Jak opanowałam trądzik XXIV: mydło za grosze
Mydełka w pielęgnacji mojej cery już od dawna zajmują poczesne miejsce. Z tego też względu wszelkie nowe (dla mnie) mydlane precjoza wywołują ssanie w moim kosmetycznym żołądku :P. W taki oto sposób w ramach współpracy ze sklepem Zielona-Oliwka w moje łapki wpadło ziołowe mydło Sidha z Neem i Tulsi.
Mydełko zapakowane jest w ładny, "liściasty" kartonik, który faktycznie kojarzy się z jakąś ziołową zawartością ;). Sama kostka ma wygląd dość standardowy - ot, trochę nieregularny prostopadłościan o zaokrąglonych brzegach z wyżłobionymi napisami.
75g tego mydełka kosztuje... 5zł.
Skład:
Bazą dla tego produktu jest zmydlony wodorotlenkiem sodu (sodą kaustyczną) olej kokosowy. Oprócz tego znajdziemy wosk roślinny, sproszkowany stearyt (źródło m. in. talku oraz miki), kompozycję zapachową i ekstrakty z Neem i Tulsi.
Skład krótki, całkiem ładny, ale zawsze warto wykonać próbę uczuleniową ;).
Kosteczka ma barwę lekko żółtawą, dość dobrze się pieni i ma ziołowy, niezbyt mocny zapach.
Z lekką obawą przystąpiłam do pierwszych prób z nim na mojej twarzy. Dlaczego? Olej kokosowy nie jest zbyt dobrze tolerowany przez tą okolicę u mnie, powoduje wysyp niedoskonałości. Po raz kolejny jednak sprawdziło się, że ta obserwacja w moim przypadku dotyczy tylko czystego oleju kokosowego, w żaden sposób nie zemulgowanego czy niezmydlonego.
Mydełko oczyszcza moją twarz bardzo zacnie, do czysta, ale bez zdarcia ze skóry wszystkiego, co możliwe i bez przesuszu, który w okresie zimowym chociażby na moim nosie lubi się pojawiać ;). Używałam go także jako peelingu - po namydleniu skóry zostawiałam pianę na około 10 minut, co dało u mnie efekt jak po peelingu enzymatycznym. Nie był on jednak tak mocny jak po sodzie oczyszczonej, ale satysfakcjonujący ;).
Uważam, że temu produktowi zawdzięczam to, że stan mojej skóry w kontekście trądzikowym, mimo przerwy w kuracji kwasowej spowodowanej depilacją laserową i mezoterapią igłową, nie pogorszył się w żadnym stopniu. Ba, uważam, że zaskórników jest mniej, a pozostałe uległy zmniejszeniu ;).
Do ciała również spisało się całkiem zacnie, aczkolwiek po jego użyciu bezwzględnie muszę użyć balsamu. Sytuacja taka ma jednak miejsce po większości myjadeł ;). Wykorzystałam go również w zabiegu pokroju peelingu, ale o tym - innym razem, teraz nadmienię tylko, że jestem bardzo zadowolona i z tego zastosowania ;).
Po 1,5 miesiąca używania nie zmydliłam jeszcze nawet 1/3 kostki, więc wydajność również jest jak najbardziej na plus ;).
Używacie mydełek w pielęgnacji twarzy?
Swoją drogą, ostatnio na blogu zrobiło się dość... "mydlanie" ;).
Mi opanować trądzik pomógł krem z śluzem ze ślimaka ;)
OdpowiedzUsuńKasiu a z jakiej firmy posiadasz ten krem? Zastanawiam się nad Snails Garden. Z góry dziękuje za odp pozdrawiam :)
UsuńKremy, które sama widziałam z tym składnikiem miały silikony, których skóra mojej twarzy nie lubi ;)
UsuńPiękny składzik. Ja zaopatrzyłam się w mydła Himalaya za niecałe dwa złote, w składzie ciut więcej rzeczy ale i tak zawsze lepsze one niż Palmolive :D
OdpowiedzUsuńOoo, i za nimi muszę się kiedyś rozglądnąć ;)
UsuńNie przepadam za mydłami, ale po ostatnim spotkaniu blogerek zrobił mi się mały zapas i o dziwo chętnie je zużywam :)
OdpowiedzUsuńMoże Twoje preferencje się zmienią ;)
UsuńJa aktualnie przechodzę terapię antybiotykiem doustnym, a z zewnątrz myję żelem Aknicare (z trzyminutowym masażem) i wieczorem nakładam zamiennie Epiduo i Glamid zmieszany z olejem tamanu. Na najbliższej wizycie planuję poprosić panią doktor o coś mocniejszego w kuracji zewnętrznej, np. Atrederm...
OdpowiedzUsuńEh eh, a mnie tak szkodzi masaż twarzy...
UsuńChodziło mi o to, że 3 minuty tym żelem mam myć, więc to taki jakby masaż;) Czemu Ci szkodzi?
UsuńMoja skóra nie cierpi masażu, bo takim zabiegu miałabym wysyp gul ;)
Usuńale fajne mydełko, muszę wypróbować,może pomogłoby na trądzik na plecach. ja osobiście używałam kiedyś mydełka Dove do twarzy ale stwierdziłam że to mało higieniczne i mydłem myję ciało, do twarzy mam płyn do higieny intymnej Facelle :p
OdpowiedzUsuńRozumiem, ja mydełka dzielę na części przeznaczone do różnych powierzchni ciała ;)
UsuńPierwsze słyszę o tym mydle :]
OdpowiedzUsuńSama usłyszałam o nim dopiero niedawno ;)
UsuńCałkiem ciekawe mydełko, skład lepszy niż mydło Sesa. Przy okazji internetowych zakupów pewnie wpadnie do koszyczka :)
OdpowiedzUsuńMuszę obejrzeć ten skład mydła Sesa ;)
UsuńJa teraz już używam mydeł w pielęgnacji twarzy ale aleppo nadal nie znosze :/
OdpowiedzUsuńA co się po nim wydarzyło?
UsuńJa myję buzię mydłem węglowym, które otrzymalysmy w Krakowie. I powiem Ci, że jestem bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuńWęglowe też już przerabiałam i lubię ;)
Usuńużywam mydła aleppo z czarnuszką, bardzo dobrze działa na moją atopową skórę.
OdpowiedzUsuńRównież je mam ;)
UsuńPoprosiłam w aptece o krem dla cery trądzikowej (nawilżający, moja skóra lubi się przetłuszczać, dlatego, że jest po kilku silnych kuracjach) i fluid. Oba kosmetyki zawierają silkony. Jak myślisz, mogę ich używać? Krem to La Roche Posay Efflaclar H, a fluid pharmaceris fluid matujący. Nie wiem, czy poprzez stosowanie tych kosmetyków sobie nie zaszkodzę.
OdpowiedzUsuńJeśli zapychają Cię silikony, to sytuacja prawdopodobnie się pogorszy.
UsuńIntryguje mnie składnik obecny w INCI pod nazwą "Rest"^^
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie chodzi o niezmydlone frakcje oleju kokosowego ;)
UsuńZa 5 zł to nawet z czystej ciekawości można spróbować:)
OdpowiedzUsuńO to to ;)
UsuńKurcze, zainteresowałaś mnie tym mydłem. Mam jednak z tego typu mydłami okropne doświadczenie, dokładniej chodzi o to nieszczęsne mydło siarkowe. Naczytałam się pozytywnych opinii na blogach oraz wizażu po czym pobiegłam do apteki. To mydło narobiło więcej szkód niż pożytku
OdpowiedzUsuńMydło siarkowe to akurat naprawdę konkretny zdzierak -.-
UsuńWbrew opiniom krążącym w sieci ;-)
UsuńDzięki wielkie za cały cykl "jak opanowałam trądzik", encyklopedia przydatnej wiedzy.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie ;*
Usuń