Farbowanie Cassią - ponownie ;)



Okres świąteczny, połączony z niemożliwością wyjścia z domu przez chorobę i czasem spędzanym w łóżku, kuchni oraz na niezbyt ambitnym sprzątaniu sprzyja zabiegom wymagającym poświęcenia większej ilości czasu ;). 

Nie myśląc zbyt długo nad tematem w czwartek wieczorem wsypałam do miski około dwóch "niekopiatych" łyżek Cassi, zalałam mocną herbatą rumiankową o temperaturze jakiś 80 stopni Celsjusza i dodałam sok z połowy cytryny. I tutaj muszę przyznać, że przesadziłam z ilością cieczy - mieszanka była bardzo rzadka :P. Ale zawinęłam całość w folię spożywczą i zostawiłam pod grzejnikiem z myślą, że będę to ratować dopiero rano.

Nadszedł poranek, więc do mojej mieszanki wpakowałam porządną łyżkę maski Kallos Color (wersja bez silikonów) i płaską łyżkę mąki ziemniaczanej, bo niestety całość była po prostu wodnista. Włosy umyłam wrzosową wersją szamponu Joanna Naturia (fioletowy), a moja mama je rozczesała (nie udało się jej przekonać do zaniechania tego czynu :P) i nałożyła równomiernie mieszankę. Owinęłam włosy folią oraz ręcznikiem i całość nosiłam prawie 8h.

Następnie włosy wypłukałam i dwukrotnie umyłam w/w szamponem i nałożyłam na dosłownie minutę borówkowy balsam Alberto. Spłukałam go i wystylizowałam włosy jak zwykle.

Kolor "before" (lekko ciemniejszy niż w rzeczywistości, ale bardziej chodzi o odcień - szarawy):


Kolor "after":


Tak, loki są bardzo niedorobione, ale powód jest jeden - czesanie ;). Przy kolejnym myciu wszystko w tej materii wróci do normy ;).

Mój naturalny kolor to ciemny blond z szarym poblaskiem - taki typowo myszowaty odcień ;). Cassia (a także rzewień) dodają żółtego barwnika (nie rozjaśniają, jak się utarło), dzięki czemu na moich włosach uzyskałam po raz kolejny piękny, miodowy odcień. W takiej wersji wyglądam lepiej ;). O dziwo tym razem nie zanotowałam mocnego przyciemnienia koloru, jedynie delikatne.

Nie sposób też nie powiedzieć o innych zaletach tego zioła. Włosy po seansie są niezmiernie mięsiste i jakby grubsze, a sama mimo długiego czasu trzymania nie zanotowałam najmniejszego przesuszu.

Polecam tego typu zabawy osobom, które chcą coś mało inwazyjnie i w niewielkim stopniu zmienić w kolorze. Z całą pewnością będę jeszcze wracać do takich farbowań ;).

Macie w planach lub za sobą jakieś zmiany kolorystyczne na głowie? ;)


Komentarze

  1. bardzo fajny efekt :) nigdy tym nie farbowałam. Ciekawe jakby się sprawdziło.
    Wesołych Świąt z Moim Blogiem :) Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładny, naturalny efekt. Moje naturalne włosy są w odcieniu ciepłego blondu, stąd łatwiej mi wytrwać w odrostach,ale czasami mam kryzysy, muszę przyznać :) Nie wiem w maju chyba coś tam podfarbuję, kilka pasm, bo idę na komunię chrześniaka, a moje 17cm odrosty średnio wyjściowo się prezentują :) Wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie myślałaś o tym, by całość zrobić kolorem jak najbardziej zbliżonym do naturalnego?

      Usuń
  3. sam proces przygotowania i noszenia tyle czasu bardzo mnie zniechęca.. jest jakaś alternatywa? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o długość trzymania - niezbyt, niestety.

      Usuń
  4. Ja niedawno farbowałam odrosty (henna) ale znowu muszę je ufarbować... Nie to że mi tak szybko włosy urosły tylko mi henna kiepsko złapała i się wypłukało wszystko... Pierwszy raz mi się to zdarzyło :( A mam taki cudny kolor na reszcie włosów...

    OdpowiedzUsuń
  5. Po Cassii odcień faktycznie jest ładniejszy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Cassie <3
    Właśnie na dniach sobie ją zamówiłam, więc pewnie w przyszły weekend zrobię sobie mały koloryzacyjny rytuał :D pójdę za Twoim przykładem i zaleję ziółko herbatką rumiankową, żeby podbić efekt rozświetlenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ładnie wyszło, ja dzisiaj pierwszyraz zrobiłam sobie wlosy henną naturalną i wyszło troche nie równo bo zrobilam za gęsto i pózniej już nie mogłam równomiernie nalożyć na całe włosy, no i troche cierpliwości mi brak do tego ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze spotkania z henną bywają ciężkie, ale mam nadzieję, że będzie lepiej ;)

      Usuń
  8. Śliczny kolor ci wyszedł :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja właśnie zakupiłam Khadi złoty blond. Zamierzam ją zmieszać z Khadi henna&amla, mam nadzieję, że wyjdzie mi w końcu taki kolor, jakiego szukam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ładnie to wygląda po kasji. U mnie będą robione mieszaknką kasjowo-hennową siwe odrosty. Zeszłam już z indygo, nie jestem czarna na końcach, najbardziej czarne uporczywce na samych końcach poszły pod nożyczki i jestem równomiernie brązowo-ruda :) jupi! Będę dalej borasolować i cocacolować, aż zejdę do jeszcze jaśniejszych :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nie farbuje włosów :) raz zafarbowałam i strasznie tego żałowałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, nieudane, licealne farbowania też mam na koncie ;)

      Usuń
  12. Jakiś czas temu zrobiłam swoim włosom maseczkę z rzewienie. Szukałam czegoś co zrobi im takie niby słoneczne refleksy i rzewień to był dobry wybór. Czaję się na tą Cassię już od dawna, gdyż właśnie wbrew ogólnej chęci ochłodzenia koloru, ja chcę swój ocieplić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również wyglądam lepiej w cieplejszym odcieniu ;)

      Usuń
  13. Czy po Cassii będę miała odrosty? Kusi mnie już od dłuższego czasu, ale jeśli mam mieć odrosty za jakiś czas to jednak bym musiała oprzeć się kuszeniu :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja ostatnio się pofarbowałam pierwszy raz w życiu, ale wielkiej różnicy nie widać i o to chodziło, bo lubię swój blond, ale chciałam mieć taką świadomość, ze coś zmieniłam. ;)
    Pozdrawiam. :**

    OdpowiedzUsuń
  15. Niestety, u mnie nie bylo nawet w polowie takiego efektu kolorystycznego. Bardzo minimalnie zmienily sie wczesniej rozsjaniane koncowki ale niskoporowate odrosty eygladaly jak niczym nietkniete a na nich mi najbardziej zalezalo bo mam juz kilka siwych wlosow:(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz