Syoss Men Power Hold, żel do włosów - kolejne wielkie rozczarowanie...



Bardzo lubię swoje włosy, a ich lokowate oblicze wręcz uwielbiam ;). Znam też jednak ich słabe strony - mizerną grubość (a przez to też śmieszną objętość) oraz ogólną podatność na każde możliwe odkształcenie, łącznie z rozprostowaniem. Przed tym ostatnim już od lat ratuję się żelem. Mój ulubieniec marki własnej Rossmann został wycofany już dawno temu, a ja, dokańczając jego ostatnie opakowanie, testuję inne stylizatory. Skupiam się na tych polecanych przez inne zakręcone koleżanki i niestety - niewypał z Isaną (KLIK!) pociągnął za sobą drugi produkt, który się u mnie nie sprawdził. Pomarańczowy żel Syoss Men Power Hold na pewno nie będzie moim ulubieńcem...


Typowa tuba to rozwiązanie dobre, ale... nie idealne ;). W tym kosmetyku z niewiadomych przyczyn mam wiecznie ubabrany otwór (w innych tubkach jakoś mi się to nie zdarza...), a do tego pewnie ciężko go będzie zużyć do końca bez rozcinania opakowania. Trwałość i wygląd etykiet - zdecydowanie na plus.

250ml tego żelu kosztuje około 10zł, więc jak najbardziej korzystnie. 

Skład:


Kosmetyk ten zawiera sporą dawkę filmformerów (odpowiedzialnych za efekt stylizujący) stosunkowo łatwo zmywalnych. Mamy też niewielkie dodatki składników nawilżających (gliceryna, pantenol, niacynamid) oraz zestaw substancji zapachowych i konserwujących. W obliczu totalnie bezbarwnej formuły tego żelu dziwi mnie obecność barwnika pod koniec składu :D. 

Jako stylizatorowi, którego nie nakładam nawet w pobliżu skóry głowy - nie mam mu składowo nic do zarzucenia. Pachnie męsko, jednak niezbyt intensywnie, a na suchych włosach jego zapach jest niewyczuwalny.

Metod stylizacji włosów kręconych jest w zasadzie tyle, ile fryzur tego typu. U mnie najlepiej sprawdza się nakładanie stylizatora na włosy wilgotne (podsuszone ręcznikiem oraz ploppingiem w koszulce) i pozostawienie do wyschnięcia. Wtedy dostaję loki trwałe, o ładnym skręcie i jednocześnie z fajną objętością.

Dokładnie w ten sposób użyłam za pierwszym razem żelu Syoss. Hesusie, takiego betonu na głowie nie miałam nigdy, a jestem przyzwyczajona do sucharków! Żadną mocą nie mogłam go odgnieść, skończyło się na rozczesaniu i pudlu do kolejnego mycia :D. Przy kolejnym myciu nałożyłam go na ociekające wodą włosy - loki dał wtedy zacne, łatwe do odgniecenia, ale za to o objętości przy głowie mogłam z miejsca zapomnieć.

Potem były jeszcze próby z jego rozwadnianiem w dłoniach i atomizerze, co owocowało albo ponownie mocno sklejonymi, nieodgniatalnymi sucharkami albo efektem jak bez stylizatora.

Po kilkunastu podejściach dałam sobie spokój - przy najbliższej okazji kupię jakiś słoiczkowy żel, może Hegron. Chętnie też posłucham Waszych inspiracji w tym temacie ;).

Czym stylizujecie obecnie swoje włosy?

Komentarze

  1. Życzę powodzenia w poszukiwaniu nowego stylizatora;) Czasem trzeba pocałować wiele kosmetycznych żab, zanim trafi się na swój ideał;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego żelu nigdy nie miałam, i -szczerze mówiąc - nie korciło mnie nawet spróbować ;)
    Żele Bielendy Grafitti sprawiały się u mnie dobrze. Obecnie bazuje na dwóch ulubionych stylizatorach z których jestem zadowolona - pianka Franck Provost 24 h Expert Volume i żel z Matas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie strasznie drażni od jakiegoś czasu zapach Grafitti, ale możliwe, że się przeproszę z nimi -.-

      Usuń
  3. A ja jestem z niego zadowolona

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie tez okazał sie totalna klapa xp
    Ciezkie poszukiwania ideału :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A daj spokój, zaraz zostanę z łapą w nocniku xD

      Usuń
  5. wiele pomysłów postaram sie wykorzystać dziękuje :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy Hegron doczekał si prob stylizacji? Czy jest gdziec jego recenzja? Mam zolty zl Hegrona ale jakos jeszcze go nie sprawdzilam. Dlatego chetnie poczytalabym recenzje kogos kto go uzywal. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz