Kascysko na diecie: koniec... i początek ;) + wyniki rozdania wcierkowego



Ten wpis powinien się pojawić już kilka tygodni temu, ale ze względu na pewne problemy nie miałam okazji dokonać pomiarów na tym samym sprzęcie (u dietetyka), a pomiary na własnej wadze uważam za dość niemiarodajne xD. Od jakiegoś czasu jestem już w fazie stabilizacji (mogę jeść 1800kcal dziennie), ale myślę, że powinnam opisać końcowe efekty. 

Wcześniejsze wpisy na temat mojej diety:

Kascysko na diecie: początek
Kascysko na diecie: po trzech tygodniach
Kascysko na diecie: dlaczego nie ćwiczę?

W skrócie: dietę rozpoczęłam tylko i wyłącznie z powodów zdrowotnych. Ortopeda mi kazał (:P) ze względu na problemy ze stawami. Przed dietą nie miałam żadnych problemów ze swoim wyglądem - nie mam kompleksów, podobałam się sobie. Ale jak mus, to mus.

Korzystałam w życiu z kilku diet (ach, te czasy gimnazjum i liceum xD), jednak każda z nich kończyła się efektem jojo. Tym razem skorzystałam z pomocy dietetyka: pani Beaty Bruś (Grzegórzecka 73a, Kraków), ponieważ zależało mi na trwałym efekcie.

Przez 6 tygodniu spożywałam mniej-więcej 1500kcal. Od 20 sierpnia jestem w fazie stabilizacji, która, mam nadzieję, będzie trwać już zawsze ;).

Kilka zdjęć moich przykładowych posiłków myślę, że będzie dobrą ilustracją powiedzenia, że na diecie trzeba jeść :D.


Pierś z kurczaka w przyprawach z sałatką z ogórka i pomidora oraz ziemniakami w mundurkach ;).



Dość podobnie jak wyżej, z dodatkiem kefiru i koperku.


Gotowana noga z kurczaka z ogórkiem kiszonym, fasolką szparagową konserwową i cukinią z kaszą gryczaną.


Jabłka z borówkami i malinami.


Must have śniadaniowe: owsianka ze słonecznikiem i kakao ;).


Gotowany pasztet domowy + wafle ryżowe + ogórek, sałata, pomidor.


Porzeczki i maliny z jogurtem naturalnym.


Jagody (u mnie się mówi tak lub: ostrężyny, a wersja ogólnopolska: jeżyny ;)) i maliny z jogurtem naturalnym.


Gotowany kurczak, ziemniaki w mundurkach i ogórki kiszone.


Wafle ryżowe z szynką wiejską, ogórkiem kiszonym i pomidorkami koktajlowymi. 

Dieta nie była dla mnie uciążliwa, obecnie po zwiększeniu kalorii to już w ogóle :P. Nie częściej niż raz na tydzień robię sobie cheat day: zjadam czekoladę, wypijam piwo czy pochłaniam inną, wysokokaloryczną zachciewajkę ;). Nie płaczę z tego powodu po nocach, swój cel już osiągnęłam ;).

Zakończyłam faktycznie odchudzanie z wynikami:

Wzrost: 154cm
Waga: 54,8kg (pomiar w pierwszy dzień @, więc z całą pewnością mam oczekiwane 54 ;)), było 59,8kg,
BMI: 23,11, było 25,22
Biust: 88cm, było 90cm
Talia: 70cm, było 78cm
Obwód pod pępkiem: 81cm, było 89cm
Biodra: 89cm, było 93cm
Udo: 54cm (było 57cm)
Łydka: 34cm (było 37cm)

Straciłam więc łącznie 5 kg (w zasadzie ponad, bo jak zatrzymana woda zniknie... ;)) bezboleśnie i bez walki z sobą. Dodatkowo z obwodów pozbyłam się 28cm. Czy ta strata obwodów mnie cieszy... tak szczerze to niezbyt. Widzę swoje kości w niektórych miejscach, a nie jestem ani fanką chudości, ani sylwetek fit. Dla zdrowia jakoś przeżyję ;).

Przyznaję, że jestem bardzo zadowolona, bo czuję, że jest to stała utrata kilogramów. Dietetyk pomógł mi w zmianie swoich przyzwyczajeń żywieniowych i trybu życia (sypiam i jem regularniej). Myślę, że to dobra inwestycja dla osób, które przy wcześniejszych próbach zmniejszenia wagi miały problem z utrzymaniem efektów.

