Szampon i serum w ampułkach Bioxsine: efekty kuracji
Przez moje zbiory przewinęło się już kilka(naście) produktów sygnowanych jako "przeciw wypadaniu włosów" i "przyspieszające porost". Do tej pory nie korzystałam jednak z żadnego zestawu dwuelementowego o takich domniemanych właściwościach. Przyszła jednak kryska na Matyska, gdy w moje ręce trafiły szampon i ampułki Bioxsine. Efekt ich działania opiszę wspólnie pod koniec posta ;).
Szampon zapakowany jest w plastikową, mocną, białą butelkę oraz podobny kartonik. Mimo dobrze wyprofilowanych opakowania i otworu brak możliwości monitorowania ilości zużytego kosmetyku jest trochę problematyczna ;).
300ml szamponu kosztuje 22-40zł, w zależności od miejsca.
Skład prezentuje się następująco:
Zestaw mocnych i słabszych detergentów zaprawiony chwalonym kompleksem zawierającym ekstrakty roślinne oraz witaminę B11 - oto baza tego produktu. Zawiera także silikony (z gatunku "cięższych"), sól kuchenną, pochodną gumy guar i zestaw konserwantów (nie zawiera parabenów). Warto wykonać próbę uczuleniową ;).
Szampon pachnie głównie ziołowo z lekką "męską nutą", ale nie jest to zapach wszechogarniający i po myciu jest niewyczuwalny. Ma postać dość gęstego, bursztynowego żelu.
Jeśli chodzi o typowe dla szamponu właściwości, to mimo dodatku filmformerów bardzo dobrze myje moje włosy, pozostawiając je w standardowej świeżości (2 dni wytrzymują bez problemów). Myję nim włosy dwukrotnie (jak i każdym innym myjadłem), za każdym razem zużywając ilość szamponu wielkości orzecha laskowego. Jest szatańsko wydajny i równie szatańsko się pieni.
Włosy po myciu były oczyszczone, w żaden sposób nie podsuszone/spuszone. Po prostu ładne.
Ampułki dostajemy zapakowane w solidny karton, zabezpieczone należycie przed urazami mechanicznymi. Każda porcja serum jest zapakowana w brązową, przeźroczystą, szklaną ampułkę.
Przyznaję, że przed otwarciem opakowania byłam lekko zmartwiona faktem kontaktu ze szklanymi ampułkami. Na szczęście producent pomyślał i o tym ;). Mimo wszystko wolę jednak wcierki w atomizerze.
W zestawie znajdziemy takie oto precjoza z twardej gumy (?) służące do: (po lewej) aplikowania serum na skórę głowy, (po prawej) do bezpiecznego odłamywania końcówki ampułki. Bardzo fajne i potrzebne rozwiązania :D. Żadnego strachu przed szkłem wbijającym się w dłonie.
24 ampułki (po 6ml każda) kosztują 100 - 150zł, w zależności od miejsca zakupu.
Skład serum prezentuje się następująco:
Skład jest dość krótki. Po raz kolejny mamy do czynienia z ziołowym kompleksem zawierającym również witaminę B11 z dodatkiem miodu oraz zestawu konserwantów i regulatora pH. Jak zwykle - próba uczuleniowa przed pierwszą aplikacją zawsze spoko ;).
Od razu muszę przyznać, że nie korzystałam z kuracji dokładnie wg zaleceń producenta. Dlaczego? Jakiekolwiek zmoczenie moich włosów (nawet samą wodą) w okolicy skóry głowy skutkuje przychlastem i przyklapem wręcz natychmiastowym i trwałym do następnego mycia. W moim systemie wcierałam ampułkę przed myciem i trzymałam ją na głowie minimum 4h (zwykle sporo dłużej) i następnie myłam szamponem, nakładałam odżywkę d/s i stylizowałam jak zwykle. Myję włosy co 2 dni, więc i z taką częstotliwością wcierałam ampułki. Wcieranie zakończyłam 2 tygodnie temu, szamponu jeszcze na trochę mi zostało ;).
Nie zauważyłam najmniejszego zmniejszenia wypadania włosów, ale też nie cierpiałam na zwiększoną migrację kłaczków. Standardowy kłębek włosów pozostający po myciu (z racji nieczesania włosów między myciami) w żaden sposób nie został zmniejszony. Trochę szkoda, bo obecnie najbardziej zależy mi na zagęszczeniu włosów.
