Małe, rzewieniowe odświeżenie koloru ;)

Farbowanie włosów rzewieniem odkryłam organoleptycznie kilka miesięcy temu (KLIK!) i pod względem technicznym było to spotkanie średnio udane (jak się człowiek spieszy to się diabeł cieszy :P). 

Doświadczenie jednak kształci i uczy, dlatego tym razem zakupiony korzeń rzewienia sproszkowałam przed przygotowaniem (w Thermomixie). Zużyłam pół opakowania (około 25g), ale na przyszłość będę dozować około 10-15g, bo jest to ilość wystarczająca na pokrycie moich włosów. Proszek zalałam wrzątkiem mniej więcej do poziomu ziela, odstawiłam na jakieś 40 minut, dodałam trochę wody (by ułatwić wymieszanie całości) oraz odżywki bez protein oraz silikonów (w tym przypadku Kallos Color).

W międzyczasie umyłam włosy (standardowo - rypaczem: Joanna Naturia Pokrzywa i zielona herbata) i zorganizowałam mamę do pomocy ;). Moja rodzicielka jest wielką miłośniczką czesania, więc bez pieczołowitego potraktowania moich włosów szczotką przed nałożeniem mieszanki się nie obyło :P. Całość trzymałam na włosach prawie 2h, bo zaczytałam się w Waszych mailach i trochę straciłam poczucie czasu ;).

Po wypłukaniu mieszkanki ponownie umyłam włosy szamponem (proszek w moim przypadku zmywa się dużo ciężej niż grudki z pierwszego razu), nałożyłam produkt d/s i wystylizowałam.

Efekt? Świetny kolorystycznie - włosy znów nabrały ładnego, złotego poblasku na miejsce mojego naturalnego "szaro-burego". Natomiast wyglądowo... cóż, moje włosy nie lubią czesania w żadnej formie. Po wyschnięciu miałam na głowie rozpierdzielnik ze sporym dodatkiem puchu:

Wystarczyło jednak jedno mycie bez czesania, by fryzura zaczęła wyglądać naprawdę zacnie (tutaj całość) ;).

A tutaj uchwycony mój real kolor: 

Cóż mogę powiedzieć - witajcie moje loki po kilkumiesięcznej przerwie ;). Oczywiście, moje włosy cały czas były kręcone, ale brakowało im tak zdefiniowanego i uporządkowanego skrętu. Jestem w domu :D.

Dla tych, którym mój efekt przyciemnienia włosów po rzewieniu (czy też Cassi) wydaje się być niespotykany przypominam, że oba te zioła dostarczają żółtego barwnika i nie mają właściwości rozjaśniających (KLIK!).

Macie na koncie jakieś przygody z farbowaniem włosów? ;)