Azeloglicyna - cud nad cuda?
Moje wcześniejsze doświadczenia z kwasem azelainowym nie sprawiły, że stał się jednym z moich ulubionych składników przeciwtrądzikowych. Nie próbowałam go jednak wcześniej w formie płynnej, czyli pochodnej powstałej w wyniku jego połączenia z glicyną (jednym z aminokwasów). Z racji, że jestem kobietą ciekawską i lubiącą nowości - skorzystałam z możliwości udziału w testach Płynu do pielęgnacji skóry marki L'Azel Active od Mozapharm.
Opakowanie: Biała butelka z matowego, twardego plastiku o dość ascetycznym wyglądzie. Czytelna, nieprzesadzona.
Pojemność / cena: 200 ml / 85 zł.
Skład:
Bardzo krótki. Znajdziemy w nim wodę, niacyniamid (witaminę B3), azeloglicynę oraz dwa konserwanty - całkiem ładnie wygląda.
Konsystencja: Lekko żółtawy płyn.
Zapach: Brak.
Działanie: W zasadzie kwalifikuję się pod kilka zaleć do stosowania tego produktu: mam cerę przetłuszczającą się, z rozszerzonymi porami, zaskórnikami, a po ostatniej alergicznej przygodzie stałam się posiadaczką przebarwień.
W czasie stosowania tego płynu nie korzystałam z żadnych innych produktów kwasowych. Wacikiem nasączonym tym preparatem przecierałam skórę sumiennie dwa razy dziennie na 20-30 minut przed nałożeniem kremu.
Co mogę powiedzieć po prawie miesiącu stosowania? Zmiany ropne nadal pojawiają się sporadycznie i pojedynczo (czyli nic się nie zmieniło). Skóra faktycznie delikatnie mniej się przetłuszcza oraz ma lepszy koloryt, natomiast nie zauważyłam zwężenia porów nawet w minimalnym stopniu, a moje zaskórniki nadal mają się zbyt dobrze.
Jestem za to pod wrażeniem działania tego płynu na moje przebarwienia w okolicach brody - zostały znacząco rozjaśnione i myślę, ze po kolejnym miesiącu stosowania odejdą w niepamięć. Muszę szczerze przyznać, że wcześniejsze kuracje w tym względzie nie dawały aż tak szybkich rezultatów.
Przez cały czas stosowania tego kosmetyku nie zauważyłam żadnego podrażnienia czy widocznego łuszczenia. Muszę przyznać, że składniki aktywne w postaci serum czy właśnie płynu działają na mnie lepiej niż w formie kremu. Magic ^^. Aczkolwiek na moje rozszerzone pory muszę poszukać innego killera.
Macie jakieś doświadczenia z tym składnikiem? Czy ktoś z Was walczy z przebarwieniami?
Ja używałam Acne-Dermu (tańszy odpowiednik Skinorenu) i byłam baardzo zadowolona. Trądzik mam tylko na twarzy i tylko w "głupich" miejscach (tam, gdzie się dotykam, gdy np. podpieram głowę - czyli głównie na żuchwie i policzkach). No i mam jeszcze problem z drapaniem :/ to już chyba swego rodzaju uzależenienie i nie umiem się tego pozbyc... Najgorzej jest, gdy się uczę, coś czytam...
OdpowiedzUsuńNo ale wracając do głównego tematu - AcneDerm jest spoko :) Po ok. 2 tygodniach stosowania było widać różnicę - zmniejszona ilość ropnych zmian. Co do rozjaśniania przebarwień - nie wypowiadam się, bo właśnie przez moje drapanie chyba nigdy się ich nie pozbędę...
Może masz jakieś pomysły, jak się pozbyć tego głupiego nawyku? :(((
Niedawno pisałam, że Acnederm nie wzruszył mojego ryjka w ogóle :/ Poza pierwszą aplikacją :P
UsuńWytrzymać tydzień - dwa. Człowiek o takich nawykach dość szybko zapomina ;)
To jednak nie jest takie proste, również mam problem z rozdrapywaniem niedoskonałości i wielokrotnie udawało mi się skończyć z tym na tydzień, dwa, czy trzy. Ostatecznie to i tak wraca i najczęściej w momencie 'napięcia psychicznego' (wliczając w to czytanie, oglądanie filmów, cokolwiek, co angażuje mnie emocjonalnie). Hmmm, ale tak sobie pomyślałam, że może pomocne będzie jak będzie się coś podjadać (najlepiej jakieś owoce, orzeszki), bo ręce wtedy będą zajęte :) Muszę wypróbować!
UsuńMam dokładnie tak, jak wyżej koleżanka to opisała ;) To na prawdę jest, jak nałóg... Ale walczę! :)
UsuńPodjadania nie polecam (ale to zboczenie zawodowe, bo jestem dietetykiem ;)) Nie wiem, ile orzeszków musiałabym zjeść, żeby to zwalczyć :D A orzechy, to mimo wszystko tłuszcz. A owoce to mimo wszystko cukier. I z jednym i z drugim nie należy przesadzać :(
Wiecie, nałogowo obgryzałam kiedyś skórki, wszystkie wokół paznokcia. Przyznaję, że wymagało to ode mnie strasznej samokontroli, ale teraz nawet przy "napięciu nerwowym" tego nie robię ;)
UsuńJa walczę z przebarwieniami, ale stosuję raczej maski, póki co :)
OdpowiedzUsuńNa przebarwienia polecam Ci bardziej codzienną pielęgnację ukierunkowaną w tym celu ;)
UsuńA jaki krem na niego używałaś? Może to ma też znaczenie.
OdpowiedzUsuńApis arbuzowy, ale sam nie zdziałał czegoś takiego wcześniej ;)
UsuńKoniecznie daj znać jak znajdziesz coś na rozszerzone pory bo ja mam z też z tym problem, a krem z kwasem migdałowym też nie pomaga...
OdpowiedzUsuńNa pewno się pochwalę ;)
UsuńMaść oparta na aloesie Himalaya na przebarwienia trądzikowe - świetny. Używam od roku i wszystko powoli schodzi, choć teoretycznie jest do poparzeń.
OdpowiedzUsuńHimalaya w ogóle mnie kusi...
UsuńTakże mam rozszerzone pory oraz zaskórniki, na które nic nie działa. Ostatnio zastanawiam się nad zakupem mydła Aleppo. Ponoć likwiduje zaskórniki w dużym stopniu...
OdpowiedzUsuńPomaga, ale całkiem nie zlikwiduje. Opisywałam je już trochę czasu temu ;)
Usuńja mam brzydkie przebarwienia/blizny w kącikach ust i nie mam pomysłu co z tym zrobić :(
OdpowiedzUsuńA zrobiłaś... cokolwiek? ;)
UsuńJa właśnie mam zamiar niedługo ukręcić tonik z azeloglicyną (można kupić na e-naturalne)... Zobaczymy jak to będzie :))
OdpowiedzUsuńWitam. Jak stosowac azeloglicyne? Ile kropel dokładnie i do czego?
OdpowiedzUsuńBardzo dobre.
OdpowiedzUsuń