Ziaja, Lawendowy szampon do włosów przetłuszczających - polubiliśmy się ;)
Moja szybkość zużywania szamponów zaskakuje nawet mnie ;). Nic jednak nie poradzę - moje włosy pod względem mycia są bardzo wymagające. Ba, spienienie na nich szamponu już wymaga nałożenia sporej jego ilości, a jeśli dodamy do tego fakt, że kudły zawsze myję dwukrotnie, to otrzymamy moją pełną, szamponową moc przerobową ;). Kolejnym egzemplarzem, który odwiedził moją łazienkę, był Lawendowy szampon do włosów przetłuszczających się marki Ziaja.
Szampon dostajemy w 500ml, ciemnej, plastikowej butli z minimalistycznymi etykietami. Całość prezentuje się całkiem nieźle do momentu... wzięcia opakowania do ręki. Plastik jest tak miękki, że opakowanie można by składać w origami (można mieć wrażenie, że trzyma się jakąś miękką tubę...), a etykiety przegrywają starcie z wilgocią.
500ml szamponu kosztuje 7-8zł, w zależności od miejsca. Niedrogo!
Skład wygląda następująco:
Mimo, że zawiera siarczanowy detergent (SLES) w towarzystwie detergentów amfoterycznych i niejonowych, to jednak nie jest typowym, włosowym "rypaczem" - pod koniec składu znajdziemy w nim filmformer (polyquaterium). Zawiera także pantenol i glikol propylenowy (nawilżacze-humektanty) oraz ekstrakt z lawendy. Całości dopełniają chlorek sodu (w stosunkowo niewielkiej ilości), konserwanty i substancje zapachowe.
Z racji dużej mocy myjącej tej mieszanki znajdzie swoich zwolenników wśród osób z włosami skłonnymi do niedomycia. Aczkolwiek przyznaję - nie wiem czy jest dobrym pomysłem sygnowanie go jako produktu do włosów przetłuszczających się (często taki stan rzeczy wynika z permanentnego przesuszenia skóry głowy, która broni się, produkując sebum w nadmiernej ilości).
Dodatek filmformeru wcale nie musi oznaczać obciążenia, a jego brak - świetne domycia. Zebrałam już takie doświadczenia w przeszłości, np. z malinowym szamponem Alberto (KLIK! - cudnie myje, a ma filmformery) czy z żurawinowym szamponem Barwy (KLIK! - bez filmformerów, a nie myje prawie w ogóle -.-). Skład w takich kwestiach okazuje się jedynie wskazówką - trzeba testować na sobie ;).
Ma postać rzadkiego (ale nie wodnistego), bezbarwnego żelu o niezbyt intensywnym zapachu lawendy.
Nałożony na włosy nawet w stosunkowo niewielkiej ilości pieni się jak szatan i łatwo spłukuje. Przy dwukrotnym zastosowaniu zmywa wszystko, pozostawiając włosy czyste i pełne objętości. Ba, to jeden z niewielu szamponów, który podczas mycia daje uczucie "tępych" włosów ;). Nie zaszkodził w żaden sposób ani moim lokom, ani skórze głowy. Mam jednak świadomość, że może być killerem dla posiadaczy skóry wrażliwej i skłonnej do przesuszenia, dlatego przed stosowaniem wykonajcie próbę uczuleniową (KLIK!).
Dodatkowy plus dostaje ode mnie za przedłużenie świeżości włosów do 3 dni, co w okresie zimowym (kaptur) jest dla mnie nie lada osiągnięciem. Jeśli dodamy do tego niską cenę, dużą objętość, niezłą wydajność i bardzo dobrą dostępność, to nawet ja czuję się skuszona na testy innych szamponów od Ziaji ;).
Mieliście styczność z szamponami Ziaji? Jak się spisały?
U mnie niestety przyspiesza przetłuszczanie :(
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro :(
UsuńZ Ziai ostatnio tylko seria Acai sie sprawdza
OdpowiedzUsuńNawet nie znam :O
UsuńMasz może grzywkę albo jakieś krótsze włosy z przodu czy całe czoło odsłonięte?
OdpowiedzUsuńJakieś krótsze loki nad czołem się znajdą, ale grzywki jako takiej nie mam.
