"Kosmetyki, które zrobisz w domu"
Gdy zaproponowano mi zrecenzowanie książki Klaudyny Hebdy "Kosmetyki, które zrobisz w domu", autorki bloga Ziołowy Zakątek, potrzebowałam trochę czasu do namysłu. Zastanawiałam się, czy jestem właściwym recenzentem dla takiej pozycji. Nie jestem, nie byłam i nie będę ekomaniaczką z różnych względów: poglądów, wykonywanego zawodu, wygody... Pewnie znalazłabym sporo takich powodów. Po konsultacji z otoczeniem postanowiłam jednak propozycję przyjąć - zawsze to nowe doświadczenie ;).
Książka ta wydana jest absolutnie przepięknie!
Twarda, bogato ilustrowana okładka wręcz zachęca do przejrzenia
zawartości, a zdjęcia wewnątrz... Mam nadzieję, że kiedykolwiek będę w
stanie sama zrobić ilustracje chociaż w 1/50 tak piękne, jak w tej
pozycji ;).
Całość jest też bardzo czytelna - ilustracje nie ukradły show samej treści - i bardzo logicznie skomponowana, w żadnym momencie lektury nie czułam się zagubiona.
Początek to wstęp dotyczący samych kosmetyków naturalnych i jednocześnie domowych oraz podstawowego oprzyrządowania (które w większości opiera się na kuchennych gadżetach) i zasad BHP dotyczących domowego kręcenia kosmetyków ;).
We wstępie właśnie wychwyciłam właśnie pierwsze różnice w zdaniach między mną a autorką. Sama nie dzielę kosmetyków na przemysłowe i naturalno-domowe, bo w jednej i drugiej grupie potrafię wyłapać zarówno buble, jak i prawdziwe perełki i daleka jestem od określania, które z nich są statystycznie lepsze. Czynniki indywidualne jednak rządzą pielęgnacją ;).
Również wskazówki dotyczące tego, jak pielęgnować dany rodzaj skóry oraz do jakich problemów przeznaczony jest dany domowy kosmetyk należy traktować dość luźno. Przykładowo - może akurat mieszanka dedykowana do skóry suchej sprawdzi się na mojej tłustej cerze?
Ta książka jest bardzo dobrą propozycją dla osób potrzebujących jasnego i jednoznacznego przepisu, by ukręcić sobie jakiś kosmetyk w domu. Taki przewodnik zwykle jest potrzebny osobom, które dopiero zasmakowały w domowym mieszaniu kosmetyków.
Później, gdy mieszanie wchodzi w krew mamy większą tendencję do zmiany proporcji i własnego tworzenia receptur.
Niezaprzeczalnym plusem przepisów Klaudyny jest to, że do ich wykonania nie potrzeba "specjalistycznych produktów dostępnych jedynie w Hogwarcie" (komentarz mojego kolegi :P). W znakomitej większości przypadków nie musimy wypuszczać się dalej niż do spożywczego, apteki lub zielarskiego, by każdą w receptur urzeczywistnić we własnej kuchni ;)
Czasami moja upierdliwa natura wołała, że chciałaby trochę mocniejszego, chemicznego wyjaśnienia niektórych kwestii oraz doprecyzowania, ale starałam się ją uspokoić - znakomita większość czytelników tej pozycji nie byłoby to do niczego potrzebne ;).
Podsumowując - uważam, że jest to fajna propozycja dla osób początkujących oraz szukających inspiracji do domowego tworzenia kosmetyków. Dla osób zaznajomionych z tematem może być traktowana jako warta uwagi ciekawostka ;).
Słyszałyście o tej książce? ;)
musisz dodawa z niej tutaj przepisy
OdpowiedzUsuńKlaudyna prowadzi bloga :)
UsuńA ochrona własności intelektualnej ? ;)
UsuńSłyszałam już o tej ksiąźce i uważam, że jest baaaaaardzo ciekawa. :)
OdpowiedzUsuńDla kogoś początkującego - na pewno. Ja jednak jestem freelancerem ;)
UsuńJa także pisałam na swoim blogu o tej książce, chociaż nie mialam jej do zrecenzowania :D
OdpowiedzUsuńZgadzam sie, że jest pięknie wydana. Warto mieć wszystko w jednym miejscu, no i jest to także dobry pomysł na prezent :)
Z drugą częścią się zgadzam ;)
UsuńRzeczywiście piękne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńO tak, absolutnie!
UsuńNic a nic o tej książce nie słyszałam. Ale wygląda bardzo ciekawie i chętnie ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja wcześniej też nic o niej nie słyszałam ;)
Usuńbardzo ciekawa ksiązęczka !
OdpowiedzUsuńZgadzam się co do tych zaleceń dla konkretnych typów skóry. Ja znam swoją cerę na tyle dobrze, że zalecanej przez Klaudynę strategii pielęgnacji cery tłustej nie mam szans wprowadzić w życie.
OdpowiedzUsuńZdjęcia są piękne, ale ta czcionka w tytułach powoduje u mnie dreszcze (takie zboczenie zawodowe) :D
A dlaczego powoduje u Ciebie dreszcze? Pytam tak z ciekawości ;)
UsuńJa jestem na poziomie startowania w miksowaniu, jeśli nie potrzebujesz tej księgi, chętnie przygarnę ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak wrócę do Polski to uczynię z nią rozdanie ;)
UsuńSłyszałam o książce, ponoć bardzo fajna i super przepisy. Myślę, że kiedyś w nią zainwestuje :))
OdpowiedzUsuńJeśli Ci tylko potrzebna ;)
Usuńgenialna książeczka! Mogłabym taką w domu mieć :)
OdpowiedzUsuńMożesz mieć ;)
UsuńMuszę w nią zainwestować ;) Bo tego typu produkty są fajniejsze, i ta radość z ukręcenia czegoś swojego :D
OdpowiedzUsuńA potrzebujesz takiej ścieżki, by tworzyć coś samej? ;)
UsuńPrzyznam szczerze, że mnie nie kusi, o ile uwielbiam kręcenie kosmetyków z półproduktów, to zioła i takie tam już średnio mnie pociągają :)
OdpowiedzUsuńMnie by nie kusiła ze względu na to, że sama nie potrzebuję być prowadzona za rączkę i nie potrzebuję jasno określonego przepisu ;)
UsuńW sumie nawet dla tych zaznajomionych może być fajna bo to jednak dużo przepisów w jednym miejscu. Ja to sklerotyczka jestem i jak już przypomnę sobie przepis lub gdzie go zapisała to mam zrobione co innego. :)
OdpowiedzUsuńJa jestem zaznajomiona i mogę powiedzieć, że to pozycja ciekawa, ale nie dla mnie ;)
UsuńP.S. Nie zapisuję przepisów, niektóre wiktuały za każdym razem robię inaczej ;)
Chciałabym mieć tą książkę :)
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą ;)
UsuńJa raczej nie tworzę sama kosmetyków, ale półprodukty używam. Pięknie wydana ta książka :)
OdpowiedzUsuńMoże warto spróbować? ;)
Usuńczy słońce działa na włosy tylko rozjaśniająco czy również chodząc bez nakrycia głowy czy nie zabezpieczając ich też niszczy je?
OdpowiedzUsuńOczywiście,że może je zniszczyć,wysuszyc; rozjasnienie jest często tylko objawem,nie skutkiem samym w sobie
UsuńSzanowny Anonimie, autorka bloga w tym momencie jest poza granicami kraju i ma ograniczony dostęp do internetu. Ale gdy tylko będzie mogła, odpowie na Twoje pytanie :)
UsuńPromieniowanie słoneczne rozjaśnia włosy (ultrafiolet) oraz może powodować uszkodzenia spowodowane wysoką temperaturą (promieniowanie termiczne). Ba, to drugie głównie odpowiada za włosowe uszkodzenia posłoneczne, i z nim w zasadzie można walczyć jedynie unikaniem słońca bądź nakryciami głowy ;)
UsuńKsiążka fantastyczna. Mam i pisałam. Już z niej robię kosmetyki.
OdpowiedzUsuńNie jestem w takim zachwycie, Łucjo ;)
UsuńChyba zakupię sobie tą pozycje :)
OdpowiedzUsuńJeśli Ci potrzebna ;)
UsuńHmm.. mówisz, że to ciekawy podręcznik dla początkujących? Kusi mnie aby zrobić coś własnej roboty, ale że jestem pod tym względem nieogarnięta, to chyba potrzebowałabym prowadzenia za rączkę. Jednakże... mam słomiany zapał, więc to byłby wydatek niepotrzebny :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuń