Kascysko na diecie: początek




W ostatnim czasie powiedziałam Wam, że zamierzam przejść na dietę. Powód prozaiczny - problemy zdrowotne, które wymagają ode mnie redukcji masy. Nadal twierdzę, że cierpię na chroniczny brak kompleksów, więc nie wiem, jak przyjmę zmniejszenie swojej objętości. I to mówię szczerze, ale wierzę, że będę zadowolona ;). 

Z racji, że jestem dość ciężkim przypadkiem (samodzielne próby zmiany żywienia zakończyły się niepowodzeniem...), postanowiłam odwiedzić dietetyka. Odwiedzam panią Beatę Bruś (Grzegórzecka 73, Kraków), dietetyka uczestniczącego w programie Dobry Dietetyk. Moja pierwsza wizyta miała miejsce 1 lipca...

Pierwsza wizyta u dietetyka to wywiad. Przyniosłam na nią spis swoich jadłospisów z kilku wcześniejszych dni - m. in. na tej podstawie dietetyk opracowuje plan działania. Zostałam dokładnie odpytana z wszelkich problemów zdrowotnych, obciążeń genetycznych, nawyków żywieniowych oraz trybu życia. Dodatkowo też porozmawiałyśmy o tym, co bardzo lubię, a czego nie zjem za nic w świecie. Spędziłam u pani Beaty 75 minut :P.
Zaliczyłam także pomiar składu ciała oraz zmierzyłam sobie obwody. Startuję więc z sytuacji następującej:

Wzrost: 154 cm
Waga: 59,8 kg
BMI: 25,22
Biust: 90 cm
Talia: 78 cm
Obwód pod pępkiem: 89cm
Biodra: 93 cm
Udo: 57 cm
Łydka: 37 cm

Ku pamięci, żeby było z czym porównywać efekty ;). Z analizy pomiarów wynika jasno to, czego się spodziewałam: otyłość typu brzusznego (typowa oponka) oraz duży udział tkanki mięśniowej, który "fałszuje" wyniki.

Na drugą wizytę umówiłam się tydzień później (8.07.2015) i od czwartku wprowadzam w życie założenia programu.


Otrzymałam odpowiedni wydruk dotyczący moich parametrów, plan odżywiania (zawierający analizę starego jadłospisu, wypunktowanie błędów, główne zasady do wprowadzenia, konkretne jadłospisy i... listy zakupów) oraz tabele zamienników, gdyby jakieś składniki mi nie odpowiadały ;). Plan odżywiania to kilkudziesięciokartkowe tomisko, spędziłam większość środowego wieczoru na jego wertowaniu  ;).

Za mną już 4 dni dietowego sukcesu. Jadłospisy nie są dla mnie uciążliwe, uwzględniają moje sympatie i antypatie żywieniowe, jednak wiem, że kryzys przyjdzie. Pytanie tylko - kiedy :P. Ogólnie najważniejsze założenia to uregulowanie pór posiłków oraz ich dobre zbilansowanie. Nie chcę schudnąć szybko i dużo, chcę zmniejszyć wagę trwale ;).

Aaa, byłabym zapomniała. Moim celem jest 54kg, które powinnam osiągnąć za 10 tygodni, a raczej powinnam powiedzieć - pierwszym celem ;). Nie wdrażam też dodatkowej aktywności fizycznej - mam niezwykłą łatwość budowania tkanki mięśniowej, a umięśnione kobiety nie są w mojej estetyce. Wystarczy, że muszę żyć z umięśnionymi nogami ;).

Czy i Wy jesteście przed lub po zmianie nawyków żywieniowych? Podzielcie się doświadczeniami z biednym laikiem ;)

Komentarze

  1. również chciałam iść na takie spotkanie, ale ze względu na koszta narazie muszę odpuścić, ale super sprawa

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja powoli zaczynam dietę bezmięsną. :) Inspirowana piękną książką Jadłonomii chcę zmienić jadłospis chociaż do końca września. Problemem są słodycze i regularność posiłków... A schudnąć powinnam... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie nie ma na to szans, jestem bardzo mięsożerna ;)

      Usuń
  3. Och, jestem mocno podekscytowana Twoją wizytą u dietetyka :D Trzymam kciuki! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja od ponad miesiąca jestem weganką- głównie z powodów etycznych, ale przyznaję, ten sposób odżywiania jak żaden inny (a próbowałam wielu) spłaszczył mi brzuch ;p Polecam też hula hop z wypustkami, cm z talii i brzucha lecą na łeb, na szyję :D Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że obecna dietetyka nadal tak mocno sugeruje się wagą, a nie zawartością tkanki tłuszczowej. Nie rozumiem kompletnie celu jakim jest konkretna waga-przecież może możesz stracić w obwodach, a ważyć 57 albo nawet przytyć wagowo (co było w moim przypadku na diecie, a wyglądałam o niebo lepiej). Wyznacznikiem powinny być centymetry a nie waga i nie trzeba być dietetykiem aby to wiedzieć. Tym bardziej pani dietetyk traci znacznie w moich oczach.

    Tak czy inaczej życzę Ci powodzenia i wytrwałości na diecie, trzymam kciuki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyto, ale to mnie głównie interesuje waga. Moje kolana będą mi wdzięczne bardziej za obniżenie masy niż za zmniejszenie obwodów. I napisałam to w poście oraz powiedziałam dietetyczce ;). Zawartość tkanki tłuszczowej także mam zmierzoną. Gdyby nie względy zdrowotne z całą pewnością nie zdecydowałabym się na dietę ;)

      Usuń
    2. Polecam zatem też ćwiczenia "w odciążenie" (mam tu na myśli te, podczas których ciężar ciała nie opiera się na nogach, a np. leżymy czy siedzimy) na wzmocnienie mięśni czworogłowych i dwugłowych ud z naciskiem na partie bliżej kolan. I nie bój się rozbudowy mięśni, bo leżąc i wciskając kolano w poduszę położoną pod kolanem mięsień się nie rozrośnie, a na pewno wzmocni i będą miały się lepiej (coś o tym wiem, walczę z zapalaniem stawów dobre 4-5 lat). Będzie to dobre uzupełnienie diety. :)

      Usuń
    3. Moje mięśnie nóg już są przerośnięte, już gorzej nie będzie... chyba xD

      Usuń
    4. Jak nie masz diety iście białkowej to nie powinno.;D

      Usuń
    5. Oj, nie wiem. Więcej mięśni mieć nie chcę xD

      Usuń
  6. Ja również odwiedziłam dietetyka :D Przepisy proste, smaczne i nie sprawiają mi problemu :)
    Ehh tylko te grille w weekendy ! :) Ale ogólnie fajna sprawa :)
    Ciekawe czy będzie jakiś efekt wizyta kontrolna 17 lipca :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na diecie jestem od ponad roku, również ułożona a raczej układane przez dietetyka. Ostatnio odpuściłam sobie dietę, ale szybko wróciłam gdyż gorzej się czułam. Jednak względy zdrowotne pchają mnie w konkretny model odżywiania no ale co zrobić :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem trzeba się dopasować do potrzeb organizmu -.-

      Usuń
  8. Ja jestem w sumie w trakcie, nie jest to takie trudne tylko w moim przypadku wymagało sporo czasu żeby przyzwyczaić się do nowego sposobu odżywiania, trzymam kciuki i wierzę że Tobie też się uda:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie czuję się zadziwiająco dobrze, ale wiem, że kryzys będzie ;)

      Usuń
  9. Życzę powodzenia i trzymam kciuki:) Nie mam doświadczeń związanych z odchudzaniem oraz dietetykiem. Moja przyjaciółka za to owszem, zmaga się ze sporą otyłością chodzi regularnie ale efektów niestety nie widać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ma jakieś poboczne schorzenia, sprawiające problemy z wagą?

      Usuń
  10. u mnie to tylko kwestia przejścia na to co zdrowe a nie "chleb z pasztetem" , kluski , pierogi itd :D , bo przed wizyta i po o tych samych porach jem , chudnąć nie musze , tylko witaminek brak i białka , z dnia na dzień ciężko to wprowadzić jak się jest przyzwyczajonym do czegos innego ale tak po mału po mału do przodu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama sporo zmieniłam z dnia na dzień... na razie jest dobrze ;)

      Usuń
  11. Siostro, nawet w łydzie mamy tyle samo.

    Pozdro,
    Scar

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja od miesiąca jestem na diecie redukcyjnej, o dziwo wcale nie jestem głodna, porcje są spore :) Generalnie wkręciłam się w to obliczanie makro i dopasowywanie sobie posiłków :) Chciałabym sobie wyrobić mięśnie, u mnie to nie idzie tak łatwo jak Tobie ;p Ale po wakacjach zapisuję się na siłownię i będę pakować :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Też z chęcią wybrała bym się do dietetyka lecz w innym celu a mianowicie...jak przytyc ?! :D Próbowałam wszystkiego a waga 51 kg przy 168 cm wzrostu stoi w miejscu . Niby wydaje się w porządku ale suchelec ze mnie straszny :( chyba mnie zmotywowalas! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pomogę zbytnio, bo moja, nawet ta za wysoka waga, jest stabilna ;)

