Olejowy zawrót głowy i orgazm zapachowy :D
Oleje, oleje... ile ich już wypróbowałam, o ilu słyszałam, a ile jeszcze mam na swojej prywatnej chciejliście :P. Gdy otrzymałam propozycję testowania oleju monoi od sklepu Dotyk Maroka pomyślałam: "Tyle o olejach słyszałam i czytałam, ale za Chiny Ludowe o takim nie słyszałam" :P. Na szczęście zasoby internetu pozwoliły mi poszerzyć swoją wiedzę - mój olej monoi tiare to macerat z kwiatów tiare na oleju kokosowym.
Opakowanie: Szklana buteleczka z plastikową zakrętką. Etykiety ładne, nieprzesadzone, o względnej odporności na ciepłą wodę - odpaść nie odpadły, ale widać, że lekko odstają ;).
Pojemność / cena: 100ml / 48zł.
Skład:
Cocos nucifera oil, Gardenia tahitensis flower, Parfum, Tocopherol.
Olej kokosowy, kwiaty tiare, kompozycja zapachowa i witamina E w roli konserwantu. Krótko, zwięźle i na temat ;)
Konsystencja:
Olej kokosowy ma to do siebie, że w temperaturze pokojowej ma postać stałą, jednak wystarczy buteleczkę z tym olejem włożyć na minutę do kubka z ciepłą wodą, by w dużej części się upłynnił.
Ciekawostka - póki był "stały", nie zauważyłam zanurzonych w nim kwiatów tiare ;).
Zapach:
Pudrowy, kwiatowy, lekko słodki... ciężko mi go opisać, ponieważ nie kojarzy mi się jednoznacznie z niczym, ale... jest piękny. Teraz marzę, by gdzieś ustrzelić wodę toaletową lub perfumy pachnące dokładnie tak!
Działanie:
Olej ten wykorzystałam do pielęgnacji włosów oraz skóry ciała (pominęłam twarz, bo moja skłonna do zapychania cera nie odpowiedziałaby pozytywnie na tego typu eksperyment :P. Monoi na moich włosach bytował przez 1-4h przed myciem, jednak delikatną nutę tego świetnego zapachu czułam też po myciu :D. Efekt? Włosy błyszczące, ujarzmione, o ładne podbitym skręcie i do tego w miarę kapturo- i pogodoodporne - wart uwagi dla tych, którym olej kokosowy lub inne oleje na jego bazie służą.
Produkt ten trafił do mnie w okresie, kiedy przeżywałam "apogeum" znienawidzonej przeze mnie zimy. Czym się taki czasokres objawia ? A no... pęka mi skóra. Na dłoniach, łokciach, kolanach, w wybitnych przypadkach także na stopach (moja skóra jest totalnie wiatro- i zimnonieodporna), czasami nawet do krwi. Postanowiłam więc, że przetestuje go w ciężkich warunkach - w zależności od rejonu nakładałam go na najbardziej suche i popękane rejony skóry pod rękawiczki/skarpetki albo... opaskę uciskową :P.
Całkiem nieźle poradził sobie z zadaniem - natłuścił, złagodził i zabezpieczył przed dalszą erozją, a po opanowaniu sytuacji jego dalsze stosowanie powstrzymało powtórkę z rozrywki. A dodatkowy plus? Rękawiczki pachną bosko :D.
Podsumowując - nie mam zastrzeżeń do działania, do aplikacji "z ogrzewaniem" przywykłam, a dobra wydajność i świetny zapach zrekompensują mi jego cenę. Nie będę sobie odmawiać tego zapachowego orgazmu ;).
Macie doświadczenie z olejem kokosowym bądź produktami na jego bazie? Jakie macie odczucia/refleksje z nim związane?
ja ostatnio nałożyłam na kilka godzin przed myciem olej kokosowy na włosy i jestem zachwycona - włosy błyszczą, są ujarzmione i wyglądają na zdrowsze. Ale muszę dłużej potestować by wyrobić sobie o nim opinię. Smaruję nim także bardzo suchą skórę mojej córeczki i pięknie nawilża, nie pozostawiając tłustego filmu, mimo że tak to wygląda ;)
OdpowiedzUsuńTaka dygresja - olej nie ma jak nawilżyć ;)
UsuńUwielbiam zapach Mońki. Wodę o tym zapachu ma Yves Rocher :-)
OdpowiedzUsuńoo, jak się nazywa? :D
UsuńMonoi de Tahiti Yves Rocher for women. :-)
UsuńWyczuwam zakupy, milordzie :D
UsuńOlej kokosowy to mój ulubiony, jego zakup to był przełom w pielęgnacji moich włosów - mimo, że pielęgnowałam świadomie ponad rok :P
OdpowiedzUsuńMonoi musi pachnieć przepięknie! :D Myślałam dziś o nim i na pewno się do niego dobiorę, gdy wykończę kokosowy słoiczek, a do tego daleka droga :/
Jak duży masz ten słoiczek? ;)
Usuń200 ml (efavit), po ok. pół roku używania jestem dopiero w miejscu gdzie słoiczek się rozszerza :P wydajny jest skurczybyk, ale to w sumie dobrze :D
UsuńDobra jesteś, że tak wolno Ci idzie :P
UsuńChociaż chyba nie jestem miarodajna, u mnie sporo idzie do potraw ;)
Zaciekawiłaś mnie tym postem bardzo :)
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie ;)
Usuńhttp://www.yves-rocher.es/control/product/~category_id=3060/~product_id=13408 prosze, perfumy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Anonimku, będziesz miał na sumieniu moje kolejne zakupy :P :*
UsuńTeraz by mi się przydało takie cudo :-)
OdpowiedzUsuńMnie ono uratowało ;)
UsuńKokoska na włosy czystego nie lubię, ale na ciało czy usta - super :)
OdpowiedzUsuńI do jajecznicy :D
UsuńOjojoj, chciałabym, chciała...
OdpowiedzUsuń;)
UsuńCóż to za wspaniałość :o nie słyszałam nigdy o nim
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie, jeszcze niedawno nie wiedziałam o jego istnieniu ;)
UsuńO tu: http://www.fragrantica.com/notes/Tiare-Flower-148.html jest wypisane, w jakich perfumach znajdziesz ten zapach. Myślę, że "Monoi de Tahiti Yves Rocher for women" będzie Ci pasował, bo jest tam kokos i kwiaty tiare właśnie. ;-)
OdpowiedzUsuńDzięki, muszę go obwąchać ;)
UsuńNa moje włosy olej kokosowy nie działa za dobrze, więc raczej się nie skuszę ;/
OdpowiedzUsuńBywa i tak ;)
Usuńooo ciekawy:) nie słyszałam o nim wcześniej
OdpowiedzUsuńTak jak ja jeszcze niedawno :P
UsuńKokosowy - nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńNiestety bywa i tak ;)
UsuńTak jak kokosa nie lubię, Monoi jest dosłownie obłędny ! Kokosanka, rafaello i wszelkie migdałowe słodycze w jednym, tak go czuje. Tylko ten jest jakoś strasznie drogi jak za 100 ml. Mój kosztował 40 zł i to za 200 ml, a widzę że skład taki sam.
OdpowiedzUsuńKokosanka i rafaello - dobre skojarzenie, faktycznie! :D
UsuńOjejku (czy raczej "olejku" :D) brzmi fantastycznie!
OdpowiedzUsuńZrobiłaś mi dzień :P
UsuńMiałam ten olej, ale z innej firmy i faktycznie pachnie cudownie. Niestety moja skórą i włosy jakoś szczególnie się nie lubią z olejkiem kokosowym, więc i tego nie polubiły.
OdpowiedzUsuńSzkoda :/
UsuńOj mam na niego ogromną chęć :D
OdpowiedzUsuńZakochałam się w samym opisie :D
OdpowiedzUsuń