Szałwia z miodem ;)
Kosmetyki rosyjskie zaczynają czasem odwiedzać moją łazienkę ;). Nie jest to atak zmasowany (taaa, gdyby taki był to dla mnie nie zostałoby miejsca w moim własnym pokoju oraz łazience), jednak miło jest móc spróbować nowości ;). Od sklepu Skarby Syberii otrzymałam do przetestowania Domowy balsam ziołowy Babci Agafii.
Opakowanie: Matowy, ciemnozielony plastik z wytłaczanymi napisami pisanymi cyrylicą (nie odważę się tłumaczyć :P) i miłymi dla oka naklejkami (odpornymi na wodę). Myślałam, że będzie możliwość postawienia butelki "do góry kołami", jednak zakrętka nie jest równa :P. Otwór jest dość spory, jednak ze względu na konsystencję nie ma problemu z dozowaniem.
Pojemność/cena: 350 ml/ 17-20 zł.
Skład:
Pozwolę sobie skopiować opis producenta ;)
Wyciąg z nasion żyta , łupin cebuli, szyszek chmielu, propolis.
Dodatkowo Herbal Water Complex zawiera ekstrakty z: różanecznika dahurskiego, omana wielkiego
powojnik syberyjskiego, kocanki piaskowej, nawłoci dahurskiej, iglicy pospolitej, gnidosza uralskiego, maliny kamionki, pokrzywy zwyczajnej, mydlnicy lekarskiej, rumianku pospolitego, lepnicy jenisejskiej, różeńca górskiego, bylicy mongolskiej, tarczycy bajkalskiej, kokoryczki wonnej, jasnoty białej.
Jest więc bardzo, bardzo ziołowo, więc wrażliwcy powinni uważać ;)
Ciekawostka - zawiera w śladowych ilościach filmformer - gumę guar ;)
Konsystencja: Gęsty balsam o żółto - pomarańczowej barwie.
Zapach: Świeżo zaparzona szałwia z miodem <3.
Działanie: Produkt ten trzymałam na włosach po myciu przez 1-10 minut (z długiego trzymania mazideł pomyciowych zrezygnowałam już dawno temu ;)), przeprowadzając w tym czasie inne zabiegi pielęgnacyjne. Po pierwszych użyciach włosy miałam miękkie (ale nie przemiękczone), loki o ładnym, dużym (w sensie średnicy :P) skręcie i oczobijącym blasku. Po kilku użyciach z rzędu poczułam jednak, że włosy są zbyt miękkie i lekkie - loki takie jak moje często wpadają w rezonans - sprężynują przy chodzeniu, co odczuwam. A tutaj nagle zaczęłam się czuć, jakbym nie miała włosów w ogóle, tak były lekkie i fruwające ^^. Może w taki sposób objawia się u mnie puch?
Bogatsza o nowe doświadczenie zrobiłam przerwę w jego stosowaniu i wróciłam po tygodniu (3 mycia) - efekt znów był tak dobry jak na początku.
Podsumowując - działanie tego produktu na włosach bardzo mi odpowiada, jednak przy częstotliwości używania raz w tygodniu. Nie mogę przesadzać z ziołami i tylko nimi karmić czupryny ;)
Jakie są Wasze rosyjskie doświadczenia? ;)
Opakowanie: Matowy, ciemnozielony plastik z wytłaczanymi napisami pisanymi cyrylicą (nie odważę się tłumaczyć :P) i miłymi dla oka naklejkami (odpornymi na wodę). Myślałam, że będzie możliwość postawienia butelki "do góry kołami", jednak zakrętka nie jest równa :P. Otwór jest dość spory, jednak ze względu na konsystencję nie ma problemu z dozowaniem.
Pojemność/cena: 350 ml/ 17-20 zł.
Skład:
Pozwolę sobie skopiować opis producenta ;)
Wyciąg z nasion żyta , łupin cebuli, szyszek chmielu, propolis.
Dodatkowo Herbal Water Complex zawiera ekstrakty z: różanecznika dahurskiego, omana wielkiego
powojnik syberyjskiego, kocanki piaskowej, nawłoci dahurskiej, iglicy pospolitej, gnidosza uralskiego, maliny kamionki, pokrzywy zwyczajnej, mydlnicy lekarskiej, rumianku pospolitego, lepnicy jenisejskiej, różeńca górskiego, bylicy mongolskiej, tarczycy bajkalskiej, kokoryczki wonnej, jasnoty białej.
Jest więc bardzo, bardzo ziołowo, więc wrażliwcy powinni uważać ;)
Ciekawostka - zawiera w śladowych ilościach filmformer - gumę guar ;)
Konsystencja: Gęsty balsam o żółto - pomarańczowej barwie.
Zapach: Świeżo zaparzona szałwia z miodem <3.
Działanie: Produkt ten trzymałam na włosach po myciu przez 1-10 minut (z długiego trzymania mazideł pomyciowych zrezygnowałam już dawno temu ;)), przeprowadzając w tym czasie inne zabiegi pielęgnacyjne. Po pierwszych użyciach włosy miałam miękkie (ale nie przemiękczone), loki o ładnym, dużym (w sensie średnicy :P) skręcie i oczobijącym blasku. Po kilku użyciach z rzędu poczułam jednak, że włosy są zbyt miękkie i lekkie - loki takie jak moje często wpadają w rezonans - sprężynują przy chodzeniu, co odczuwam. A tutaj nagle zaczęłam się czuć, jakbym nie miała włosów w ogóle, tak były lekkie i fruwające ^^. Może w taki sposób objawia się u mnie puch?
Bogatsza o nowe doświadczenie zrobiłam przerwę w jego stosowaniu i wróciłam po tygodniu (3 mycia) - efekt znów był tak dobry jak na początku.
Podsumowując - działanie tego produktu na włosach bardzo mi odpowiada, jednak przy częstotliwości używania raz w tygodniu. Nie mogę przesadzać z ziołami i tylko nimi karmić czupryny ;)
Jakie są Wasze rosyjskie doświadczenia? ;)
Mi niestety balsam z tej serii wysuszył włosy. Może faktycznie nie można ich tak często stosować.
OdpowiedzUsuńW moim przypadku na pewno ;)
Usuń"Kosmetyki" rosyjskie jak dla mnie to wyrzucone pieniądze w błoto. Najgorszym cholerstwem okazał się szampon love2mix organics pomarańcza/chili. Nie działa, nie myje i cuchnie jakby coś zdechło.
OdpowiedzUsuńCudowne maski w ogóle nie działają (okazało się, że nie tylko u mnie, u Anwen też). Odżywka PRRZECIWKO wypadaniu włosów powinna się zwać NA wypadanie włosów. Mało co mnie uczula, ale po nie skalp mnie swędzi.
To była opinia o ruskich kosmetykach po mocnym ocenzurowaniu :D
Co głowa to opinia ;)
UsuńJeszcze nie miałam żadnego rosyjskiego kosmetyku, ale mnie kuszą ;)
OdpowiedzUsuńJak do tej pory jestem bardzo zadowolona z kosmetyków rosyjskich :) tego balsamu jeszcze nie miałam, ale wszystko przede mną ;)
OdpowiedzUsuńJa też jak do tej pory jestem zadowolona z tych kosmetyków , choć nie wszystkie się dla mnie nadawały :) W porównaniu do innych drogie nie są więc spróbować warto.
OdpowiedzUsuńMiałam ten balsam i wrażenia dość podobne. Piękny, ziołowy zapach (choć nie każdemu musi się podobać), włosy po zastosowaniu niesamowicie błyszczące i miękkie. Najlepiej jest jednak co kilka myć zastosować jakąś inną odżywkę, bo gdy stosowałam go np. przez miesiąc bez przerwy, to po pewnym czasie miałam wrażenie, że nie nawilża dostatecznie i że jest trochę puchu.
OdpowiedzUsuńPotem kupiłam inny balsam tej firmy, z serii na propolisie w dużych butlach (wersja brzozowa), i tutaj już tego problemu nie ma, stosuję bez przerwy od kilku miesięcy i włosy nie są przesuszone ani spuszone, cały czas się błyszczą i są miękkie. Polecam wypróbowanie :)
Spróbuję jak przerzedzę zapasy ;)
UsuńMiałam balsam dla cienkich i delikatnych (czy coś takiego). Tez zbyt często stosowany ,,przekarmiał'' włosy.
OdpowiedzUsuńMoje nie były przekarmione, to raczej był jakiś pseudopuch czy coś podobnego ;)
UsuńJa w rosyjskich kosmetykach powoli zaczynam się zakochiwać. Moja bliska przyjaciółka tak jak piszesz, ma całą łazienkę i cały pokój w odżywkach rosyjskich. Kilka masek wpadło w moje ręce do przetestowania, a szczególnie do gustu przypadła mi avocado. Tego balsamu jeszcze nie miałam okazji wypróbować ale obawiam się że jeśli 'zmiękcza' włosy to nie będzie dla mnie odpowiedni, bo ja właśnie próbuję walczyć z 'zbyt dziecięcymi lokami'
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię serdecznie do siebie, w niedzielę o 21 na babskie pogaduszki!
Aż się chce jechać do rosji po te kosmetyki :) jeszcze trochę poczytm blogów, wsiądę w ciężarówkę i pojadę kupować, a co! :)
OdpowiedzUsuńKupisz przez internet, a czasem i stacjonarnie ;)
UsuńMiałam go i średnio mi się spodobał - obciążał włosy u nasady a końce domagały się nawilżenia. Żeby nadawał się na końce musiałam dodać oleju a na włosy u nasady - hydrolatulub wody :P Teraz mam balsam regenerujący, który w składzie zawiera oleje i świetnie wygładza włosy (nie zabierając objętości). Na włosy u nasady nakładam minimalną ilość - tzn po umyciu nakładam balsam tylko na długość i kilkakrotnie przeciągam po nich dłońmi, żeby się rozprowadził. Po minutce jak spora część "osadzi" się na włosach to przeczesuję włosy palcami od nasady po końce ;) Dzieki temu włosy u nasady dostają więcej a te u nasady mniej balsamu i wszystkie są zadowolone :) Trzymam go 15 minut max, długie trzymanie (30-45 min)mimo wszystko obciąży włosy u nasady.
OdpowiedzUsuńKiedy ja coś do spłukiwania po myciu trzymałam 30 minut ... ;)
Usuńmuszę zacząć odkładać na jakąś większa ilość tych ruskich kosmetyków żeby przesyłka się zwróciła :p bo jestem mega ciekawa , tak każdy je zachwala :P
OdpowiedzUsuńCudny jest, nie miałam nigdy rosyjskich kosmetyków:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam tego kosmetyku, ale skoro taki leciutki na włosach to u mnie się chyba nie sprawdzi- moje potrzebują dociążenia :D
OdpowiedzUsuńZ rosyjskich mam tylko maskę drożdżową i coś na porost. Drożdżowa jest trochę słaba, lekko wygładzi i nawilży, ale nie ma szału (tym bardziej jak na maskę!). To na porost czeka na kolejkę po butelce Jantaru ;)
OdpowiedzUsuńAnia
Witaj, czy mogłabyś mi powiedziec jak bardzo groźny dla włosów jest ten lakier?
OdpowiedzUsuńhttp://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=23404
Skład ma krótki, ale nie mam pojęcia co sie w nim znajduje;)
Zależy jak często chciałabyś go stosować. Lakiery do włosów zawierają zwykle alkohol denaturyzowany (skażony etanol), który włosy podsuszyć może, z bardzo dużym prawdopodobieństwem.
Usuńmuszę wypróbować te rosyjskie cuda :D
OdpowiedzUsuńciekawe połączenie, niczym na chore gardło:)
OdpowiedzUsuń