Neutrogena, Matująca maska pod prysznic (Pore&Shine In-Shower Mask) - bardzo skuteczne rozwiązanie!

Do maseczki, o której chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć, dobrałam się zaraz po zakupie - wpadła mi do koszyka w trakcie twarzowej promocji w Rossmannie z polecenia jednej z Czytelniczek. Cudów się nie spodziewałam... i może dlatego były mi dane :D. Matująca maska pod prysznic od Neutrogeny jest jednym z pierwszych kosmetyków tej marki, które testuję - i całkowicie nieoczekiwanie jestem zachwycona!


Wielka tuba wymaga trochę większego nacisku do dozowania tej maski (ze względu na bardzo gęstą konsystencję), ale jest to dość standardowe rozwiązanie. Przy końcówce trzeba będzie ją rozciąć, by wydobyć produkt do ostatniej kropli ;). Całość wygląda nieźle, jest trwała i budzi zaufanie aptecznym designem.

150ml tej maski kosztuje około 20zł (przy okazji promocji kupiłam ją prawie połowę taniej), co uważam za rozsądną cenę za taką objętość.

Skład:


Emolientowa baza (złożona z alkoholi i estrów tłuszczowych) została wzbogacona sowitą dawką kwasu glikolowego. Wielki plus dla producenta, że informuje o możliwym uwrażliwieniu skóry na promieniowanie słoneczne (stosuję SPF50+ tak czy siak obecnie ;)). Gliceryna i ekstrakty z soi oraz cytryny mają działanie nawilżająco-odżywcze, natomiast glinka kaolinowa i glinokrzemian pełnią funkcję absorbującą zanieczyszczenia. Końcówka składu to regulatory pH, konserwanty i kompozycja zapachowa. 

Skład niby prosty, ale pierwsze skrzypce gra w nim właśnie kwas glikolowy, odpowiedzialny za efekt oczyszczenia i złuszczania. Nie mam się do czego przyczepić - żałuję tylko, że tak późno zwróciłam na nie uwagę ;).

Maska ma konsystencję... wazeliny. Autentycznie - przy pierwszej aplikacji z niedowierzaniem sprawdziłam skład ponownie :D. Pachnie delikatnie i kwiatowo, jak dla mnie - całkiem przyjemnie. Można w niej wyczuć całkiem sporo drobinek, jednak nie przetestowałam ich funkcji w trakcie masażu twarzy.


Lato nie jest dobrym czasem dla mojej cery. Rezygnuję wtedy z mocnych produktów kwasowych, by nie kusić losu i przebarwień, a lżejsze zwykle nie dają sobie rady tak dobrze. Zaskórniki i niedoskonałości stają się bardziej widoczne... . Spodziewałam się, że ta maska będzie właśnie takim delikatnym kosmetykiem oczyszczającym, który pozwoli utrzymać moją twarz w jako-takich ryzach. Życie mnie jednak zaskoczyło ;).

Maskę trzymałam od 1 do 15 minut na twarzy i muszę powiedzieć, że to zaskakująco mocny środek. Jestem naprawdę wprawiona w terapiach kwasowych, a tu po aplikacji odczułam całkiem konkretne ciepło na ryjku :D. Wnioskuję więc, że nie będzie to produkt odpowiedni dla cer wrażliwych i naczynkowych. Po jednokrotnej aplikacji odczuwalne jest oczyszczenie i miękkość skóry, jednak bez podrażnień czy przesuszeń mimo kwasu glikolowego. 

Stosowałam ją przez ostatnie 5 tygodni dziesięciokrotnie i... wow! Cera jest gładka, promienna, uspokojona, czysta! Tak małych porów/zaskórników na nosie chyba jeszcze nie miałam. Wyrównany koloryt cery bez niedoskonałości naprawdę mnie zaskoczył, podobnie jak brak widocznego złuszczania gdziekolwiek na twarzy. Zapewne wywołuje jedynie mikrozłuszczanie, ale jeśli tak - jest ono niezwykle skuteczne. Nie doszłam jeszcze do połowy opakowania (a nakładam ją naprawdę grubą warstwą), więc jej wydajność również jest bardzo dobra. Zmywa się tak średnio (drobinki lubią się schować na granicy skóry i włosów), ale za takie efekty jestem w stanie znieść tą niewielką niedogodność ;).  Co ważne w kontekście lata - naprawdę zmniejsza wydzielanie sebum na około 2 dni po aplikacji, więc obiecany efekt matujący również występuje ;).

Zamierzam dokładnie sprawdzić ofertę Neutrogeny pod kątem maseczek, chociaż wersja Detox czeka na testy ;). A jakie są Wasze ulubione maseczki oczyszczające i glinkowe?

Komentarze

  1. Juz sobie zapisuje, ostatnio bardzo polubilam zel tej marki wiec chetnie poznam ta maseczke pod prysznic :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama używam tego produktu od około 2 miesięcy i serdecznie polecam :) jest rewelacyjny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasiu może rób peelingi i maseczki przed myciem głowy? Zawsze stosuję taką kolejność ;p olej na łeb, na twarz peeling i maseczka, płuczę pod kranem niezbyt dokładnie a na końcu wszystko się domywa pod prysznicem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykle tak robię, ale brakuje mi możliwości uniknięcia korelacji między maseczką na twarzy a myciem włosów xD

      Usuń
  4. Szkoda że maseczka nie jest dla cer wrażliwych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbować można, ale z dużą dozą ostrożności ;)

      Usuń
  5. Cieszę się że tak Ci podpasowala;)
    Sama się na nią skusze może. Ale kłaść będę tylko na strefe T bo moje naczynka by chyba zaprotestowaly.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz