Nie lubiem, jak robi się konsumenta w bambuko - Farmona.
Wczoraj przeczytałam wpis Ofetowej na temat jej wymiany zdań z Farmoną.
Konkretnie sprawa dotyczy szamponów z linii Herbal Care.
Odniosę się do tego następująco - SLES jest minimalnie i prawie niedostrzegalnie słabszy od SLS, gdyż ich siła polega na stosowanej grupie anionowej. Tutaj już o tym mówiłam. A jeśli chodzi o pochodzenie to chyba ktoś SLES pomylił z SCSem. Nie mówiąc już o podejściu do klienta...
A z serii dalsze kwiatki znalazłam dziś coś takiego.
Nawet laik i ignorant kosmetyczny może po przeczytaniu tego artykułu dojść do tego, że to jest "pisanie dla pisania". Właściwie to jeszcze bardziej można się pogubić - piszą o działaniu drażniącym, o możliwych alergiach itd. w zależności od stężenia. Tyle, że w ich szamponach rzeczony SLES jest na drugim miejscu, i do tego w całkiem mocnym sąsiedztwie innych detergentów.
Poza tym nikt nie mówił o działaniu rakotwórczym tych detergentów, Ofetowa odnosiła się do ich mocy oraz tego, że robią klienta w bambuko napisami na butelce. To, że coś nie powoduje raka nie znaczy, że jest dobre i delikatne. Bo tak zrozumiałam tą odpowiedź na stronie
Wiecie, może gdyby po prostu odpisali, że walnęli się o jedną literkę nie byłoby sprawy ;) Ale hmm, styl ich mailowania wystarczająco mnie odrzucił.
Używałam do tej pory kilku kosmetyków tej firmy, ale chyba jestem mocno zniesmaczona.
Nie trawię ogłupiania konsumentów, amen. I więcej pokory względem pytań i wątpliwości klientów.
Konkretnie sprawa dotyczy szamponów z linii Herbal Care.
Odniosę się do tego następująco - SLES jest minimalnie i prawie niedostrzegalnie słabszy od SLS, gdyż ich siła polega na stosowanej grupie anionowej. Tutaj już o tym mówiłam. A jeśli chodzi o pochodzenie to chyba ktoś SLES pomylił z SCSem. Nie mówiąc już o podejściu do klienta...
A z serii dalsze kwiatki znalazłam dziś coś takiego.
Nawet laik i ignorant kosmetyczny może po przeczytaniu tego artykułu dojść do tego, że to jest "pisanie dla pisania". Właściwie to jeszcze bardziej można się pogubić - piszą o działaniu drażniącym, o możliwych alergiach itd. w zależności od stężenia. Tyle, że w ich szamponach rzeczony SLES jest na drugim miejscu, i do tego w całkiem mocnym sąsiedztwie innych detergentów.
Poza tym nikt nie mówił o działaniu rakotwórczym tych detergentów, Ofetowa odnosiła się do ich mocy oraz tego, że robią klienta w bambuko napisami na butelce. To, że coś nie powoduje raka nie znaczy, że jest dobre i delikatne. Bo tak zrozumiałam tą odpowiedź na stronie
Wiecie, może gdyby po prostu odpisali, że walnęli się o jedną literkę nie byłoby sprawy ;) Ale hmm, styl ich mailowania wystarczająco mnie odrzucił.
Używałam do tej pory kilku kosmetyków tej firmy, ale chyba jestem mocno zniesmaczona.
Nie trawię ogłupiania konsumentów, amen. I więcej pokory względem pytań i wątpliwości klientów.
Ja na szczęście nie używam od nich kosmetyków.
OdpowiedzUsuńPrzedziwna sytuacja. Mam nadzieję, że rozwiążą to jak trzeba.
OdpowiedzUsuńHahahahaha oni się coraz bardziej pogrążają! Reklamowali szampony Herbal Care jako nie zawierające SLES, a teraz wmawiają że to SLS miało nie być... Żenada!
OdpowiedzUsuńPokory i szacunku, klient nasz pan :-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż przeprosili i poprawili babola.
Gdzie przeprosili? Chyba nie doczytałam jeszcze :D
UsuńOk, widzę :D Lepiej późno niż wcale, ale... ;) I tak niesmak pozostał
Usuńwczoraj miałam bardzo podobną sytuację z jedną firmą. Skończyło się na tym, że zaczęłam im grozić adwokatem i żadaniem odszkodowania:p Szkoda, że firmy, zwłaszcza od internetowej strony, traktują klientów jak debili i niepotrzebne zawracanie im tyłków. Dziwne, że jeszcze większość z nich nie zauważyła, że internet jest teraz potężną bronią i znacząco wpływa na opinię społeczeństwa na dany temat;/
OdpowiedzUsuńJa ogólnie bardzo lubię ich kosmetyki do włosów i do kąpieli, ale również uważam, że o klienta należy dbać i go szanować! A wciskanie ciemnoty i ogłupianie klienta - nie wybaczalne!
