulsji, moje włoski też by się mogły z nią polubić :D

      Usuń
  4. Wypróbowałabym to cudo do twarzy i włosów, wygląda smakowicie.

    OdpowiedzUsuń
  5. W tym miejscu dziękuję bozi że nie mam suchej skóry.
    Tzn. wiadomo,czasem zdarzą się suche stopy i dłonie lub twarz,ale to po nadużyciu detergentów lub na twarzy po retinoidach :).
    To dobrze że nie muszę się niczym smarować, bo nie znoszę balsamów i innych smarowideł:(.
    Po każdym czuję się oblepiona i chcę się znowu umyć, wyjątek robię tylko dla samoopalacza i się jakoś przemęczam w nocy ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostaje się cieszyć, mnie to nie zostało oszczędzone ;)

      Usuń
  6. mam tą emulsję, niedługo się do niej dobiorę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam tę emulsję, używam od zimy! Kupiłam razem z polecanym przez Ciebie kremem. Bardzo jest fajny, moja skóra nie jest super sucha ani atopowa, ale dość wrażliwa i reaktywna (pozdrawiam moje swędzące bąble - potówki), i łatwa do przesuszenia zimą, a po myciu często ściągnięta. Służą mi bezzapachowe myjadła i dobrze nawilżające balsamy. To produkt dla mnie.:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam wode destylowana, otwarta jakos w lutym na poczatku, moge jeszcze ja wkurzystac do toniku PHA? (Woda+glukonolakton+mocznik+kwas hialuronowy+konserwant)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to już czysta woda, ale nie powinna zrobić formulacji krzywdy ;)

      Usuń
  9. Wpadłam tutaj dzięki rozcieńczalnikom do paznokci, zaciekawił mnie blog, weszłam na główną, pierwszy schwytany post i...nie żałuję :) Wyczytałam bowiem, że również masz rogowacenie przymieszkowe...(o ile to to samo, co okołomieszkowe, nazewnictwo mnie czasem myli) od ok. 15 roku życia również borykam się z tym problemem (wysypane całe nogi....) i próbowałam już chyba wszystkich maści aptecznych (z mocznikiem, jakiś takich niby na trądzik, wybieliły mi tylko ciuszki :/ ) i tych robionych z polecenia dermatolog....nic. Nic a nic mi nie pomaga. Czasem kutwy wyciskam, bo już nie mogę patrzeć xD i niektóre po prostu bolą, gdy najdzie dużo ropy :c
    Błagam o porady i pomoc :( chciałam spróbować laserową depilację, nie wiem czy to dobry pomysł, podobno bardziej mi się tylko po tym podrażni skóra, dłużej będzie pewnie też trwało podrażnienie, tak sie domyślam, ale za to potem, w ciągu roku, już nie będę jej tykać niczym ostrym ;)
    "cudo" odziedziczyłam po tacie, on też ma na nogach, ale jego owłosione..praktycznie nic nie widać, a u mnie? Szkoda słów, wstyd pokazać się na basenie czy na plaży

    Pozdrawiam ciepło i z góry dzięki za wszystkie słowa wiedzy, sprawdzone porady, może jakieś kosmetyki, cokolwiek :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj ;)

      Tak, to to samo: rogowacenie mieszkowe, okołomieszkowe czy przymieszkowe ;). Stan skóry bywa różny: zimą jest gorzej, jak mam jakiś bardziej stresujący okres w pracy - również.

      Najlepiej robi mi słońce - wtedy w zasadzie wszystkie zmiany zanikają ;). Ciągle jednak dbam o nawilżenie i natłuszczenie skóry, codziennie szoruję się szorstką gąbką, a raz lub dwa na tydzień peelinguję ciało rękawicą Kessa.

      Sama nie mam przekonania do depilacji laserowej po tym, jak nie dała u mnie efektu gdzie indziej. Wyrywać włosków nie mogę (bo wrastają jak dzikie mimo peelingowania), więc katuję nogi najgorszym rozwiązaniem w takim przypadku - maszynką (bo nie mam wyjścia).

      Przyznam też, że bez oporów odsłaniam pokiereszowane nogi i ręce - raczej w pełni nigdy z tym schorzeniem nie wygram ;).

      Usuń
    2. Wybacz za opóźnienie, sesja i inne stresy ;)

      Słyszałam, że pot też nie za dobrze na to działa. Ale to już by było śmieszne kazać mi złazić z roweru, bo co, bo to szkodzi mojej skórze? Parodia.

      Słyszałam też o opaleniźnie, problem w tym, że nienawidzę słońca strasznie, spalam się na czerwono, męczę ponad tydzień z raczkiem, a potem nawet śladu brązu nie ma, ale dobra, może dam jeszcze szansę, bo jesteś już chyba dziesiątą osobą zachwalającą zbawienną moc słońca na takie zmiany skórne ;)

      Miałam taką rękawicę, chyba do peelingu? Przez jakiś czas codziennie przy kąpieli tarłam nią nogi, ale nie zauważyłam żadnych efektów...Pamiętasz może po jakim czasie u Ciebie zaczęło mieć to korzystny wpływ? Może za szybko się poddałam...

      Znam Twój ból, bo samej mi pozostała maszynka...za każdym razem jest to droga przez mękę, dlatego myślałam o depilacji, chociaż zaniepokoiło mnie Twoje doświadczenie :c robiłaś IPLem czy diodowym, jeśli mogę zapytać?

      Ja mam ten problem, że mam dość ładne nogi, bo jestem osobą wysoką, ale krępuję się z takimi czerwonymi kropami je pokazywać...zakrywam je materiałem, a każdy komplement w stylu "wow, ale masz fajne nogi" kwituję w myślach "szkoda, że tylko zakryte" ale to już chyba kwestia dla psychologa, a nie dla Ciebie, haha :D

      Dzięki wielkie za pomoc, teraz będę miała chwilę wolnego czasu, to z przyjemnością poczytam jakieś inne Twoje wpisy. Mam nadzieję, że w razie pytań można śmiało pisać ;D

      Usuń
    3. Tutaj nie chodzi o opalenie się na skwarka (sama opalam się na czerwono), tylko o w miarę regularny dostęp słoneczka 😊 Może stosowana przez Ciebie rękawica była za ostra do codziennego stosowania?

      Diodowy 😊

      Sama olałam już te kropki (a zajmują z 70% mojego ciała) - życie jest za krótkie żeby je sobie uprzykszać 😊 I pisz śmiało 😊

      Usuń
  10. Oj, przekonałaś mnie :) Muszę się skusić ;P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz