Bingo Spa. Kuracja z 40 składnikami aktywnymi
Postanowiłam sobie, że po skończeniu danego opakowania kosmetyku będę
mu pisać recenzję. Tak więc dziś nastał dzień, kiedy skończyłam kurację
Bingo, więc oto, co o niej myślę ;)
From wizaż.pl
Nie będę pisać o tym, co obiecuje producent - zawsze podchodzę na zasadzie, że przeczytam, iż kosmetyk "pierze, sprząta i gotuje" :P
Skład: brak silikonów (ogólnie zostałam restrykcyjną Curly Girl, odkąd przestałam myć Pottersami, ale to właściwie przypadkiem - po prostu taka pielęgnacja mi służy;)), mnóstwo ekstraktów (co wrażliwsze skalpy muszą uważać). Zakonserwowany parabenami - ja się nie boję, zresztą pisałam już o nich i nie uważam ich za złe, ba, to jedne z najlepiej przetestowanych konserwantów.
Efekt: od razu mówię, że nie używam jej zgodnie z zaleceniami producenta, bo żadnej maski nie nakładam na skalp, bo moja skóra tego nie lubi. Namaszczam włoski i trzymam pod czepkiem do godziny.
Maska nie obciąża(nawet nałożona w sporych ilościach), nawilża włoski i porządkuje, dodatkowo nie powoduje "wyprostu" na moich kręconych kłaczkach, ani też nie puszy.
Opakowanie: lubię takie słoiczkowe rozwiązania ;) Ale znam też osoby, które nie lubią gmerania palcami w kosmetyku - sprawa gustu. No i 500 ml ;)
Cena: kupiłam ją w czasie walentynkowej promocji w sklepie Bingo Spa, więc kosztowała mnie 8 zł ;) W regularnej sprzedaży dostępna za 16 zł.
Wrócę do niej, gdy zmniejszę ilość posiadanych przeze mnie odżywek ;)
P.S. 10 000 odsłon! Dziękuję :*
From wizaż.pl
Nie będę pisać o tym, co obiecuje producent - zawsze podchodzę na zasadzie, że przeczytam, iż kosmetyk "pierze, sprząta i gotuje" :P
Skład: brak silikonów (ogólnie zostałam restrykcyjną Curly Girl, odkąd przestałam myć Pottersami, ale to właściwie przypadkiem - po prostu taka pielęgnacja mi służy;)), mnóstwo ekstraktów (co wrażliwsze skalpy muszą uważać). Zakonserwowany parabenami - ja się nie boję, zresztą pisałam już o nich i nie uważam ich za złe, ba, to jedne z najlepiej przetestowanych konserwantów.
Efekt: od razu mówię, że nie używam jej zgodnie z zaleceniami producenta, bo żadnej maski nie nakładam na skalp, bo moja skóra tego nie lubi. Namaszczam włoski i trzymam pod czepkiem do godziny.
Maska nie obciąża(nawet nałożona w sporych ilościach), nawilża włoski i porządkuje, dodatkowo nie powoduje "wyprostu" na moich kręconych kłaczkach, ani też nie puszy.
Opakowanie: lubię takie słoiczkowe rozwiązania ;) Ale znam też osoby, które nie lubią gmerania palcami w kosmetyku - sprawa gustu. No i 500 ml ;)
Cena: kupiłam ją w czasie walentynkowej promocji w sklepie Bingo Spa, więc kosztowała mnie 8 zł ;) W regularnej sprzedaży dostępna za 16 zł.
Wrócę do niej, gdy zmniejszę ilość posiadanych przeze mnie odżywek ;)
P.S. 10 000 odsłon! Dziękuję :*
Słyszałam , że jest w tesco za 7,90 ;o i mam zamiar ja sobie kupić , kurcze kolejny produkt który chcę miec hehe tylko tych do pielęgnacji włosów to mam cholernie duzo jak to z włosomaniaczkami bywa ;) a zaobserwuję sobie ;)
OdpowiedzUsuńW moim Tesco są tylko maski z shea i kolagen z kaszmirem :/
UsuńHmm, ja mam jakieś... 10 litrów odżywek xD
Dziękuję ;)
Zostałaś otagowana! http://czarownicujaco.blogspot.com/2012/04/tag-jestes-piekna.html :)
OdpowiedzUsuńJa to zawsze zdążę się spóźnić ;) dowiedziałam się o tej promocji jak już było po rybkach:/
OdpowiedzUsuńa 'ostrzę zęby' na maseczkę z glinka czerwoną, i ze spiruliną i kreatyną, stosowałaś którąś?
Bingo Spa nie ma maseczki z glinką czerwoną :)
UsuńA spirulina i keratyna to moja miłość <3
Tfu! Ma się rozumieć z glinką Ghassoul:d (co ja mam z tą czerwoną glinką dziś? ;D)
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie wiem co Ty z nią dziś masz ;)
Usuń