Kallos Mango - kolejna maska w rodzinie Kallos: analiza składu
Rodzina masek Kallos rozrasta się bardzo szybko ;). Obiecałam sobie, że kiedyś wypróbuję wszystkie i zrobię ich porównanie na blogu, ale... nie nadążam z próbowaniem, a głowa tylko jedna nadal xD. Do tej pory zrecenzowałam już (kliknięcie w nazwę przeniesie Was do recenzji):
Tym razem, dzięki pomocy i za zgodą Patrycji z grupy CG, mam dla Was skład kolejnej, nowej maski Kallos: tym razem w wersji Mango :D. Kupić można go bez większych problemów w sieci (Allegro, drogerie internetowe), jednak sądzę, że niedługo pojawi się stacjonarnie ;). Zdjęcie pochodzi z drogerii Ezebra.
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Aminopropyl Dimethicone, Isohexadecane, Parfum, Mangifera Indica Seed Oil, Citric Acid, Propylene Glycol, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazoline, Methylisothiazoline.
Składowa baza jest tak typowa dla masek Kallos, że już po niej samej można w ciemno obstawiać producenta ;). Emolient, antystatyk/emulgator, kondycjoner (filmformer modyfikowany, co poprawia łatwość jego zmycia), kolejny emolient i kompozycja zapachowa, a dopiero po niej znajdziemy olej z nasion mango, glikol propylenowy (nawilżacz) oraz konserwanty i regulatory pH. Ten produkt śmiało można zaliczyć w poczet masek emolientowych, jednak będzie on najprawdopodobniej dość lekki. Niemniej jednak znajdzie pewnie sporo zwolenników (w tym mnie :D) wśród osób nie potrzebujących dużego dociążenia.
Pomimo zawartości filmformeru (sądzę, że nie większej niż 2-3%, patrząc na składowe otoczenie) może się naprawdę nieźle sprawdzić przy myciu włosów odżywką. Sama pamiętam, jak dobrze myło się włosy w balsamach Potter's (gdy jeszcze mogłam to robić) zawierających podobnie zmodyfikowany silikon. Biorąc pod uwagę wielką objętość i niską cenę - to może być naprawdę świetny, myjący wybór.
U mnie zapewne zostałby użyty jako baza do miksów, maska solo przed i po myciu, podkład na lub pod olej albo maska do glossa z Cassią (więcej informacji TUTAJ). Dołącza do wersji Biotin oraz Fig: do kupienia w przyszłości ;).
Jesteście zainteresowane nowym, włosowym dzieciątkiem ze stajni Kallos? Bo ja tak :D
P.S. Przypominam o konkursie na FB - karty upominkowe Rossmann czekają :D
Składowa baza jest tak typowa dla masek Kallos, że już po niej samej można w ciemno obstawiać producenta ;). Emolient, antystatyk/emulgator, kondycjoner (filmformer modyfikowany, co poprawia łatwość jego zmycia), kolejny emolient i kompozycja zapachowa, a dopiero po niej znajdziemy olej z nasion mango, glikol propylenowy (nawilżacz) oraz konserwanty i regulatory pH. Ten produkt śmiało można zaliczyć w poczet masek emolientowych, jednak będzie on najprawdopodobniej dość lekki. Niemniej jednak znajdzie pewnie sporo zwolenników (w tym mnie :D) wśród osób nie potrzebujących dużego dociążenia.
Pomimo zawartości filmformeru (sądzę, że nie większej niż 2-3%, patrząc na składowe otoczenie) może się naprawdę nieźle sprawdzić przy myciu włosów odżywką. Sama pamiętam, jak dobrze myło się włosy w balsamach Potter's (gdy jeszcze mogłam to robić) zawierających podobnie zmodyfikowany silikon. Biorąc pod uwagę wielką objętość i niską cenę - to może być naprawdę świetny, myjący wybór.
U mnie zapewne zostałby użyty jako baza do miksów, maska solo przed i po myciu, podkład na lub pod olej albo maska do glossa z Cassią (więcej informacji TUTAJ). Dołącza do wersji Biotin oraz Fig: do kupienia w przyszłości ;).
Jesteście zainteresowane nowym, włosowym dzieciątkiem ze stajni Kallos? Bo ja tak :D
P.S. Przypominam o konkursie na FB - karty upominkowe Rossmann czekają :D
Wygląda i zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńA pewnie, będę testować :D
UsuńMam od tygodnia Blueberry 💜, ale Mango brzmi apetycznie. Ja kupuje z siostrą i dzielę się na pół 😉
OdpowiedzUsuńPróbowałaś go już? :D
UsuńNie kojarzę wersji mango.
OdpowiedzUsuńPojawiła się niedawno, więc i jej popularność na razie jest prawie żadna ;)
Usuńnie wiedziałam że jest taka wersja! :D muszę przetestować na swoich włosach :)
OdpowiedzUsuńTeż wiem o niej od niedawna ;)
UsuńZe wszystkich Kallosów, które testowałam tylko Omega mi się spisała :(
OdpowiedzUsuńOj, widocznie składnik dodatkowy Ci tylko w nim przypasował -.-
Usuńdawno nie miałam masek z kallosa
OdpowiedzUsuńZawsze można to zmienić ;)
UsuńPierwszy raz ją widzę :D a chętnie bym coś nowego kupiła jako właśnie bazę ;)
OdpowiedzUsuńKallosy w takiej roli dobrze się sprawdzają ;)
UsuńZ kallosow miałam do tej pory multivitamin, milk, protox, blueberry i jeszcze jakąś ale już nawet nie pamiętam. Wiem tyle że większość tych masek nie odopwiadała mi pod względem zapachu, idealny zapach ma dla mnie ta milk, delikatny mleczno-kokosowy c: mimo, że działaniem były wszystkie podobne i bardzo lubiłam to już na kolejną wersje się nie skuszę- głównie dlatego, że zapach maski milk zawsze mnie przyciąga :D
OdpowiedzUsuńChociaż nie powiem, jakby faktycznie pachniała mango i niebyłby to zbyt chemiczny zapach to z przyjemnością bym zaryzykowała ;)
Obawiam się, że z zapachem mango też może być różnie :D
UsuńBardzo bym chciała tę maskę (ze względu na mango) ale nie poradzi sobie ona z moimi włosami :(
OdpowiedzUsuńKallosy się u Ciebie nie sprawdzały?
UsuńTroche mi szkoda,gdyz wiele osob zachwyca się Kallosami,a ja nie moge sie zaliczyc do tego grona.Nie robily u mnie nic pozytywnego. Co najwyżej wzmacnialy przetluszczanie wlosow i swiad skory glowy. Zapachy straszne wg mnie-im dluzej od otwarcia tym gorzej. Ktos jeszcze tak mial?
OdpowiedzUsuńMyłaś nimi włosy?
UsuńTez. Ale glownie stosowałam jako maski. Tylko Bluberry sie sprawdzila na samym początku. Potem juz nie.
UsuńHm, to trochę dziwi mnie ten świąd skóry głowy :O
UsuńKiedy zaczęłam przygodę z włosomaniactwem to pierwszy Kallos jakiego kupiłam to był Latte, potem Color, Vanilla, Chocolate, Blueberry, Banana no i niedawno zakupiłam wersje Honey, swoją drogą to śmieszna historia z tą maską- wypatrzyłam ją gdzieś w internecie, nigdzie nie mogłam dostać i znalazłam wreszcie w pewnym sklepie internetowym niestety cena baardzo zawyżona. Już byłam gotowa nawet zapłacić więcej ale wstrzymałam się i kilka dni później zobaczyłam tą maskę w małej drogerii w moim mieście za 6 zeta :)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie wyszło :D
UsuńCiekawa jak bedzie sie sprawdzac na wlosach ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dobrze ;)
UsuńSzkoda, że olej jest dopiero po zapachu. Ja najbardziej lubię Kallos Omega i Kallos Multivitamin i Blueberry jako emulgację oleju.
OdpowiedzUsuńNiemniej... ostatnio kompletnie odpuściłam pielęgnację włosów.
I nigdy nie wyglądały lepiej.
Zdaję sobie sprawę, że to jest stan przejściowy i porowatość w wyniku braku pielęgnacji w końcu im skoczy, ale teraz mnie to jakoś nie obchodzi.
Póki Kallosy mi służą mogą mieć nawet olej po zapachu :D
Usuńmogę mieć w domu dużego kallosa i od czasu do czasu z czymś mieszać, ale tak ogółem to żadna maska mnie nie zachwyciła..
OdpowiedzUsuńNiestety, Kallosy (jak wszystko) nie zawsze i nie na każdych włosach się sprawdzają -.-
UsuńMuszę wypróbować! Do tej pory miałam wersję banana i keratin. Pierwszą lubiłam, druga mi nie pasowała.
OdpowiedzUsuńTo sporo tych Kallosów masz jeszcze do wypróbowania :D
UsuńPo nieudanych eksperymentach z wersją blueberry i banana nie mam ochoty na dalsze testowanie :D Tylko mleczny Kallos fajnie się sprawdzał, kilka lat temu.
OdpowiedzUsuńSerical w sensie?
UsuńJa tak uwielbiam prawie wszystkie Kallosy, że przy ich wyborze kieruję się głównie... zapachem, haha :D
OdpowiedzUsuńTeż można, chociaż żaden zapach Kallosa nie powalił mnie na kolana szczególnie xD
UsuńU mnie się sprawdza, polecam :)
OdpowiedzUsuńJuż go masz? :O
UsuńTak ;) Ale i tak z tej serii najczęściej używam bananowej :) Jakoś tak trafiła w mój gust.
UsuńHohoho, zazdroszczę :D
UsuńTej maski jeszcze nie próbowałam, koniecznie muszę nadrobić!
OdpowiedzUsuńJa też :D
UsuńBardzo mi sie tu podoba ciekawe informacje !
OdpowiedzUsuń;)
UsuńBardzo fajny artykuł. Faktycznie chyba warto spróbować tej maseczki.
OdpowiedzUsuńKallosy zawsze spoko ;)
UsuńKallos Multivitamin to dopiero mój pierwszy nabytek, zobaczę co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńI jak się sprawdza?
UsuńMam bardzo problematyczne i delikatne włosy, podchodzę z rezerwą do masek, z drugiej strony korci mnie żeby spróbować.
OdpowiedzUsuńKallosy są lekkie, więc nie powinny Cię obciążyć ;)
Usuńextra wygladajacy blog i ciekawe inspiracje !
OdpowiedzUsuńU mnie Kallosy w użyciu już jakiś czas, teraz pewnie przyjdzie pora na wypróbowanie mango.
OdpowiedzUsuńA który sprawdza się u Ciebie najlepiej?
Usuńbardzo tu ładnie
OdpowiedzUsuńPiszesz o całej rodzinie masek a ja żadnej z nich nie znam. Muszą się porozglądać :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! ;)
UsuńJa ostatnio w natłoku różnych zajęć odpuściłam sobie pielęgnację włosów, chyba najwyższa pora to zmienić, przynajmniej będę się starać.
OdpowiedzUsuńKoniecznie, to relaksuje, a poza tym - warto ;)
UsuńDużo masek opisujesz, niestety praktycznie ich nie znam jedynie ze słyszenia. Wiem, że są dostępne w niskich cenach i cieszą się dobrymi opiniami :)
OdpowiedzUsuńMoże warto którąś przetestować? ;)
Usuń