Dr Medica, Płyn tonizujący i serum - miało być tak pięknie...



Pokuszenia kosmetyczne zdarzają mi się dość często, jednak zwykle, przy nieszczególnie dobrej dostępności danego produktu, daję sobie spokój. Jednak w przypadku opisywanych dziś kosmetyków zachciewajka nałożyła się z promocją w Rossmannie na tą właśnie linię, więc przeprowadziłam szeroko zakrojone poszukiwania (przez drogerię internetową) i znalazłam je w oddziale na drugim końcu Krakowa. Dorwałam je w swoje łapki i z wielkim zainteresowaniem rozpoczęłam testy. Jak wyszły? Przekonajcie się sami.

Analizy składów obu produktów już opublikowałam (znajdziecie je TUTAJ), więc nie będę ich powielać w tym poście. Przypomnę jedynie, że wiązałam z nimi wielkie nadzieje - takie były ładne...



Płyn dermatologiczny dostajemy w sporej butelce z ciemnego plastiku. Niewielki otwór zapewnia właściwe dozowanie produktu na wacik, a apteczny design całej serii budzi zaufanie ;). Przejrzyście, czysto i elegancko, bez przesadyzmu. 

250ml tego płynu kosztuje od 12 do 18zł, w zależności od miejsca i skali promocji. Ma konsystencję wody i osobiście nie dowąchałam się w nim żadnego zapachu.


Serum również dostajemy w maleńkiej, plastikowej butelce. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do etykiet czy kartonika, jednak pomysł z zamknięciem absolutnie nadaje się do natychmiastowej poprawki. Zwykły otwór (dokładnie taki sam jak w płynie) bez pipetki, zakraplacza czy chociażby bez zwężającej się końcówki zapewnia nie lada atrakcje przy aplikacji. Serum również ma wodnistą konsystencję i bez problemu można wylać na dłoń więcej, niż potrzebujemy xD. Nie ma natomiast zapachu.


30ml tego serum kosztuje 18-26zł, w zależności od miejsca i skali promocji.

Sumiennie stosowałam te produkty przynajmniej raz dziennie (zwykle na noc, czasami rano i wieczorem). Skórę twarzy przecierałam wacikiem obficie nasączonym płynem tonizującym, czekałam do wchłonięcia czy też wyschnięcia, a następnie nakładałam serum. By nie zaburzać sobie oglądu sytuacji zrezygnowałam nawet z aplikacji kremu po nim. 

Niestety, pomimo prawie dwóch miesięcy stosowania nie doczekałam się najmniejszego efektu. Ani jeden zaskórnik na mojej twarzy nie stał się mniej widoczny dzięki temu zestawowi ;). Cóż, już przed kupnem resztki rozsądku podpowiadały mi, że na mój pancerny i zaprawiony w bojach ryjek te cuda mają za małe zawartości substancji złuszczajacych (kwasów). Ale kto by słuchał tego rozsądnego podszeptu xD. 

W tym czasie, nawet przy stosowaniu dwa razy dziennie, nie dorobiłam się żadnego, nawet minimalnie widocznego łuszczenia, a i nic nie wskazuje, by mikrozłuszczanie naskórka u mnie nastąpiło ;). Wiele też o zawartości substancji czynnych w samym płynie mówi fakt, że przy przetarciu tym płynem powiek i okolic oczu (nie pytajcie - wieczorna pomroczność jasna xD) nie dorobiłam się najmniejszego uszczypnięcia, podrażnienia, zaczerwienienia czy łuszczenia. A ten rejon u mnie pancerny już nie jest ;). 

Sprawiedliwie muszę oddać, że kosmetyki te nie zrobiły mi żadnej krzywdy, jednak nie zauważyłam u siebie ani krzty ich deklarowanego działania (a taki okres czasu jest naprawdę wystarczający do uzyskania widocznych rezultatów). Płyn najprawdopodobniej dokończę, a serum pójdzie w odstawkę. Nie chcę tracić jesienno-zimowego okresu kwasowego złuszczania na coś, co na mnie nie działa ;). Dlatego też, idąc za wspomnieniem MezoSerum, rozpoczęłam kurację eksfoliujacym serum Bielendy Neuro Glicol + Vit. C. Mam szczere nadzieje, że w tym przypadku będzie dużo lepiej ;).

Stosujecie obecnie kuracje kwasowe? A może macie to w planie? ;)

Komentarze

  1. Od dwóch miesięcy 2 razy w tygodniu stosuję peeling kwasowy 30% AHA i 2% BHA z Ordinary :) i... cóż, nie działa. Moja skóra chyba też jest nieco oporna.
    C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabyś podrzucić jakiś link do tego cuda? ;)

      Usuń
    2. Jasne, proszę: https://cosibella.pl/product-pol-780-The-Ordinary-AHA-30-BHA-2-Peeling-Solution-Peeling-kwasowy-AHA-30-BHA-2.html
      Widzę same pozytywne opinie, wszyscy zadowoleni, tylko u mnie wpływ preparatu na skórę jest jakiś niedostrzegalny :( nawet tego wspomnianego przez wszystkich 'mrowienia' nie czuję. Może powinnam jednak sięgnąć po coś mocniejszego?
      C.

      Usuń
    3. Hm, podejrzewam, że jego pH zostało nadmiernie podwyższone na końcowym etapie produkcji i dlatego ciała na Ciebie zbyt słabo ;). Najchętniej poleciłabym Ci zwrócenie się w kierunku samoróbek ;)

      Usuń
  2. Myślałam o kupnie, ale na szczęście się wstrzymałam (uff). Moja skóra nosorożca ledwo zauważa 20% peeling salicylowy na spirytusie (lekkie szczypanie, wylinka tylko na obcieranym chusteczkami nosie), więc efekt byłby pewnie taki jak u Ciebie ;) Serum Bielendy czeka na swoją kolej, mam nadzieję, że się sprawdzi. Może przynajmniej odświeży cerę?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach kwasy z Pharmaceris, ale jeszcze trochę poczekam. Szkoda, że tak kiepsko spisały się te produkty u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie one też chodzą po głowie, ale chyba dopiero w kolejnym sezonie ;)

      Usuń
  4. Właśnie miałam kupować te produkty ale dobrze, że trafiłam na Twoją recenzję. Teraz wiem, że nie warto w nie inwestować :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, może Twoja twarz nie jest aż tak pancerna jak moja i po tym zestawie miałabyś dużo lepsze efekty niż ja? ;)

      Usuń
  5. ja w trybie ciągłym 2-3 razy w tygodniu stosuję peeling kwasowy antytrądzikowy Bandi, a już za 2 tygodnie zaczynam coroczną, jesienno-zimową, serię peelingów płynem Jessnera u dermatologa :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Też mam aktualnie zestaw z Bielendy glyco z witaminą C , krem, serum i żel i nawet zestaw dobrze się sprawdza choć muszę je jeszcze dobrze przetestować, choć żel już mi się kończy to parę słów o nim napisze.Rowniez miałam ten płyn Bielendy i też nie widziałam szczególnie efektów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam obecnie serum i końcówkę żelu, zresztą żel już opisywałam ;)

      Usuń
  7. Miałam, przemyślenia podobne do Twoich jedyny plus tego serum jest taki, że ta warstewka która tworzy ładnie wygładza skórę pod makijaż

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam serum, i wersję do cery trądzikowej i naczynkowej. 😉 Ładnie nawilża i wygładza, spektakularnych efektów nie daje, ale przyjemny nawilżacz z tego serum. Wystarczająco powleka moją skórę by stosować go samego w lepsze dni. Ale na mojej skórze lepiej działało serum do cery naczynkowej, ładniej rozświetlało i wyrównywała koloryt skóry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba potrzebuję po prostu mocniejszych środków xD

      Usuń
  9. Obecnie stosuję serum w kwasem glikolowym Liqpharm i podoba mi się jego działanie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na mnie on działa i czuję szczypanie pod oczyma i na policzkach przy podrażnieniu ale ja byłam fanką, też poprzedniej wersji tej serii więc nic dziwnego, ze mi się podoba. Mam bardzo wrażliwą, cienką skórę z rumieniem, tendencją do mieszanki łojotoku i egzemy przy podrażnieniu. Podejżewam, że dla tłustych, skór potrzebujących złuszczenia ten produkt nie robi nic. Generalnie ta linia ma trochę słaby branding bo wiele osób, którym by mogła pomóc (wrażliwe, normalne i suche cery z roscea i tencdencją do trądziku) nawet nie sięgnie po produkty przeznaczone dla cery tłustej i trądzikowej by zobaczyć skład bo one zazwyczaj tylko robią więcej krzywdy. Ja trafiłam na nie przez przypadek bo były obok ich serii dla cery wrażliwej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem i faktycznie się zgadzam - cerom delikatniejszym mogłoby pomóc ;)

      Usuń

Prześlij komentarz