Walczyliście ze swoją wagą kiedykolwiek? Jakie osiągnęliście efekty? ;)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W blogowym rozdaniu wcierkę Aloevit zgarnia: 
Anonimowy 21 września 2015 07:39

Gratuluję, wysyłam maila i do niedzieli 27 września 2015 roku do godziny 12 czekam na adres ;)

A dla Was będę mieć niedługo kolejny konkurs, stay tunned ;).

loading...

Komentarze

  1. Super, gratuluję osiągnięć :) Ja od jakiegoś czasu staram się jeść "zdrowiej" co nie znaczy, że nie pozwalam sobie na drobne grzeszki - kiedys bardziej się tym przejmowałam, a teraz stwierdzam, że nie można dać się zwariować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jagody, to borówki, a ostrężyny to jeżyny (na zdjęciu). Ostatnio cały czas droczę się o to z mężem :-) gratuluję wyników. Może napiszesz więcej o współpracy z dietetykiem. Ile spotkań, telefonów, gotowania, planowania? Jakie są koszty takiego patronażowe fachowca? Ciekawa jestem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To u mnie jest jeszcze inne nazewnictwo xD
      Napiszę ;)

      Usuń
  3. Jak można nie być fanką fit sylwetki? Nie rozumiem tego. Jednak gratuluję efektów i życzę zmiany nastawienia co do sportu i wyglądu sylwetki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalnie, mięśnie u kobiet są dla mnie... obrzydzające. Nic na to nie poradzę, a jeszcze natura pobłogosławiła mnie umięśnionymi nogami i pośladkami, co chciałabym wyeliminować xD.

      Tak samo ja nie rozumiem tego zakręcenia na fit ;). Dziękuję za życzenia, ale myślę, że się nie spełnią ;)

      Usuń
    2. Hej, ja lubię szczupłą (ale zdrową) sylwetkę u kobiety i również nie lubię umięśnionej kobiecej sylwetki!! Nie potrafię ćwiczyć z Chodakowską, bo jak na nią patrzę to sobie myślę, że nigdy w życiu nie chcę tak wyglądać.....

      Usuń
    3. Aga, nie martw się - ćwicząc z nią i jedząc normalnie na 99% nie ma szans by tak wyglądać. Część ludzi "fit" się wspomaga i stąd takie mięśnie. U normalnej osoby, która się niczym nie szprycuje efekty będą raczej przyjemne.

      Usuń
    4. A ja stanę po stronie Kascysko i poprę ją takim argumentem: jeżeli znajduje się mnóstwo fanów skrajnie otyłej sylwetki i jest to wręcz fetyszem, to dlaczego trzeba od razu dążyć do fit sylwetki i nie można mieć po prostu zdrowej szczupłej figury? :D Ja co prawda lubię ćwiczyć, ale nie są to ćwiczenia wylewające ze mnie siódme poty. Nie chcę się po prostu "zasiedzieć" i chcę wyprodukować trochę endorfin :D

      sam widok Ewy Chodakowskiej budzi we mnie agresję, jest moim zdaniem niekompetentna, nudna i tworzy wokół siebie dziwne koło wzajemnej adoracji, które wg mnie podchodzi pod sektę. Jestem na nie

      Usuń
    5. Pozwólmy ludziom wyglądać tak jak chcą ;)

      Usuń
  4. Nie żebym się podlizywała, ale na podstawie Twoich zdjęć nigdy bym nie pomyślała, że możesz potrzebować zrzucić parę kilo! Ale taka stała zmiana nawyków żywieniowych i kontrola tego, co zjadamy jest dobra dla każdego, a przymus przejścia na dietę to dobra okazja, żeby zacząć o tym myśleć :) Gratulacje, i najważniejsze, żebyś cały czas czuła się dobrze w swojej skórze! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam po prostu mocną budowę, spore umięśnienie i naprawdę "grube kości" ;).

      Na razie czuję się średnio, ale może się to zmieni ;)

      Usuń
    2. Nie ma czegoś takiego jak grube kości :) Układ kostny Twój, Twojego sąsiada czy pani z apteki praktycznie się od siebie nie różni./Dietetyk

      Usuń
    3. Dobrze, to wyjaśnij mi, dlaczego mam 18cm w nadgarstku (nieotłuszczonym, od razu mówię) mając wzrost liliputa? ;)

      Poza tym dokładnie to samo stwierdził mój ortopeda

      Usuń
    4. Być może sekret tkwi we wzajemnym położeniu kości względem siebie tj są szerzej rozstawione, Było robione RTG czy ortopeda zarzucił tymże mitem sam z siebie?

