"Czeszący eksperyment" - mission failed
Jak niektórzy z Czytelników już wiedzą - nie czesałam włosów od prawie trzech lat, ku Waszemu zdziwieniu i przerażeniu domowników mych - które występowało mimo tego, że nie nosiłam na szacownym czerepie wielkiego kołtunodreda :P No ale jak tak można nie czesać włosów?! :P
Jednak z racji, że jak tylko mogę, to płynę pod prąd nie ugięłam się pod sugestiami narodu - po prostu przestałam ujawniać swoją "wstydliwą" tajemnicę :P Jednak eksperymentatorska natura czasem wygrywa...
Otóż postanowiłam popróbować z czesaniem włosów drewnianym grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami w momencie, gdy mam na kłaczkach odżywkę/maskę do spłukiwania. Jak pomyślałam tak też zrobiłam.
Samo czesanie szło gładko - wbrew przerażeniu moich znajomych nie mam na głowie kołtunów :P Po spłukaniu odżywki całą stylizację przeprowadzałam tak, jak w TYM poście.
Czesanie było ze mną jednak tylko przez dwa tygodnie. Dlaczego? Bo moje włosy po przeczesaniu narzędziem do tego służącym są po prostu... niedorobione :P Rozciągnięte, strasznie drobne, z grubsza bez życia i "sprężynowania". Poza tym mają tendencję do straty kształtu w czasie noszenia fryzury w ciągu dnia.
Początkowo myślałam, że to kwestia przyzwyczajenia kudełek do czesania, jednak pomyliłam się - moje włosy grzebieni oraz szczotek nie lubią i dają tego wyraz na całej linii :P
Czy włosy kogoś z Was zachowują się podobnie?
Myślę, że może polubią się z grzebieniem, jak będą jeszcze dłuższe.
Jednak z racji, że jak tylko mogę, to płynę pod prąd nie ugięłam się pod sugestiami narodu - po prostu przestałam ujawniać swoją "wstydliwą" tajemnicę :P Jednak eksperymentatorska natura czasem wygrywa...
Otóż postanowiłam popróbować z czesaniem włosów drewnianym grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami w momencie, gdy mam na kłaczkach odżywkę/maskę do spłukiwania. Jak pomyślałam tak też zrobiłam.
Samo czesanie szło gładko - wbrew przerażeniu moich znajomych nie mam na głowie kołtunów :P Po spłukaniu odżywki całą stylizację przeprowadzałam tak, jak w TYM poście.
Czesanie było ze mną jednak tylko przez dwa tygodnie. Dlaczego? Bo moje włosy po przeczesaniu narzędziem do tego służącym są po prostu... niedorobione :P Rozciągnięte, strasznie drobne, z grubsza bez życia i "sprężynowania". Poza tym mają tendencję do straty kształtu w czasie noszenia fryzury w ciągu dnia.
Początkowo myślałam, że to kwestia przyzwyczajenia kudełek do czesania, jednak pomyliłam się - moje włosy grzebieni oraz szczotek nie lubią i dają tego wyraz na całej linii :P
Czy włosy kogoś z Was zachowują się podobnie?
Myślę, że może polubią się z grzebieniem, jak będą jeszcze dłuższe.
Czesanie nie służy lokom/falom - potwierdzam na swoich mini falach :) Włosy prostują się i su ulizane u nasady. Czeszę czasem na sucho na drugi dzień po myciu, jak mi się "zmechacą" i nic innego nie pomaga ;) Zazwyczaj czeszę włosy po nałożeniu odżywki d/s lub w czasie jej spłukiwania za pomocą grzebienia z mojej ręki: ma możliwość regulacji rozstawu zębów (palców :P), ilości zębów, w razie czego drugi "grzebień" pomaga rozplątać supły ;)
OdpowiedzUsuńNa sucho to całkiem odpada u mnie xD
UsuńJa mam proste (w miarę) włosy i grzebienia również nie używam, chociaż z innych powodów. Ale stwierdzenie "Nie czeszę się" jest przyjmowane zazwyczaj z takim wyrazem twarzy jakbym powiedziała "Nie myję się". :D Więc się za dużo nie chwalę :)
OdpowiedzUsuńZnam te reakcje :D
Usuńja też porzuciłam czesanie, roztrzepuje palcami i gra :D
OdpowiedzUsuńPrzy falowanych i kręconych włosach może się to sprawdzić, ja sama czasami tak robię. W wilgotne włosy wgniatam piankę i tak schną te moje kręciołki.
OdpowiedzUsuńWgniatam w mokre ;)
UsuńMam dokładnie to samo - komentarze o dredach :D
OdpowiedzUsuńmoich włosów jest bardzo mało i jeśli bym ich nie rozczesała to miałabym strąki na końcach, a to wygląda nie świeżo. Jeśli Ci to służy to rób tak, że bydobrze było Tobie, nie innym. moi znajomi naśmiewali się z olejowania, które było dla nich dziwne i co zrezygnwać miałam? Bo im się wydaje, że źle robię? :)
OdpowiedzUsuńMnie te komentarze "pyrkają i powiewają" ;)
UsuńJak miałam trwałą (z 15 lat temu, tak, tak, pamiętam czasy, kiedy trwała była modna :DDD), też się nie czesałam, bo to burzyło całą strukturę fryzury, także doskonale cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńWow, miałaś trwałą? :D
UsuńTeż się nie czeszę. :D
OdpowiedzUsuńCzasem, na sucho, kiedy mi się zbyt mocne strąki porobią na końcach, a muszę gdzieś wyjść.
Ja włosy czeszę, ale faktycznie osłabia to u mnie skręt. :(
OdpowiedzUsuńnaprawdę bez czesania nie masz żadnych kołtunów, splatań? nawet po intensywnym dniu, pełnym biegania i przebywania na dworzu? aż mi się wierzyć nie chce, moje włosy czasem sprawiają mi tyle trudu podczas rozczesywania, że aż ręce opadają:D
OdpowiedzUsuńNie, nie mam nic ;)
UsuńJa też mam ,, nietypowe'' włosy. Np nie odpowiada im czesanie na mokro,które jest zalecane wszystkim. Jeśli już, to tylko i wyłącznie na sucho. Ale czeszę je też bardzo sporadycznie.
OdpowiedzUsuńMam pytanie masz może jakiś sprawdzony sposób na wypadające włosy? Wiem,że do ok 100 dziennie to nie jest problem, ale ja mam codziennie pełno kłaków na podłodze, swetrach,poduszce wszędzie! Zostają na szczotce,gumkach do włosów i w ręku po jakimkolwiek ruchu.
pozdrawiam http://niezlybajzel.blogspot.com/
Kozieradka http://kascysko.blogspot.com/2012/09/kozieradka-by-wos-z-gowy-nie-spad.html
UsuńJa nie wyobrażam sobie dnia bez szczotki, moje włosy mocno się plączą i gdybym ich nie czesała to miałabym wielkiego koka z kołtunów pewnie :D
OdpowiedzUsuńA ja chyba spróbuję się wcale nie czesać i zobaczę jak będą moje włosy wyglądały :P Jak noszę skręcone, to czesanie psuje skręt, a czesanie po myciu sprawia, że loki mam cieniutkie a chciałabym spróbować mieć grubsze.
OdpowiedzUsuńU mnie sprawa z czesaniem wygląda tak: jeśli nie zależy mi na przedziałku, mogę się nie czesać, jeśli chcę mieć przedziałek (w konkretnym miejscu i o konkretnej symetrii) muszę go zrobić na mokro, po odciśnięciu włosów w ręcznik; jeśli zależy mi na szybszym wyschnięciu włosów też bez rozczesania się nie obędzie, za to bez czesania mam fajne fale, taką "surferską" fryzurę tyle, że ten efekt wymaga dobrych 6-7 godzin schnięcia (bez suszarki oczywiście). Czesanie suchych włosów ma dla mnie większy sens tylko przed myciem ;)
OdpowiedzUsuńPrzedziałka nie posiadam ;)
UsuńNie czeszesz = w ogóle nic z nimi nie robisz
OdpowiedzUsuńczy
nie czeszesz = czeszę je palcami?
0.o
Ja to robię zazwyczaj palcami ale nie nazwałabym tego "nie czesaniem".
