Produkt świetny, ale...
Maskara - moja nieodłączna przyjaciółka. Mam "blond rzęsy", których końcówek w wersji naturalnej nie widać, bo... są białe :P. Warstwa tuszu sprawia, że "mam firanki" i zwyczajnie lepiej się czuję ;). Sprawdzam wiele różnych tego typu produktów, a w ostatnim czasie w mojej kosmetyczce zawitała Naturalna maskara Lily Lolo w ramach współpracy z Costasy.
Jedno z najbardziej standardowych opakowań tuszu, z jakim można się spotkać ;). Walcowate, ładne, matowe, eleganckie i wytrzymałe ;). Jedyne moje zastrzeżenia odnoszą się do szczoteczki. Jestem wielbicielką silikonowych grzebyczków, a tutaj mamy do czynienia ze zwykłą szczoteczką.
7 ml tego produktu kosztuje 59,90 zł.
Skład:
Wosk pochodzący od jednego z gatunków woskownic, propanediol (humektant), wosk karnauba, stearyniany (emulgatory) oraz guma arabska stanowią bazę dla tego produktu. Poza tym znajdziemy w nim woski słonecznikowy i ryżowy, wyciąg z produktów fermentacji bakterii Lactobacillus, oleje: arganowy i różany oraz barwniki.
Jest to produkt naturalny.
Nie ma zapachu, przynajmniej ja takowego nie wyczuwam ;)
Maskarę tą testowałam bez bazy, na nagie rzęsy. Pierwsze spotkania wspominam nie najlepiej - szczerze żałuję, że ten produkt nie jest dostępny w wersji z silikonową szczoteczką. Początkowo nie potrafiłam opanować tego, że nie potrafię dobrze rozdzielić rzęs i odpowiednio nałożyć tuszu, by nie mieć grudek i efektu pajęczych nóżek.
Po kilku aplikacjach jednak opanowałam sytuację i efekt jest naprawdę fajny ;).
Tusz ładnie pogrubia rzęsy, delikatnie je podkręca, a po nabraniu wprawy szczoteczka w miarę rozdziela rzęsy ;). Początkowo jednak korzystałam z grzebyczka do rozdzielania.
Produkt nie jest sygnowany jako "wodoodporny", jednak jego trwałość jest zadziwiająca. Nie spotkałam się z tym, by zrobiłby mi jakąkolwiek niemiłą niespodziankę ;). Łatwo się zmywa wacikiem nasączonym w płynie micelarnym, nie podrażnia także w żadnym stopniu oczu. Wydaje mi się również, że wzmacnia rzęsy - u mnie są widocznie dłuższe (nie używam innych wspomagaczy rzęsowego porostu).
Jeśli Lily Lolo wypuści ten tusz z silikonową szczotką to na pewno do niego jeszcze wrócę ;)
Jaki jest Wasz ulubiony tusz do rzęs ? ;)
Kiedyś wydawało mi się, że szczoteczki są fajne, ale teraz tak jak ty wolę sylikonowe grzebyczki. Na razie niezastąpionym tuszem jest Wibo growing lashes, ten zielony.
OdpowiedzUsuńKiedyś nie znałam silikonowych grzebyczków, ale jak już poznałam ... ;)
Usuńefekt jest faktycznie fajny ;)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam ;)
UsuńNie testowałam jeszcze nic z tej firmy, może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńObyś była wtedy zadowolona ;)
UsuńJestem fanką silikonowych szczoteczek w tuszach do rzęs:)
OdpowiedzUsuńJest nas coraz więcej xD
UsuńSzczoteczka nie za bardzo mi się podoba ;/ Efekt na rzęsach jest nawet ładny, ale sądzę, że można kupić o wiele tańszą mascarę dającą podobny efekt tyle, że nie będzie ona naturalna ;/
OdpowiedzUsuńJednak jeśli ktoś szuka kosmetyku naturalnego, to cena jeszcze nie zabija ;)
UsuńFajnie wydłuża, ale jak dla mnie szczoteczka jest za mała.
OdpowiedzUsuńO! Dla mnie już była ciut za duża xD
UsuńHmm, no na zdjęciu nie wygląda to zbyt dobrze.
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo podoba ;)
UsuńA będziesz moze testowac podklady mineralne tej firmy? W ogole pomysl o notkach makijazowych, chetnie bym pocztala ;) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńTestuję, a co do notek makijażowych - pewnie jakieś będą, ale w niewielkich ilościach ;)
UsuńJeśli chodzi o tusze to nie posiadam ulubieńca :P
OdpowiedzUsuńU mnie każdy tusz sprawdza się bardzo podobnie. Cenie sobie naturalny efekt dlatego bardzo nie lubię gdy tusz skleja rzęsy :( a same w sobie rzęsy mam bardzo długie i ciężo znaleźć fajną maskarę :( Zwykle po użyciu danego tuszu i otworzeniu oka rzęsy "smyrają mnie" po górnej powiece tuż przy brwi. To łaskocze :P Dlatego chyba zdecyduję się na użycie henny :P
Jakie musisz mieć dłuuuugaśne rzęsy :D
UsuńJa też chcę mieć takie problemy z rzęsami! ;)
Usuńmam dwa ulubione tusze: essence get big lashes (w czerwonym opakowaniu) i avon supershock. Lubię efekt sztucznych rzęs.
OdpowiedzUsuńO, Avon! Muszę pomyśleć o nim, dzięki ;)
UsuńJa już od wielu lat uwielbiam avon super shock. Szczerze mówiąc nie spotkałam 'w normalnej sprzedaży' tuszu z grubą silikonową szczoteczką, która nie jest wodoodporna, ale nie płynie, kiedy płaczę :P jak wspomniał ktoś wyżej - również posiadam rzęsy pod same brwi i ten tusz świetnie to podkreśla, nieco pogrubia i nie kosztuje kroci :)
OdpowiedzUsuńDrugi głos za Avonem, interesujące :D
UsuńNie znam tego tuszu. ;) Też wolę silikonowe szczoteczki. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
Jest nas coraz więcej ;)
Usuńchciałabym zacząć przygodę z kwasami - wiele o nich dobrego słyszałam - ale kompletnie nie wiem, jak mam się do tego zabrać. jaki kwas byłby najlepszy w walce z trądzikiem? jak mam go stosować? gdzie zakupić? i czy do lata kwasy oczyściłyby moją twarz ze wszystkiego? proszę, wyjaśnij mi wszystko :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Anonimko, wszystko zależy od tego, czy chcesz sama mieszać, czy chcesz kupić coś gotowego.
UsuńNa początek do samodzielnego mieszania wartym uwagi kwasem jest mlekowy. Co do stosowania: najlepiej zacząć od toniku 5-10%, stosować początkowo codziennie wieczorem i na podstawie reakcji skóry dobrać odpowiednią częstotliwość. A co do oczyszczenia - zależy, jaka jest przyczyna Twojego trądziku i stan cery.
http://www.zrobsobiekrem.pl/pl/p/Kwas-L-mlekowy-80/85 z tej strony ten kwas byłby okej? bym musiała zrobić wtedy 10%. mam nadzieję, że mnie nie wysuszy.
Usuńi mam sam ten kwas po prostu nałożyć na skórę, niczym nie zmywać? nakładać coś po nim? jeśli stosowałabym go wieczorem?
zawsze wieczorem przemywam twarz płynem micelarnym i nakładam od razu krem.
Tak, byłby ok ;), ale może 10% to za dużo na początek - zrobiłabym niewielką ilość 5%, tak na 2 tygodnie. Na pozostałe pytania będziesz musiała sama odpowiedzieć na drodze testów, początkowo po 30 minutach od nałożenia toniku kwasowego nałóż krem.
Usuńteż wolę silikonowe szczoteczki :)
OdpowiedzUsuńMocna z nas grupa ;)
UsuńDla mnie rodzaj szczoteczki nie odgrywa większego znaczenia, liczy się, by nie robił mi kuku i będę zadowolona :)
OdpowiedzUsuńAle Ci fajnie :D
UsuńJa nawet nie słyszałam od tej firmie :)
OdpowiedzUsuńWarta uwagi w kontekście mineralnym ;)
UsuńEfekt końcowy wygląda naprawdę fajnie. Szkoda, że nie ma silikonowej szczotki.
OdpowiedzUsuńPs. Fajny i ciekawy blog. Oczywiście zostaję tu na dłużej.
:*