      Usuń
  14. do dietetyka wybieram się już od jakiegoś czasu, też mam pewne problemy zdrowotne, z odżywianiem których słabo sobie radzę. Liczę na Twoje regularne relacje i oczywiście trzymam kciuki za postępy.
    P.S. mam bardzo zbliżone wymiary do Twoich ;) Podejście do kompleksów, właściwie też.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie muskulatura a rzeźba są czymś bardzo dla mnie pożądanym :) Ja też żyję z umięśnionymi nogami i powiem Ci, że jest łatwiej i ładniej ;)
    Oponka jest mi znana - tylko tam w sumie zostały mi nadprogramowe centymetry :) Ale wszystko da się wypracować - szkoda tylko, że w ogóle nie chcesz ćwiczyć. W końcu ćwiczenia to nie tylko wygląd, ale i zdrowie oraz samopoczucie :) Ja bym się zastanowiła na Twoim miejscu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwestia gustu Kochana, jak już pisałam - naprawdę, naprawdę nie w mojej estetyce są kobiece sylwetki "fit" (zresztą... mocno przypakowani mężczyźni też nie), a los musiał mnie pokarać "bardzo fit" nogami xD

      Nie, nie mam na to ochoty. Cały dzień spędzam na nogach, wystarczy, a na samopoczucie i wygląd nie narzekam ;). A gdyby nie wypadek, to i na kolano pewnie też bym nie narzekała, i dieta nie byłaby potrzebna -.-

      Usuń
  16. Moja mama chodzi do dietetyka; schudła już około 20 kg. Jadła dużo warzyw, unikała cukrów prostych, dwa dni w tygodniu stosowała "dietę szokową" (np. jednego dnia jadła tylko ananasa i kurczaka). Cała dieta została dokładnie rozpisana, nawet z kilkoma przepisami. A co do aktywności fizycznej - 5 razy w tygodniu nordic walking. Na początku było trudno, teraz leci z górki. Za cel postawiła sobie wagę z młodości, więc jeszcze jakieś 20 kg przed nią. Patrząc na nią, bardzo polecam innym walczącym z dodatkowymi kilogramami poradę eksperta.

    A co do Twojej obawy o przyroście mięśni - bez dużej ilości białka jest to niemożliwe. Mięśnie buduje się spożywając jakieś 2 g białka na kg masy ciała, na pewno takiej ilości nie zjadasz. A druga sprawa, kobiety nie mają aż takich predyspozycji do budowy mięśni. Poza tym, warto się przełamać - im więcej mięśni, tym szybszy metabolizm a i ciało ładniejsze :) Od samych aerobów mięśnie nie urosną, a samopoczucie o niebo lepsze.

    Mam jeszcze pytanie do Ciebie. Jeszcze jakiś rok temu miałam na głowie sprężynki. Zaczęłam je intensywnie pielęgnować, później doszła antykoncepcja hormonalna. Czy ona może być przyczyną tego, że włosy nie kręcą się tak jak kiedyś? I czy w tym wypadku trwała to dobry pomysł? Mam delikatne włosy, nie chcę ich niszczyć, ale tęsknię za włosami, które miałam kiedyś. Zwłaszcza przy samej głowie są dziwnie proste i mam przyklap.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedź to moim mięśniom - po zeszłorocznym wyjeździe do Szwecji wróciłam z takimi mułami na ramionach, że walczyłam z tym, żeby zniknęły gdzieś do maja xD. Wiem, że nie mają, ale i w tej kwestii jestem wyjątkowym wyjątkiem.

      A co do ładniejszego ciała po ćwiczeniach - rzecz gustu, w którymś komentarzu wyżej już napisałam, że sylwetki fit nie są w mojej estetyce, a muszę znosić "fit nogi" :P. Poza tym myślę, że ponad 20 000 kroków robione na luzie codziennie wystarczy mi za akrywność ;).

      To może być powód, ale też - brak odpowiedniego kształtu fryzury i cięcia. Przy lokach/falach jest to niezmiernie ważne i to bym obstawiała ;). Trwała to zawsze ryzyk-fizyk, albo się uda, albo... będziesz płakać. Miałaś już w przeszłości taki zabieg?

      Usuń
    2. To zazdroszczę, bo ja ćwiczę na siłowni i trudno mi przybrać trochę mięśni :D Rozumiem, nie każdej z nas musi się podobać fit sylwetka, ja np. nie lubię umięśnionych brzuchów, ćwiczę, by mieć ładniejszy tyłek i nogi :)

      Nie, nigdy nie robiłam trwałej, bo ja i mój brat dostaliśmy w genach identyczne, kręcone włosy. Ekspertem nie jestem, ale hormony musiały mieć tu jakiś wpływ. Pytanie, czy jak je odstawię, to moje włosy wrócą. No i masz rację, włosy też sporo urosły, może są za ciężkie i domagają się cięcia :)

      Usuń
    3. Wiesz, bierzesz anty od niedawna - one mogą wpływać na strukturę włosa, ale tego fragmentu, który wyrasta. Długość wcześniej uzyskana nie zmieniła w magiczny sposób swojej struktury ;)

      Usuń
  17. ja mam obtłuszczono- umięśnione nogi ;/ mój największy kompleks. niestety przy ćwiczeniach tłuszcz nie schodzi a mięśnie zaczynają żyć własnym życiem. pomimo tego polecam ćwiczenia chociażby godzinne spacery na początek albo kijki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 000 kroków dziennie (takie minimum :P) wystarczy? Jak tak, to taki tryb życia prowadzę od 9 lat z przerwami jedynie na choroby obłożne xD.

      I naprawdę, nie zmuszę się do niczego więcej, nie mam motywacji :P

      Usuń
  18. Też zaczynam dietę z powodów zdrowotnych, ale na razie spróbuję sama :) Jak nie uda mi się samej, to pewnie skorzystam z porady dietetyka :)

    OdpowiedzUsuń
  19. :) ja też jestem chora na chroniczny brak kompleksów :) waga jak u Ciebie, wzrost 160 cm :) i również bardzo szybko rosną mi mięśnie, tyle że ja to lubię :) Siłownię uwielbiam :) Na diecie teraz nie jestem , ale wiem jak to jest - byłam jakiś czas temu pół roku na diecie + ćwiczenia = sylwetka idealna :) Opłaca się ! trzymam kciuki i wierzę że się uda !

    OdpowiedzUsuń
  20. Z chęcią wybrałabym się do dietetyka, żeby pomógł mi dobrać jadłospis, bo sama na prawdę się nie znam i mam z tym problem. Obawiam się jednak, że ceny wizyt u dietetyka oraz kosztów zakupów produktów mnie przerosną, dlatego nigdy nie interesowałam się bliżej tym tematem...
    Trzymam kciuki za Twoją silną wolę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dieta w sensie produktów nie kosztuje mnie więcej niż wcześniej ;)

      Usuń
  21. Ale Ci zazdroszczę w tej łatwej budowie tkanki mięśniowej..jak mam tak samo ale z tkanka tłuszczową :/
    Ja znowuż lubię delikatnie zarysowane mięśnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Trzymam za Ciebie kciuki Kochana :) Ja swojego czasu zrzuciłam 10 kg (teraz to nawet w sumie więcej jeszcze) i wiem, że najważniejsza jest motywacja bo bez niej nic nie pomoże :) Oby Ci się udało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z motywacją jest u mnie właśnie średnio na jeża, ale zobaczymy ;)

      Usuń
  23. Ile kosztuje wizyta u dietetyka? Powodzenia!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koszt pierwszej wizyty: pomiary, wywiad, ustalenie planu na 30 dni, tabele zamienników: 250-300zł, wizyty kontrolne: 100zł.

      I dzięki ;)

      Usuń
  24. Polecam bardzo ten blog o zywieniu, dietetyczna z fajnym podejsciem, warto powertowac. jest tam tez mnostwo przykladowych jadlospisow
    http://qchenne-inspiracje.blogspot.co.uk/p/nowe-jadospisy-lato-2014_25.html
    Polecam.

    OdpowiedzUsuń
  25. Umięśnione nogi są fajne :) Dużo fajniejsze, niż szczupłe, ale flaczki, po których widać, że właścicielka wszędzie porusza się samochodem i jak przejedzie kilka km na rowerze, to położy się w rowie i umrze z wysiłku. Ale rozumiem Twój problem, bo mam taki sam - bardzo szybko buduję tkankę mięśniową, co się przekłada na większy ciężar. Do tego mam bardzo gęste kości i to wszystko odbija się na wadze, a mam słaby układ żylny i kolano z uszkodzonym więzadłem, więc muszę się strasznie pilnować z wagą, bo każdy kilogram to obciążenie dla nóg. Poratowała mnie dopiero dieta owocowo-warzywna Ewy Dąbrowskiej, schudłam 7 kilo i kompletnie przestawiłam nawyki żywieniowe. Teraz co wieczór chodzę wokół lodówki i węszę, gdzie jest moja sałata z kiełkami i pomidorem :D Trzymam kciuki za sukces! :)

    PS Nie wiem, czy Twoje kolana na to pozwalają, ale balet fantastycznie wyciąga sylwetkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wszystko - rzecz gustu ;) Słaby układ żylny też mam, taki pakiecik ;)

      Usuń

Prześlij komentarz