W ogóle nic z nimi nie robię :P Średnio co pół roku jakiemuś niedowiarkowi pokazuję, że nie mam kołtunów przeczesując palcami :P
UsuńKiedyś nie wyobrażałam sobie, żeby nie rozczesywać włosów inaczej niż zaraz po umyciu lub w ogóle. Teraz wiem, że moje włosy tym lepiej się układają im później je rozczeszę :-) Po wysuszeniu same się nawet rozplątują, jednak stare nawyki nakazują mi przejechanie po nich szczotką. Może faktycznie, zrobię kiedyś mały eksperyment, pochowam wszystkie szczotki i grzebienie i spróbuję się nie czesać przez jakiś czas.
OdpowiedzUsuńmam kręcone włosy, ale nie wyobrażam sobie nie rozczesania ich po umyciu :) oczywiście na sucho ich nie czeszę. zastanawiałam się czy nie porzucić grzebienia, ale bez czesania moje włosy u nasady wyglądają strasznie, pozbijane w mokre kłaki ;p więc wątpię czy po wyschnięciu wyglądałyby lepiej ;p chociaż może dzisiaj spróbuję ich nie czesać i zobaczymy co z tego będzie :D
OdpowiedzUsuńGdybym rozczesała po myciu to miałabym grzywę lwa na czerepie :P
Usuńhttp://kobieta.wp.pl/kat,26369,title,Sol-morska-dodana-do-szamponu-czyni-cuda-dla-wlosow,wid,15382228,wiadomosc.html
OdpowiedzUsuńco o tym sądzisz? :)
Sól jest w większości szamponów, gdyż jest... bardzo tanim wypełniaczem :P
UsuńTak to sobie można podrażnić skalp, a nie włosy domyć i uzdrowić.
Znam jedna taka nieczesząca się i właściwie sama też przechodziłam taki okres (włosów wtedy rozczesać się prawie nie dało :D). A może do niego wrócę? Faktycznie nierozczesane mają więcej życia.
OdpowiedzUsuńSama mam cienkie włosy i gęstościowo szału nie ma, więc może o to chodzić, ale nie musi ;)
OdpowiedzUsuńja też zrezygnowałam z jakichkolwiek czesadeł, palce są najlepszym rozwiązaniem :D
OdpowiedzUsuńja sobie nie wyobrażam nie czesać włosów, bardzo lubię to robić ;) ale pewnie gdybym miała kręcone to bym się przyzwyczaiła do nie-czesania albo czesania tylko raz dziennie :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj rano, siedząc w turbanie czytałam Twojego posta. I pomyślałam, że spróbuję beeez ;) Efekt: WOW! Chyba poeksperymentuję z tym dłużej :) Boję się jedynie bardziej zapychanego syfonu od wanny ale czego się nie robi dla włosów :D
OdpowiedzUsuńJa nie czeszę swoich włosów odkąd pamiętam, czasem się ktoś zdziwi, jak na pytanie, czy mogę pożyczyć grzebień, odpowiadam "nie, nie mogę, bo nie mam" :D Moim włosom nie dzieje się krzywda z tego powodu. Za to moja siostra (długie, kręcone, naturalne rudo-kasztanowe *.*)po prostu musi rozczesać włosy zaraz po myciu, bo inaczej robi jej się jeden wielki kołtun. Ale robi to z głową, stosuje odpowiednią pielęgnację i jej włosy są jak marzenie ;)
OdpowiedzUsuńja też nie czeszę włosów- mam tak krótkie że nie muszę ;)
OdpowiedzUsuńja czeszę włosy po umyciu a między myciami bardzo rzadko.... nie ma co ich męczyć, ciągać bo wtedy zaczynają wypadać bardziej
OdpowiedzUsuńod jakiegoś czasu nie czesałam swoich włosów, a jedynie przeczesywałam je palcami gdy miałam na nich odżywkę lub po jej spłukaniu.. Wczoraj postanowiłam sprawdzić jak będą wyglądały po drewnianym grzebieniu i niestety bardzo się zawiodłam, wrócił problem, o który obwiniałam wcześniej stan moich włosów. Mianowicie włosy do ramion były skręcone, a końcówki i niektóre pasemka falowano-proste.. dodatkowo podzieliły się na zbyt małe sekcje i nadawały się tylko do ponownego zmoczenia i ułożenia od początku :P wracam do czesania palcami.
OdpowiedzUsuńMoja krew :D Chociaż ja w zasadzie nawet tyle nie robię ^^
Usuń