Niemniej jednak przyrost został przyspieszony. Moje włosy i tak rosną dość żwawym tempem, jednak miesiąc z tymi specyfikami dodał jakieś 1-2cm do standardowego miesięcznego przyrostu. Po raz drugi szkoda, że nie zaobserwowałam wzmożonego wysypu bejbików, który jest przeze mnie efektem mocno oczekiwanym ;). Chociaż może jeszcze nie są widoczne... (kuracja ampułkami: 11 kwiecień-26maj, szamponu używałam w tym okresie i używam dalej). Zobaczymy.
W skrócie: przyspieszenie porostu - bardzo na tak, zmniejszenie wypadania i zagęszczenie - nie zanotowano na razie ;).
Stosujecie wcierki do skóry głowy? Jeśli tak - to jakie? ;)
Ja ostatnio używałam wody brzozowej z Isany ale dość nieregularnie chociaż włosy i tak przyspieszyły (głównie za sprawą wcierania oleju z czarnuszki):)
OdpowiedzUsuńTeraz przyszła mi z zsk kofeina więc sobie ukręcę wcierkę z kofeiną i niacynamidem :)
Do tej wody brzozowej z Isany nie mam przekonania ;)
UsuńSzału nie ma za takie pieniądze. Ja aktualnie testuję Seboradin, ale też nie urywa niczego :(
OdpowiedzUsuńJakiś efekt jest, ale przyznaję, że oczekiwałam więcej ;)
UsuńUzywalam wcierki jantar, po niej włosy mi tak niw wypadaly, tylko kilka podczas mycia, ale jakiegos szybkiego wzrostu nie zauwazylam aczkolwiek babyhair sie pojawiły :)
OdpowiedzUsuńDawno temu używałam starej wersji, może spróbuję kiedyś nowej ;)
UsuńMuszę sobie kupić jakąś wcierke, aktualnie jeszcze stosuje nafte z olejem arganowym :-)
OdpowiedzUsuńNa skórę głowy ? ;)
UsuńUżywałam kiedyś samego szamponu, jeden z lepszych jakie miałam :) Pięknie pachnie !
OdpowiedzUsuńAż takiej miłości do tego zapachu jednak nie odczuwam ;)
UsuńMiałam kiedyś próbkę tego szamponu - chyba z shinybox, ale oddałam koleżance.
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńZa takie pieniądze to efekt powinien być lepszy (mówię o ampułkach:)). A wiadomo coś więcej o tym ziołowym kompleksie? Bo w składzie bardzo enigmatycznie to ujęli...
OdpowiedzUsuńProducent mówi w opisie o zawartości "dobroci", ale o samych ziołach niewiele
UsuńTakie a nawet lepsze efekty można uzyskać dzięki produktom dużo tańszym :)
OdpowiedzUsuńAle jeśli ktoś chce spróbować akurat tego... ;)
UsuńNie testowałam i raczej nie skuszę się po twoim wpisie :)
OdpowiedzUsuńOstatnio testowałam zestaw Pokrzepol. Szampon jak szampon, sam nic nie zdziała (wiadomo), ale z odzywki i wcierki jestem naprawdę zadowolona.
O, muszę się tym zestawem zainteresować ;)
UsuńDużo słyszałam o tej firmie, jednak nie zawsze pozytywne opinie, w sumie sama się zastanawiałam nad tymi kosmetykami, ale jakoś nie do końca jestem co do nich przekonana
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńSama nie próbowałam tego, ale widziaam jedna pozytywna recenzje :D
OdpowiedzUsuńMoże ją znajdę ;)
UsuńTo chyba coś w sam raz dla mnie. Moje włosy zaczęły mi strasznie wypadać. Zastanawiam się czy inwestować w profesjonalne kosmetyki, czy raczej pozostać przy oleju kokosowym.
OdpowiedzUsuńA kokosowy Ci służy?
UsuńU mnie ta kuracja zadziałała, a szampon do suchych rewelacja!
OdpowiedzUsuńTo się cieszę ;)
UsuńMi wypadanie mocno ogranicza wcierka z kozieradki, która trzymam do 2 tygodni w lodówce, więc nie muszę często przyrządzać. A bejbiki też wyszły, choć chyba wpłynął na to też olej kokosowy.
OdpowiedzUsuńWiem wiem, w końcu sama wygenerowałam "szał" na to zioło ;)
UsuńZastanawiałam się ostatnio nad tym serum :)
OdpowiedzUsuńI? ;)
Usuń