OdpowiedzUsuńmiałam tylko jantar i radical, ale obecnie nie sięgam po kosmetyki tej firmy na szczęście...
OdpowiedzUsuńMiałam 2 szampony z tej serii i też mnie zdziwił opis ich delikatności itd. ;/
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze nic nie wiem, bo wyslalabym im milutkiego maila. U mnie w rodzinei wiedza (taka czarna owca jestem i mam neidobra slawe), ze gdzie diabel nie pomoze tam Olke (mnie) posle, bo potrafie przewrocic wszystko do gory nogami, bo mam niewyprzona... no wiemy co :P
OdpowiedzUsuńNo bez jaj!
OdpowiedzUsuń"Chociaż badane substancje mogą powodować podrażnienia skóry i oczu użytkowników kosmetyków, to jednak są bezpieczne i nie zagrażają zdrowiu ludzi."
Co tam, że drażni, bezpieczne jest!
bo to, że coś MOŻE powodować podrażnienie, nie znaczy, że jest niebezpieczne dla zdrowia:) zresztą moim zdaniem, to prędzej źle zbilansowany kosmetyk wywoła podrażnienie niż sls/sles. po pół roku używania kosmetyków bez sls/sles, moja skóra głowy była wiecznie podrażniona i swędząca i ogólnie było bardzo niefajnie. od tygodnia wróciłam do head&shoulders z sls na drugim miejscu w składzie i w końcu cieszę się zdrową skórą. zresztą pół świata używa kosmetyków z sls/sles na drugim miejscu w składzie (zaraz po wodzie) i żyje. wiadomo, nie każdy może, ale większości takie kosmetyki nie podrażniają.
UsuńNie miałam z nimi do czynienia i nie będę już miała :D
OdpowiedzUsuńszkoda, że Farmona tak nas zawiodła. myślałam, że są bardziej rozgarnięci, ale teraz już wiem, że nie warto ufać im, tylko samej sobie, swojemu rozumowi i umiejętności rozszyfrowania składu...
OdpowiedzUsuńta cała sytuacja z Farmona sprawila ze mocno przestalam ich lubic...
OdpowiedzUsuńCześć! Chciałabym zauwazyc, że Farmona żadnych bzdur nie wciska. SLES jest faktycznie sporo łagodniejsze od SLS. Polecam poszukac wykresów dla potencjału do niszczenia lipidów i protein dla rożnych surfaktantów - wynika z nich że SLES-owi bliżej do łagodnych detergentów niz do SLS-u (ponadto za łagodność detergentów w gotowym produkcji odpowiadaja jeszcze inne czynniki jak np. wielkość miceli, a na to z kolei wypływa pare innych rzeczy jak np. użycie soli). Obecność SLES na drugim m-cu też nic nie znaczy, wiemy że jest go wiecej niż drugiego i trzeciego kosurfaktanta, ale w jakim stosunku są one do siebie - tego juz nie wiemy, a to robi różnice. Nie wiemy jaka jest sumaryczna zawartość surfaktantów, a to tez jest istotne.
OdpowiedzUsuńCo do produkcji SLES to tez nie skłamali. Materiałem dla SLS, SCS i SLES może być olej kokosowy lub palmowy - różnica jest taka z SCS jest z całego oleju (czyli mieszaniny kwasów tłuszczowych), a SLS i SLES z kwasu laurynowego.
Nie jestem chemikiem, wiec mogłam coś pomieszać, jednak dość dokładnie sprawdzam procesy produkcji poszczególnych składników, jak i gotowych kosmetyków.
piernik
Niestety nie uznam detergentu anionowego za detergent łagodny.
UsuńMam kilka publikacji tego typu na stanie i tak, masz rację - wyniki pokazują dokładnie to, o czym mówisz. Między innymi dlatego odchodzi się od SLSu na rzecz SLESu
Jednak należy także kierować się odczuciami klientów. I niestety tu rzadko kiedy widać różnicę między tymi dwoma formami.
Aby daleko nie szukać - ja nie widzę, a nie jestem ni wrażliwcem, ni alergikiem ;)
Bazuje tutaj na wiedzy, ale głównie po prostu na odczuciach dziewczyn/facetów, którzy z różnymi problemami skóry głowy wpadają na forum.
Główny ogień farmoniarskiej burzy wyniknął z ich traktowania klienta i niedopatrzenia na stronie.
Pozdrawiam ;)