UsuńOo, pamiętam że używałam tego szamponu jako właśnie typowego oczyszczacza, jak trafiłam na zakręcony wątek na wizażu ;) Raz na miesiąc dosłownie, ale oczyszczał pięknie. Jak znowu go dorwę, to podmienię barwę na niego - barwa akurat u mnie domywa wszystko ładnie, ale już mi się znudziła ;)
OdpowiedzUsuńBarwa to jedno z największych rozczarowań jakie ostatnio mnie dopadło -.-
Usuńmuszę go wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie ;)
UsuńBardzo lubię produkty z Ziaji ale nigdy nie miałam żadnego szamponu
OdpowiedzUsuńA co miałaś? ;)
UsuńMusze go dorwać! Kocham wszystko co lawendowe <3
OdpowiedzUsuńMoże to więc być produkt dla Ciebie ;)
UsuńCzy masz problemy z haluksami? Jakie buty nosisz latem bo widzę, że się trochę na tym znasz. :) Mam problem bo lubię baleriny a one podobno nie są zdrowe, nie podobają mi się typowo sportowe buty, odkryte stopy też nie więc sandały odpadają, możesz mi coś poradzić? Czy mogę śmiało śmigać w balerinach czy np. mokasyny będą zdrowsze? Choć i mokasyny średnio mi przypadły do gustu. Widzę, że mam lekkie haluksy a jestem od Ciebie młodsza, tyle że np. moja babcia też ma (choć ona jest sporo po 80-tce ale jak była trochę młodsza to też już miała)
OdpowiedzUsuńMam, i co najlepsze - dorobiłam się ich przez chodzenie w balerinach xD. Latem noszę sandały, więc z autopsji nie bardzo mam jak Ci doradzić. Zamiast balerin mam natomiast mokasyny.
UsuńCzyli mokasyny są zdrowsze? Kurczę, szkoda, że mi sie nie podobają :(
UsuńAle zastanawiam się, żeby znaleźć jakieś ładne mokasyny lub lordsy zamiast balerin, to lepsze rozwiązanie czy raczej nie ma różnicy?
UsuńMój ortopeda zalecił mi przeskok właśnie na mokasyny czy lordsy (ale ja dla odmiany do tych drugich nie mogę się przekonać). Chłopu ufam, bo uratował mi już wcześniej kolano w beznadziejnej sytuacji. Gdzieś pewnie w okolicach wakacji będę mogła Ci powiedzieć, czy faktycznie odczuwam różnicę.
UsuńA stosujesz coś może przeciw żylakom lub haluksom? Bo widzę, że też masz problemy, w zasadzie nie wiem czym się mokasyny różnią od lordsów, tak sobie napisałam :D chyba lordsy to takie z wielkimi czubami, szkoda, żę nie baleriny bo to moje ulubione buty, z obcasów i koturnów zrezygnowałaś całkowicie? W okolicach wakacji czyli na wiosnę w jakichś botkach śmigasz?
UsuńJem diosminę i w zasadzie tyle, mój mały żylak siedzi cicho ;). Halluksy zauważyłam gdzieś w wakacje i od tego czasu przestałam śmigać w balerinach. W butach na koturnie czy obcasie i tak chodzę 3-4 razy w roku, więc wpływ tego jest żaden, a botki noszę, ale nigdy ze zwężanymi czubami (zresztą takie mi się nie podobały chyba nigdy ;)).
UsuńZawsze ciekawiły mnie te szampony, z tej serii zamierzam wypróbować pokrzywowy. :)
OdpowiedzUsuńPokrzywowy jest też na mojej liście ;)
Usuńmiałam ten szampon ... niestety dla mnie porażka ;/
OdpowiedzUsuńBardzo szkoda -.-
UsuńDawno, dawno temu miałam jakiś szampon z tej serii i nawet go lubiłam ;)
OdpowiedzUsuńNie pamiętasz przypadkiem jaki? ;)
UsuńA jak się pieni szatan?
OdpowiedzUsuńSerio, uwielbiam te Twoje określenia :D
Pieruńsko!
UsuńPadłam xD
UsuńBardzo cenie kosmetyki te marki. Szampon nie jest dla mnie bo mam bardzo suche włosy, ale inne lubię
OdpowiedzUsuńCo się u Ciebie sprawdziło? ;)
UsuńZaprezentowałas go bardzo fajnie, spodobał mi sie :) ja jednak za bardzo nie zwracam uwagę na to jakim szamponem myje włosy, większy wpływ na to maja u mnie odrzywki/maski
OdpowiedzUsuńOnlyDreams
U mnie szampon też ma niebagatelny wpływ ;)
UsuńNie znam go
OdpowiedzUsuńAle kiedyś o nim pomyślę ;)
Warto ;)
UsuńJa zawsze z szamponów Ziaja jestem zadowolona.
OdpowiedzUsuńSuper ;)
UsuńMiałam z tej serii słonecznikowy do włosów farbowanych i był nawet ok, ale za słaby dla włosów mieszanych, więc wymuszał częstsze mycie niż inne szampony.Jedyne co mnie wkurzało to zbyt wiotka butelka, strasznie się uginała w miarę zużywania zawartości przez co była nieporęczna bo trudno w mokrych dłoniach utrzymać butlę, która non stop zmienia kształt. Ale zawartość ok.Trwałość koloru na pewno ten szampon mi zapewnił.Tylko wodnisty strasznie, ale to można mu wybaczyć bo i tak był dość wydajny.
OdpowiedzUsuńZ butelką miałam dokładnie ten sam problem -.-
UsuńTak teraz na szybko stwierdziłam, że lepiej niż ten szampon Ziaja z tej serii jeśli chodzi o brak szybkiego przetłuszczania wspominam szampon Isana Med Urea i teraz używany Syoss Restore (kompletne zaskoczenie, tym bardziej, że odżywka z tej serii ma na KWC wizaz.pl tak koszmarne recenzje, że o gorsze chyba trudno). Nie wiem czemu tak jest, ale może warto porównać ich składy?
OdpowiedzUsuńSzampony Isany niestety wywołują u mnie swędzenie skóry, ale tym Syossem się zainteresuję ;)
UsuńMiałam ziaję miętowa też chyba do przetłuszczających się włosów ;D jednak używana zgodnie z zaleceniami producenta (spienić + trzymać 5 min, jakby co powtórzyć) wywołała straszny przesusz, choć samo używanie było przyjemne (w upały, orzeźwiający zapach, rypacz zdzierajacy do ostatniej kropli potu w polaczeniu z odzywka b/s z tej samej serii równie ślicznie pachnącej -czysta przyjemność, dosłownie:P
OdpowiedzUsuńŁo, trzymanie przez 5 minut jest rzeczywiście dla hardcorów chyba tylko xD
UsuńNiestety szampony tej firmy mi nie służą :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, bardzo mi przykro -.-
UsuńU mnie jeszcze żaden szampon nie był w stanie przedłużyć świeżości włosów... Ale nie tracę nadziei :) Jeśli lubisz "tępe" włosy podczas mycia to polecam Herbapol i mydło cedrowe Agafji. Ogólnie dużo mocnych szamponów z ziołowymi ekstraktami daje u mnie taki efekt ;)
OdpowiedzUsuńHerbapol? Podrzuciłabyś linka? ;)
UsuńHej, mam mocno naczynkową cerę, zapisałam się na piątek na mezoterapię osoczem ale dopiero, głupia, się opamiętałam ze używam codziennie serum z witaminą c i tonik z glukonolaktonem, może powinnam przełożyć zabieg na za dwa tygodnie, odstawiłabym w tym czasie serum i tonik, co byś mi poradziła?
OdpowiedzUsuńUważam, że powinnaś zrobić sobie najpierw 2-3 tygodnie przerwy od tego typu kosmetyków - przy skórze naczynkowej trzeba dmuchać na zimne ;)
UsuńKasiu, ciekawi mnie jedna rzecz. Czy można w jakiś sposób ustalić, jakie są ilości składników w produkcie (poza kolejnością w INCI)? Kupiłam dziś ten olejek http://marionkosmetyki.pl/product/olejek-arganowy-100-naturalny/, w składzie ma tylko olej słonecznikowy i olej arganowy (w tej kolejności). Może być tak, że tego oleju arganowego jest 1% albo i mniej?
OdpowiedzUsuńNiestety, poza chemicznymi analizami nie da się. A co do tego kosmetyku - prawie na pewno oleju arganowego jest w nim jedynie odrobina.
UsuńNie zaskakuje mnie to, arganowy wszak do najtańszych nie należy. Może wersje z tańszymi olejami, np z awokado, mają ich więcej..? No trudno, może przynajmniej odkryję jakiś zbawienny wpływ oleju słonecznikowego na moje włosy :D
UsuńA swoją drogą, wkurzają mnie takie zagrywki producentów.
Nie sądzę, myślę, że tych dodatkowych olejów w każdej z wersji jest tyle samo ;)
UsuńWłosy mojej bratanicy najbardziej lubią olej słonecznikowy ;)
Mówisz, ze stosujesz filtry spf 10-20, czy w takim razie nakładasz 1 ml? Bo przecież jak takiego kremu nie nałożysz 1 ml to ochrona bedzie żadna...
OdpowiedzUsuńZ racji, że moje filtry są zwykle w pełni chemiczne nie musiałabym trzymać się tej "reguły", ale wszelkich kremów nakładam dużo, więc z tym 1ml (a chyba nawet wychodzi więcej) nie mam problemu ;)
UsuńCzy przy cerze mocno naczynkowej powinno się stosować spf 50 przez cały rok?
OdpowiedzUsuńW okresie późnojesiennym i zimowym można pomyśleć o zejściu na SPF 30 - w zależności od reakcji skóry.
UsuńMoże spróbuję, bo jak na razie włosy muszę myć codziennie i gdyby tak się udało, że myłabym co drugi dzień, to byłabym naprawdę zadowolona.
OdpowiedzUsuńMoże to efekt zawirowań zdrowotnych?
UsuńWłaśnie wczoraj kupiłam ten szampon.Jeszcze go nie wypróbowałam, ale martwią mnie strasznie negatywne opinie o tym że pogarsza stan włosów. Jeśli bym używała odżywki, zmniejszyłoby ryzyko przesuszania skóry głowy?
OdpowiedzUsuń