Kessowe zdzieranie ;)
Peelingi, peelingi, peelingi... Czyli produkty, bez których pielęgnacja mojego ciała nie dawałaby tak dobrych efektów ;). Jestem osobą, która choruje na rogowacenie okołomieszkowe, dlatego też efektywne złuszczanie skóry jest w zasadzie podstawą moich rytuałów kosmetycznych. Ilekroć pisałam Wam o jakimś peelingu, to w komentarzach czytałam o świetnych efektach po użyciu rękawicy Kessa. Z czasem zostałam nią skutecznie pokuszona, w efekcie czego wybrałam ją do testów ze sklepu Zielona Oliwka.
Moja rękawica jest czarna, dość duża i na sucho jedynie lekko szorstka w dotyku. Gdy odpakowałam ją z opakowania zastanawiałam się, czy będę nią w stanie złuszczyć cokolwiek, skoro jest tak (nieoczekiwanie) delikatna ;). Zaopatrzona jest w dość ciasny (ale nie za ciasny), gumowy ściągacz, który nie pozwala rękawicy na zsunięcie się z dłoni w czasie peelingu. Mój egzemplarz kosztuje 17zł.
Pomimo dość częstego używania (2x w tygodniu) nie zauważyłam na niej po kilku miesiącach żadnych uszkodzeń. Piorę ją po każdym użyciu ręcznie z dodatkiem szarego mydła i pozostawiam do wyschnięcia (bez kontaktu z kaloryferem ;)).
Czytałam o różnych metodach masażu peelingującego z użyciem Kessy. Spotkałam się w zasadzie z dwoma ogólnymi podejściami:
- rękawicę namydlamy/nakładamy nań żel czy inny produkt myjący i masujemy skórę przez kilka- do kilkunastu minut;
- namydlamy ciało mydłem/żelem pod prysznic, pozostawiamy produkt na ciele przez kilka minut (zwykle do 10) i następnie wykonujemy masaż jak wyżej.
Wypróbowałam obie metody i szczerze powiem, że druga opcja sprawdza się u mnie dużo lepiej. Pozostawienie na skórze produktu myjącego, jak wspominałam niedawno,
działa jak peeling enzymatyczny, "rozpuszczając" i rozluźniając martwe komórki naskórka. Dzięki temu rękawica ma większe pole do popisu ;).
Warto tutaj nadmienić, że do zabiegu z wykorzystaniem Kessy nie jest niezbędnie potrzebne mydło Savon Noir. Równie dobrze możemy je zastąpić ulubionym żelem bądź innym mydłem ;).
Nigdy wprawdzie nie osiągnęłam stanu "wałeczków naskórka" na skórze i rękawicy po peelingu, ale być może jest to kwestia częstotliwości zabiegów (u mnie to dwa razy w tygodniu, jednak znakomitej większości z Was absolutnie wystarczy jedna sesja w tygodniu). Widzę natomiast, że woda po peelingu faktycznie jest jakaś... brudniejsza, a przy początkowych próbach wręcz brązowawa (sprawdziłam nawet materiał pod kątem farbowania - nie było to przyczyną zabarwienia wody).
Mogę oficjalnie przyznać, że i ja zostałam fanką tej rękawicy. Niewiele znam peelingów do ciała, dzięki którym osiągnęłam w przeszłości taki stopień oczyszczenia skóry, który owocuje prawie całkowitą remisją zmian związanych z rogowaceniem okołomieszkowym (oczywiście w połączeniu z odpowiednim nawilżaniem i natłuszczaniem skóry). Z tego miejsca bardzo dziękuję za bombardowanie mnie tym cudem :D. Dodatkowo może się przydać osobom walczącym z wrastaniem włosków po depilacji - zabiegi kessowe poprawiły znacząco wygląd moich łydek w tej kwestii ;).
Użytkowniczki mówią również o jej zbawiennym wpływie na cellulit. W tym temacie nie jestem w stanie się wypowiedzieć, pozbyłam się już jakiś czas temu tego ustrojostwa.
Chociaż w zasadzie... czytając o Waszych wrażeniach po jej używaniu spodziewałam się jeszcze silniejszego efektu i obecnie szukam czegoś, co zapewni mi takie doznania xD. Na pierwszy ogień pójdzie inna rękawica - Loofah ;).