      Usuń
    5. Było, obu dłoni z nadgarstkami, obu kolan i obu stawów skokowych ;). Wg mojego ortopedy w zadziwiająco rozwiniętym kośćcu leży "sekret" tego, że mam niektóre stawy dość niestabilne.

      Usuń
  5. Ostrezyny to nie jagody tylko jezyny ;) ja wlasnio biorę się za siebie bo prztulam ostatnio ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy jak widać gdzie, u mnie w ogóle "jeżyny" nie funkcjonują ;)

      Usuń
  6. Myślę, że jak chwilę pobędziesz w swoim lekko "nowym" ciele to możesz zmienić podejście do poprzedniej wagi 60kg i docenisz to co masz teraz :) Wg mnie zmiana na plus, wyjdzie i z korzyścią dla zdrowia (także długoterminowe skutki będą pozytywne) i dla wyglądu (mówicie co chcecie, ale wymiary 90-80-90 będą się słabiej prezentowały).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem już od miesiąca i nadal nie doceniam w ogóle :P.

      Lepiej wyglądałam większa, jakąś dziwną urodę mam xD

      Usuń
  7. No i kości w pewnych miejscach są absolutnie normalne i ZDROWE, więc nie ma co zaklinać, że obłość jest zdrowsza i bardziej kobieca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Między szczupłością i obłością jest jeszcze spora przestrzeń, w której się mieściłam. Bez moich wystających, pobłogosławionych krzywicą żeber i bez tak wystających obojczyków byłam dużo bardziej kobieca :P

      Usuń
  8. Proszę o pomoc!!! :-)
    Wiem, że nie do tematu, ale trafiłam akurat tu przypadkiem...
    Ostatnio robiłam dekoloryzację i rozjaśnianie swoich włosów (naturalnie brązowych). Niestety kolor mi się nie podoba, jest to żółty blond, z odcieniami rudości - chcę skonczyć z chemią i zacząć z henną Khadi - ciemny brąz. Ale nie wiem, czy przed położeniem nie muszę najpierw położyc barwy czerwonej, żeby wgl osiągnąć dawny kolor czyli brązowy (a nie np. zielony).

    Proszę o odpowiedź, zależy mi na tym, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istnieje prawdopodobieństwo, że na tych dekoloryzowanych włosach uzyskasz zieleń. Radziłabym poświęcić pasemko włosów od spodu na próbę.

      Usuń
  9. Gratuluje efektów, ja teraz zrzucam pociążowe pozostałości - nie jest tego wiele, ale gubi mnie słabość do słodyczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie bardziej do "konkretnego" jedzenia :P

      Usuń
    2. :-) mnie też bardziej od czekolady kreci swojska kiełbasa...

      Usuń
  10. Nigdy nie byłam na diecie i dopóki nie zmusi mnie do tego zdrowie, to nie planuję :) Ale Twoja dieta wygląda bardzo korzystnie, na takiej mogłabym być, nie głodujesz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głodować raczej nie potrafię, typowy ze mnie Polak: jak głodny, to zły xD

      Usuń
  11. A ja jestem bardzo ciekawa jak to jest z tym mlekiem. Widzę na zdjęciach owsiankę, a tyle się mówi, że nie powinno się pić mleka krowiego. sama całkiem lubię owsiankę, ale z tego powodu raczej jem rzadko - za mlekiem pochodzenia roślinnego nie przepadam.

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie istnieje taki dogmat. Jak masz nietolerację laktozy - nie pij mleka krowiego, próbuj roślinnych specyfików. Jeśli nie masz takiego problemu (a ja nie mam, mleko spożywam codziennie) to używaj ;)

      Usuń
    2. Dzięki za odpowiedź:)

      Usuń
  12. Zbilansowana dieta na pewno jest lepsza niż głodówki. Ja jestem na diecie zaleconej przez lekarza i chudnę, a wszyscy myślą że się głodzę. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otoczenie różnie odbiera odchudzanie. Moja mama chciała sabotować moją dietę :P

      Usuń
  13. Gratuluję wytrwałości i efektów! :D co do sylwetki fit lub bardziej kobiecej - każdy ma swój ideał, więc nie rozumiem, dlaczego niektóre dziewcznyny są tak mało tolerancyjne :) niech każdy ma/robi, to, co chce : > a z ciekawostek - na Śląsku na jeżyny mówimy "dziady" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, nie wiedziałam :D

