Wiosna nadchodzi - kuracje i próby
Wiosna idzie! To jedna z najlepszych wieści, jaka dopada mnie z każdej strony w ostatnim czasie (no dobra, wczoraj padało w Krakowie, ale nadal było ciepło ;)), jednak początki królowania wyższych temperatur wiążą się dla mnie z pojawieniem jakże nielubianych objawów przesilenia.
Należą do nich: chroniczne osłabienie, nieprzerwane ziewanie (niezależnie od długości snu), bóle głowy i zwiększone wypadanie włosów - doświadczam tego co roku, jednak tym razem dają mi się one szczególnie we znaki.
Nałożyły się one z moim powrotem do intensywnego życia naukowego i po prostu... utrudniają mi egzystencję :P
Dlatego też zaordynowałam sobie powrót do picia drożdży (1/3 kostki zalana kubkiem wrzątku, piję letnie/zimne), a dodatkowo dołączyłam do tego siemię lniane (2 łyżki siemienia zalane połową kubka ciepłej wody, piję zimne). U mnie tydzień takiego połączenia opanował wypadanie i mogę powiedzieć, że samopoczucie także mam lepsze (chociaż szału nie ma, ale jestem w stanie działać, a nie tylko leżeć i spać :P). Na relację z długofalowych skutków kuracji siemieniowo - drożdżowej będę musiała jeszcze poczekać ;).
Wiosna zawitała także do pielęgnacji - widać zmiany ;) Na dzień zaczęłam korzystać z kremu Apis żurawinowego (ktoś pytał o zapach - bardziej maliny niż żurawina, ale bardzo delikatny ;)), a moje samorobione micele zastąpił płyn Dermedic Hydrain3Hialuro w wielkiej butli (na razie zużyłam niecałą 1/5 :O). Nadal stosuję tonik z kwasem mlekowym (KLIK!), co zapewne czynić będę do świąt, a potem... zobaczę.
Czekam też, aż skończę mydło Alepia z czerwoną glinką (KLIK!), by wypróbować nowy nabytek, jakim jest mydło węglowe - dziewczyny swoimi opisami działania skutecznie mnie pokusiły.
Skórze mojego ciała natomiast bardzo dobrze zrobiło zrzucenie grubego odzienia i rozpoczęcie lekkiego, ale ogólnego wietrzenia pomieszczeń - od razu mniej przesuszona :D
Jest mnie trochę mniej na blogu, ale staram się odpowiadać na komentarze i maile - na razie mi to wychodzi ;)
Niestety, rozważam opcję wyłączenia możliwości komentowania dla anonimowych czytelników - ilość angielojęzycznego spamu, a co za tym idzie ilość powiadomień osłabia mnie na całej linii. Znacie na to jakiś "bezinwazyjny" sposób? Na razie się trzymam i kasuję, ale moja cierpliwość nie należy do zbyt odpornych :P
Z okazji dzisiejszego święta życzę Wam miłych i trafionych upominków oraz życzeń, a sobie bezbolesnego przeżycia całodniowych laboratoriów ;)
Należą do nich: chroniczne osłabienie, nieprzerwane ziewanie (niezależnie od długości snu), bóle głowy i zwiększone wypadanie włosów - doświadczam tego co roku, jednak tym razem dają mi się one szczególnie we znaki.
Nałożyły się one z moim powrotem do intensywnego życia naukowego i po prostu... utrudniają mi egzystencję :P
Dlatego też zaordynowałam sobie powrót do picia drożdży (1/3 kostki zalana kubkiem wrzątku, piję letnie/zimne), a dodatkowo dołączyłam do tego siemię lniane (2 łyżki siemienia zalane połową kubka ciepłej wody, piję zimne). U mnie tydzień takiego połączenia opanował wypadanie i mogę powiedzieć, że samopoczucie także mam lepsze (chociaż szału nie ma, ale jestem w stanie działać, a nie tylko leżeć i spać :P). Na relację z długofalowych skutków kuracji siemieniowo - drożdżowej będę musiała jeszcze poczekać ;).
Wiosna zawitała także do pielęgnacji - widać zmiany ;) Na dzień zaczęłam korzystać z kremu Apis żurawinowego (ktoś pytał o zapach - bardziej maliny niż żurawina, ale bardzo delikatny ;)), a moje samorobione micele zastąpił płyn Dermedic Hydrain3Hialuro w wielkiej butli (na razie zużyłam niecałą 1/5 :O). Nadal stosuję tonik z kwasem mlekowym (KLIK!), co zapewne czynić będę do świąt, a potem... zobaczę.
Czekam też, aż skończę mydło Alepia z czerwoną glinką (KLIK!), by wypróbować nowy nabytek, jakim jest mydło węglowe - dziewczyny swoimi opisami działania skutecznie mnie pokusiły.
Skórze mojego ciała natomiast bardzo dobrze zrobiło zrzucenie grubego odzienia i rozpoczęcie lekkiego, ale ogólnego wietrzenia pomieszczeń - od razu mniej przesuszona :D
Jest mnie trochę mniej na blogu, ale staram się odpowiadać na komentarze i maile - na razie mi to wychodzi ;)
Niestety, rozważam opcję wyłączenia możliwości komentowania dla anonimowych czytelników - ilość angielojęzycznego spamu, a co za tym idzie ilość powiadomień osłabia mnie na całej linii. Znacie na to jakiś "bezinwazyjny" sposób? Na razie się trzymam i kasuję, ale moja cierpliwość nie należy do zbyt odpornych :P
Z okazji dzisiejszego święta życzę Wam miłych i trafionych upominków oraz życzeń, a sobie bezbolesnego przeżycia całodniowych laboratoriów ;)
Za każdym razem jestem pełna podziwu - ja wstaję rano, loguję się a ta notka jest. Patrze na datę notki DZISIEJSZA! :)
OdpowiedzUsuńMiało być miłego dnia - ale będzie bezbolesnego przeżycia całodniowych laboratoriów.
Korzystam z harmonogramu, więc nie należy mi się za to żaden podziw ;)
UsuńTwoje życzenia pomogły - skończyłam je duuuużo przed czasem :D
Teraz będą ostatnie podrygi zimy i zawita do nas wiosna w pełnej krasie. Ja też narzekam na przesilenie - ciągle ziewam ;).
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa mydła węglowego, przyglądałam się takiemu z Natura Siberica, ale jest drogie ok. 50zł na pojemniczek. Jednakże widziałam gdzieś w kostce za parenaście złotych.
Z okazji dzisiejszego święta, życzę abyśmy my kobietki czuły się dzisiaj mimo aury za oknem, niezwykle kobieco :)
Mam właśnie takie w kostce ;)
UsuńJa po drożdżach (zaledwie dwóch tygodniach picia) miałam gigantyczny wysyp, który schodził dwa miesiące... Nie wiem, może to przez to, że akurat jak mnie tak wysypało, to przestałam pić drożdże (dużo wyjazdów). Chciałabym spróbować drugiego podejścia, ale pół wakacji z maskarą na twarzy jakoś tak umiarkowanie do mnie przemawia...
OdpowiedzUsuńMiałam tak przy pierwszych dwóch podejściach. Potem skóra się oczyściła i było miodzio :D
UsuńKasiu - w opcjach komentarzy powinna być możliwość ustawieniu kodu weryfikacyjnego (4 cyferki lub literki które trzeba wpisać by udalo się dodać komentarz)- to skutecznie blokuje boty.
OdpowiedzUsuńWiem, ale niesamowicie denerwuje komentujących :P
Usuńdokładnie:D
UsuńUdanego i pięknego dnia bez względu na to co za oknem :)
OdpowiedzUsuńPolecam jedzenie owsianki z siemieniem lnianym i drożdżami - sama nigdy nie mam głowy do pamiętania o przygotowywaniu i jedzeniu tych wszystkich specyfików osobno, dlatego walę po prostu wszystko do porannej owsianki (polecam pełnoziarnistą z Auchana) i popijam skrzypokrzywą lub czerwoną herbatą ;>
OdpowiedzUsuńOwsianka nie jest moim ulubionym daniem :P Mocno mięsożerna jestem ;)
UsuńNie wiem, co Ty masz za wiosnę za oknem bo ja mam zimę :P I to w pełnym tego słowa znaczeniu - sikorki "żółtebrzuszki" zameldowały się dziś na balkonie z pretensją, że nic na nie nie czeka, a obiecałam zimowe dokarmianie(co z tego że ponad tydzień ich nie było bo poczuły wiosnę) :P
OdpowiedzUsuńOdnośnie spamu to u mnie spodobał im się stary post o balsamie Babydream fur Mama, więc zablokowałam pod nim możliwość komentowania ;) Innych postów się nie czepiają na razie ;)
Wtorek-środa: rasowa wiosenka w Krakowie ;) Dziś już faktycznie nie bardzo :P
UsuńNo rzeczywiście jak na razie wiosny nie widać ale kosmetyki i tak już zaczęłam kupować inne i te bajeczne cienie mogę w końcu zacząć używać:-)
OdpowiedzUsuńSama chyba jutro strzele sobie wiosenny makijaż ;)
Usuń