Macie jakieś doświadczenia z rękawicami peelingującymi? A może macie zamiar zaopatrzyć się w takową?
Mnie zawsze kusiła, ale jeszcze się na nią nie zdecydowałam, chociaż szanse są coraz większe ;) Generalnie o ile o złuszczanie twarzy dbam, o tyle z ciałem mi jakoś nie po drodze :> Nie byłam fanką peelingów gotowych, dawno temu kiedy po nie sięgałam nie mogłam natrafić na nic ciekawego. Czasem produkowałam kawowy - działa świetnie, tylko łazienkę trzeba odgruzowywać :p Dobra rękawica brzmi zaskakująco wygodnie i obiecująco.
OdpowiedzUsuńHmm, Kesso - mam cię na oku :D
Jeśli kupisz - daj znać jak się sprawdziła :D
UsuńKasiu pod poprzednim postem ktoś pytał Cię o szampony Petal Fresh i mówiłaś, że znasz kogoś, kto mówi, że są lekkie ;) W jakim sensie lekkie - i na jakich włosach były testowane? Nieco mnie kuszą, ale są duże żeby kupić tak zupełni w ciemno ;)
OdpowiedzUsuńWłosy bardzo wymagające, pogranicze wysokiej i średniej porowatości ;). Lekkie w sensie - w konsystencji i działaniu, mało dociążające.
UsuńTeż mam Kessę i jestem bardzo zadowolona (mam z Helfów, jedyny minus to dość słabe wykonanie i już kilka razy mi się popruła, Twoja wygląda porządniej). Ja mojej używam prawie codziennie, ale najczęściej w połączeniu z ukochanym olejkowym żelem pod prysznic z Isany, który działa na mnie bardzo nawilżająco. Za to od czasu do czasu robię sobie większe zdzieranie - Kessa, żel plus korund albo Kessa plus jakiś mocny peeling w żelu i jest moc:D
OdpowiedzUsuńCzy ta Loofah ma działać jeszcze mocniej niż Kessa? Bo jeśli tak, to musi być i moja;)
Pola
Mam taką nadzieję, ale muszę zaznajomić się z nią dokładniej ;)
UsuńJakiś czas temu kupiłam rękawicę w Rossmannie ale nie jest ona bardzo mocna. Używam też gąbki syreny i szczotki z Rossa - obydwa ustrojstwa sprawdzają się dobrze, tyle, że szczotka gubi strasznie włosie, drewno popękało, plastik również pomimo suszenia zaraz po użyciu. Polecam peeling kawowy i peeling drenujący Ziaja - efekty bardzo dobre.
OdpowiedzUsuńSzczotka też mnie interesowała, ale skoro się tak sypie... to chyba nie.
UsuńUwielbiam ją, tylko mój egzemplarz się rozpada:( A produkowany w Maroku!
OdpowiedzUsuń-.- Widocznie słabo wykonany :/
UsuńJa myślę o zakupieniu na początek jakiejś tańszej na spróbowanie, ewentualnie potem Kessy :) Wiem, że powinnam się peelingować, ale nie umiem się zmusić xD
OdpowiedzUsuńMoże gąbka Syrena? ;)
UsuńPlanuję kupić. :)
OdpowiedzUsuńJakim sposobem pozbyłaś się cellulitu?:)
podbijam pytanie o pozbycie się tego ustrojstwa :D
UsuńPodbijam i ja! I dorzucam pytanie o rozstępy - ktoś, coś? Skuteczne metody, produkty? Mam skłonność do pękających naczynek, ale chętnie przetestuję jakieś kuracje :)
Usuńhttp://kascysko.blogspot.com/2012/03/zwycieska-walka-z-cellulitem.html
Usuńdziewczyny, używanie google nie boli ;)
Dzięki Anonimku ;)
UsuńA na rozstępy - kwasowe peelingi (jeśli rozstępy są białe, stare) i maść Cepan (jeśli różowe, "młode").
Będę musiała sobie taką sprawić. Kiedyś miałam podobną ale gdzieś zgubiłam :x
OdpowiedzUsuńO tak, jak to moja mama mówi "diabeł ją ogonem przykrył" xD
UsuńKusisz ale nie wiem, czy moje pajączki ją polubią
OdpowiedzUsuńW takim przypadku musisz uważać. Może się u Ciebie nie sprawdzić.
UsuńKasiu, a co z cellulitem na pośladkach? Przeczytałam twoją metodę i w tej partii ciała (pupa) bałabym się tak zrobić, zazwyczaj te preparaty pieką ostro, jakby się dostało pomiędzy czy głębiej, to będzie poparzenie po prostu :(, a chcę się go pozbyć - ćwiczenia i dieta nie bardzo działają na sam cellulit.
OdpowiedzUsuńBardzo polecam wersję z klasycznym czarnym mydłem, którą stosuję z powodzeniem na uda i pośladki. Nigdy mnie nie podrażniło, nie działa jak peeling enzymatyczny, samo w sobie nie złuszcza, a raczej zmiękcza i "rozpulchnia" naskórek, dzięki czemu łatwiej go mechanicznie usunąć. Nie zauważyłam podrażnienia nawet gdy nakładałam je na delikatniejszą skórę od wewn. ud, na brzuchu a nawet na twarzy. Sama rękawica nie drapie (jak np. kultowa gąbka antycellulitowa syrena), po prostu złuszcza skórę. Najlepszy efekt osiągam zresztą gdy przyciskam ją mocno do skóry i powoli przesuwam, zamiast nerwowo trzeć skórę okrężnymi ruchami ;) O ile nie masz ekstremalnie wrażliwej skóry, nie powinnaś obawiać się pieczenia czy wyżerania ;)
UsuńWystarczy wybrać preparat "bez efektów specjalnych" chociażby ujędrniający balsam Venus z Rossmanna ;).
UsuńJa tez używam Kessy, odkąd ją mam nie potrzebuję żadnych peelingów (nawet do twarzy jej używam). Nie próbowałam jeszcze ze zwykłym żelem tylko z czarnym mydłem ale jego zapach jest nieładny więc dziś użyję swojego żelu :)
OdpowiedzUsuńNa twarzy raczej by się u mnie nie sprawdziła, moja cera masaży nie lubi -.-
UsuńBędę musiała ją wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMam - i jest genialna! Jestem leniwcem, któremu nigdy nie chciało się regularnie robić peelingów ciała. To, że po miesiącach zapuszczenia można w ciągu kwadransa osiągnąć skórę miękką jak pupa niemowlaka było dla szokiem. Tego mi było trzeba! Przy intensywnym masażu, skóra naprawdę złaziła mi szarymi "wiórkami", nie tylko za pierwszym razem, ale i przy kolejnych użyciach :) Nie zauważyłam jeszcze redukcji cellulitu, ale skóra od razu stała się wyraźnie jędrniejsza, bardziej sprężysta - nawet jeśli nadal mam na udach górki i dolinki, nogi wyglądają znacznie lepiej.
OdpowiedzUsuńNigdy nie osiągnęłam stanu szarych wiórek, może robię coś źle xD
UsuńSłyszałam o niej, ale jakoś nie zebrałam się do zakupu. Na razie planuję inne wydatki, bo nie jest mi ona niezbędna, ale jeśli daje tak dobre efekty, to kiedyś w nią zainwestuję. :)
OdpowiedzUsuńKessa Ci nie ucieknie ;)
UsuńUżywam i lubię, ale też spodziewałam się jeszcze silniejszego efektu ;)
OdpowiedzUsuńWitam w klubie ;)
Usuńuwielbiam w duecie z czarnym mydłem :) ale polecam rozejrzeć się za prawdziwą marokanśką Kessą, która wykonana jest z krepy
OdpowiedzUsuńOpatrzę temat ;)
UsuńTaka rękawica to rzeczywiście dobry pomysł, już od dawna zbieram się do zakupu :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na recenzję nowości z Rossmanna- Coconut Miracle
http://yes-to-the-beauty.blogspot.com/ :)
Całkiem fajny i użyteczny gadżet ;)
UsuńMam ją, ale rzadko używam. Jakoś mnie nie zachwyciła na tyle ;/
OdpowiedzUsuńNie ma akcesoriów idealnych dla wszystkich ;)
UsuńBardzo ciekawa rękawica, ale nie wiem czy niezbędna w mojej pielęgnacji. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
Od jakiegoś już czasu mam na nią oko ; )
OdpowiedzUsuńChyba niedługo się skuszę.
Szkoda, że stacjonarnie jej nie widziałam nigdzie :<
A w mydlarniach? ;)
Usuńswietny blog
OdpowiedzUsuń