      I świętą prawdę powiedziałeś(łaś) ;)

      Usuń
  14. posiłki wyglądają bardzo smacznie i wcale nie tak skąpo, jak można się spodziewać po diecie :) a wyniki do pozazdroszczenia, gratuluję! :) ja sama jestem cały czas z fazie zrzucania zbędnych kg i centymetrów, sporo już za mną i jeszcze trochę przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  15. ja jem i tak o wiele wiecej, ale raczej odczuwam takie zapotrzebowanie, bo nie tyje od tego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy 60kg jadłam wszystko i waga była bardzo stabilna, ale żeby utrzymać coś poniżej swojego optimum muszę się ograniczać kalorycznie ;)

      Usuń
  16. Gratulacje :-) Bardzo smaczne posiłki. Narobiłaś mi ochoty na pasztet :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej, jak wyglądało u Ciebie "wyjście z diety"? Co 3 dni dodawałaś do jadłospisu 50 kcal? Czy jakoś inaczej? Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tydzień dodawałam 100kcal, tak co trzy dni to bym nie pamiętała xD

      Usuń
  18. Gratuluję wyniku :) Ja musiałam przejść na dietę niskowęglowodanową i też schudłam ;) Aczkolwiek nie zamierzałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kilka razy sięgałam po różne diety, ale nie z powodu odchudzania, ale bardziej oczyszczenia organizmu. I zawsze wytrzymywałam max. tydzień. Na co dzień nie odżywiam się super zdrowo, jem fast-foody i nie tyję. Jak to robię, nie odmawiając sobie niczego? Po prostu jem malutkie porcje. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat jestem fanką dużych i to się raczej nie zmieni xD

      Usuń
  20. Fajnie Ci poszło. Gratuluję konsekwencji w trzymaniu diety. Trochę żałuję, że nie kisiłam w tym roku ogórków. Kupione są okropnie słone :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, a ja jestem od ogórków kiszonych uzależniona xD

      Usuń
  21. ja jestem bardzo za figurą fit, ale póki co nie mogę takiej osiągnąć ;/ u mnie dieta wyglądała dość monotonnie bo niestety przy budowie mięśni trzeba wpierdzielać dużo białka :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam do Ciebie włosowe pytanie :)
    Zauważyłam, że myjesz włosy szamponami z SLS nawet po olejowaniu jednak wiem że masz włosy niskoporowate. Ja olejnuje od kilku miesięcy włosy na odżywkę, po czym zmywam czyś łagodnym np. babydream, facele. Jednak często są one obciążone, a olej jest na 100% domyty. Czy oczyszczenie włosów średniowporowatych kreconych szamponem z SLS po olejowaniu nie zmarnuje efektów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każde włosy można oczyszczać rypaczem po olejowaniu (jeśli włosy tego wymagają), a efekty i tak będą widoczne

      Usuń
  23. Naoglądałam się tylu apetycznych zdjęć przed 23:00 i ... zgłodniałam :D

    (dawna hairoutine.com, obecnie daintyqueen.es)

    OdpowiedzUsuń
  24. Aż można zgłodnieć od tych pyszności. Jestem bardzo ciekawa jak wyglądała dokładnie twoja przygoda z dietetykiem, bo sama zamierzam trochę schudnąć i chcę zapobiec efektowi jojo ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. To były jeżyny. ;)
    W każdym razie gratuluję sukcesu i tego, że trafiłaś do ddietetyczki, która nie ułożyła Ci głodówki, a prostą i niedrogą dietę (co wnioskuję po zdjęciach).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głodować nie potrafię, w tym względzie jestem typowym Polakiem ("głodny, to zły" xD)

      Usuń
  26. Gratuluję efektów! Czekam na wpis o tym, jak przebiegała współpraca z dietetyczką :) Ja póki co chudnę po zmianie nawyków żywieniowych, ale jak waga stanie, to zamierzam iść do dietetyka, a może i trenera personalnego. Najgorsze podejście mam do liczenia kalorii, już wolałabym chyba jeść mniej na oko, niż katować się wyliczeniami...

    PS. Nie przestaje mnie dziwić ilość ogórków kiszonych :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od ogórków kiszonych jestem po prostu uzależniona xD

      Usuń
    2. Ogorki kiszone to bardzo dietetyczne pozywienie :)

      Usuń

Prześlij komentarz