Tołpa, Matująca pianka do mycia twarzy - z oczyszczaniem na bakier :P
Pianki do twarzy nie są moim głównym wyborem przy oczyszczaniu cery. Zwykle korzystam z różnego rodzaju żeli (chociażby takich: KLIK! i niezgodnie z przeznaczeniem KLIK!), a procedura mojego demakijażu nie zmieniła się praktycznie od lat (więcej o niej TUTAJ). W swoich zbiorach znalazłam Matującą piankę do mycia twarzy od Tołpy, która obiecanym "matowieniem" przekonała mnie do przetestowania, pomimo nieszczególnie przyjemnych doświadczeń z tą marką w przeszłości (więcej TUTAJ).
Butelka z pompką "pianotwórczą" - typowe rozwiązanie we wszelkiego rodzaju piankach do mycia. I powiem Wam, że takie opakowania podobają mi się od zawsze - zapewniają higieniczną aplikację i do tego wyglądają tak profesjonalnie ;). Gorzej, jeśli mechanizm odmówi współpracy :P.
150ml tej pianki kosztuje, w zależności od miejsca, od 25zł wzwyż. Dostępność - fantastyczna, można ją kupić m. in. w Rossmannie.
Skład: Aqua, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Lactate, Xylitol, Peat Extract, Panthenol, Tilia Platyphyllos Flower Extract, Glycyrrhiza Glabra Root Extract, Sodium Pca, Glycine, Fructose, Urea, Niacinamide, Inositol, Lactic Acid, Hydroxyethylcellulose, Propylene Glycol, Parfum, Tetrasodium EDTA, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol.
Temu składowi nie można odmówić łagodności. Substancją myjącą jest tutaj betaina kokamidopropylowa, a za obiecane efekty matująco-pielęgnujące odpowiadają: gliceryna (nawilżacz), pirogronian sodu (nawilżacz), mleczan sodu (nawilżacz polecany do cer z niedoskonałościami i skłonnych do zapychania), ekstrakty z: torfu, lipy i lukrecji, pantenol, mocznik, niacynamid (nawilżacze), glicyna (aminokwas). Zawiera również konserwanty, kompozycję zapachową i regulatory pH.
Przyjemna, delikatna w efekcie myjącym mieszanka może się podobać, szczególnie fanom łagodnego mycia twarzy (czyli mnie :D) powinna teoretycznie przypaść do gustu.
Całkiem gęsta piana o neutralnym, nieco mydlanym zapachu jest łatwa w aplikacji i naprawdę mega wydajna.
Temu składowi nie można odmówić łagodności. Substancją myjącą jest tutaj betaina kokamidopropylowa, a za obiecane efekty matująco-pielęgnujące odpowiadają: gliceryna (nawilżacz), pirogronian sodu (nawilżacz), mleczan sodu (nawilżacz polecany do cer z niedoskonałościami i skłonnych do zapychania), ekstrakty z: torfu, lipy i lukrecji, pantenol, mocznik, niacynamid (nawilżacze), glicyna (aminokwas). Zawiera również konserwanty, kompozycję zapachową i regulatory pH.
Przyjemna, delikatna w efekcie myjącym mieszanka może się podobać, szczególnie fanom łagodnego mycia twarzy (czyli mnie :D) powinna teoretycznie przypaść do gustu.
Całkiem gęsta piana o neutralnym, nieco mydlanym zapachu jest łatwa w aplikacji i naprawdę mega wydajna.
Tyle w teorii ;). Używałam tej pianki standardowo - do oczyszczania skóry oraz usuwania makijażu. Wspominałam już, że moja skóra uwielbia delikatne mycie, ale ta pianka jest dla niej wręcz zbyt delikatna :P. Po jej użyciu moja cera nie jest należycie oczyszczona - nie osiąga lubianego przeze mnie poziomu. Potwierdzić natomiast powinnam, że jest matowa - przez jakąś godzinę po ;). Może za efekt niedomycia odpowiedzialna jest duża ilość gliceryny na spółkę z cukrami prostymi? Tak podejrzewam.
Nie pogorszyła znacząco stanu jej cery, jednak przy jej używaniu (chyba ze względu na niedomycie?) mój dość prosty i niewodoodporny makijaż nie był zbyt trwały, a z drugiej strony ciężko mi go było usunąć przy użyciu tej pianki :D.
Po wielu próbach i dyskusjach udało mi się ją wcisnąć mojemu M., który dla odmiany jest z niej bardzo zadowolony ;). Warto jednak podkreślić, że jest to dla niego pierwsze delikatne myjadło do twarzy, a dodatkowo nie używa on do twarzy w zasadzie nic innego (poza, uwaga, kwasami wieczorem :D).
Dlatego też nie zamierzam odradzać Wam tej pianki tak całkiem twardo - może znaleźć zwolenników, ale ja nie będę wśród nich ;).
Jakie macie doświadczenia z kosmetykami Tołpa? ;)