Włosowe kuracje: czas dla protein ;)
Moje włosy bardzo lubią proteinową pielęgnację. Składników tych nie unikam w żadnej postaci, jednak ostatni, dość intensywny czas sprawił, że stosowałam je w zasadzie tylko w formie drogeryjnej - czyli w produktach do spłukiwania, bez żadnych większych dodatków proteinowych. Będąc w weekend "uziemioną" w domu postanowiłam dać moim włosom prawdziwą, proteinową bombę i zaobserwować ich reakcje.
"Odkurzyłam" swoje półprodukty:
- glicerynę
- d-pantenol
- kwas hialuronowy - żel 1%
- retinol roślinny
- keratynę
- jebwab
- kolagen z elastyną.
Posłużyłam się zwykłą łyżeczką do herbaty i butelką z atomizerem. Odmierzyłam: łyżeczkę protein (na oko: pół łyżeczki keratyny, ćwierć łyżeczki kolagenu z elastyną, po 10 kropli retinolu roślinnego i jedwabiu), łyżeczkę humektantów (mniej-więcej po 1/3 łyżeczki gliceryny, d-pantenolu i żelu hialuronowego) do buteleczki, dolałam dwie łyżeczki wody i wymieszałam całość. Mogę więc w przybliżeniu powiedzieć, że machnęłam na włosy serum proteinowe zawierające 25% protein, 25% humektantów i 50% wody (stosunki objętościowe, podane, gdyby ktoś chciał sobie zrobić inną objętość niż ja ;)).
Zdjęcia zrobione po dwóch dniach od eksperymentu, w zasadzie "przed kolejnym myciem" - jest bardzo zacnie, mimo pewnego roztrzepania ;).
Nie pierwszy raz sprawdza się mój wniosek, że porządna bomba proteinowa raz za czasu świetnie robi mi loki ;). Włosy skręciły się się jakoś niemożliwie, ledwo dotykają ramion :P. Takiego pięknie zdefiniowanego baranka na głowie dawno nie miałam :D. Zastosowanie serum przed myciem zmniejsza ryzyko puchu(bo trzeba jednak przyznać, że mieszanka zawiera końskie dawki protein i humektanów) u osób, które z puszkiem mają na pieńku. W moim przypadku chodziło jednak o unikanie obciążenia. Zjawiska puchu doświadczam niezmiernie rzadko ;).
W wolnych, domowych chwilach muszę pamiętać o tym, że moje włosy wolą jednak więcej protein, a ilości standardowo dostępne w produktach są dobre "na co dzień" ;).
Czy Wasze włosy lubią się z proteinami? ;)
u mnie proteiny wszelkiej maści powodują puch, sztywność i tym podobne niemiłe zjawiska (mam proste włosy) :( a maseczka z jajka to najgorsze, co tylko może być. raz przeoczyłam proteiny w składzie odżywki - nie skończyło się to dobrze :(
OdpowiedzUsuńNależysz widocznie do tej grupy "włosów", które na proteiny dostarczane z zewnątrz źle reagują.
UsuńPS: jutro egzamin z praktycznej nauki języka niemieckiego :(
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
UsuńUwielbiają proteiny, im częściej tym lepiej ,;)
OdpowiedzUsuńJak i u mnie ;)
UsuńMoje tak, choć serwuję im proteiny codzienie to nie narzekają;)
OdpowiedzUsuńKolejne proteinolubne włosiska ;)
Usuńmoje niestety proteinom mówią nie. Puch, szorstkość i ogółem sianko na głowie- to
OdpowiedzUsuńto co dzieje się u mnie po proteinach ;/
Po wszystkich rodzajach?
UsuńU mnie osobiście taki problem występuje po wszystkich proteinach. Jakoś szczególnie nad tym nie ubolewam (chyba, że powinnam? :P). na Kallosa Keratin reagowały fatalnie, za to bardzo polubiły się z Omegą. Są podniszczone farbowaniem, więc może to też ma na to wpływ.
UsuńPS: cóż mogę uczynić, by farbowana część nie była taka "puszkowata" i fruwająca na wszystkie strony? Póki co pomaga płukanka z nafty, ale nie chcę używać jej codziennie, bo mam podrażniony skalp po rypaczu :P
Nie używasz jakiegoś silikonowego serum?
Usuńużywam :) Garnier Fructis, Goodbye Damage Serum i Gliss Kur Million Gloss :)
UsuńKwaśne płukanki?
UsuńAle pięknie wyglądają te Twoje włosy po takiej "kuracji" ;) Zazdroszczę bo moje są nijakie, ani proste, ani falowane... Pracuję nad nimi od niedawna, mam nadzieję że dojdziemy do jakiegoś konsensusu ;)
OdpowiedzUsuńA stylizacja jak u Ciebie wygląda, Kubinku?
UsuńProteiny się albo kocha, albo nienawidzi ;) Ja niestety należę do tej drugiej grupy. Nawet minimalne ilości na samym końcu w składzie powodują nieprzyjemną sztywność i puszenie. Za to Twoje loki wydają się sprężyste i miękkie - super efekt!
OdpowiedzUsuńSą też stany pośrednie ;)
UsuńTwoje loki naprawdę prezentują się bardzo efektownie :)
OdpowiedzUsuńMoje też lubią proteinki :)
Każde? ;)
Usuńja do tej pory średnio się interesowałam co służy moim włosom-kupowałam odżywkę i albo była dobra,albo nie-jeśli nie,kupowałam kolejną :) od kilku lat ciągle wracam do jednej odżywki,po której mam najpiękniejsze włosy i co się okazało? ma proteiny :) (Nivea Diamond Gloss) czyli moje włosy je lubią :)
OdpowiedzUsuńAlbo lubią konkretne rodzaje protein ;)
Usuńa moje włosy właśnie nie przepadają za proteinami
OdpowiedzUsuńZa wszystkimi rodzajami?
UsuńU mnie natomiast proteiny kompletnie się nie sprawdzają :P Może od czasu, do czasu, ale nie w takiej "bombie", to na pewno :D
OdpowiedzUsuńAle fajnie, że u Ciebie się sprawdziły ;) Grunt, to poznać swoje włosy ;)
Czyli Twoje włosy wolą niższe dawki?
UsuńNigdy nie używałam protein na włosy - chyba ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że się to przydarzyło, ale... skąd taka prawie pewność? ;)
UsuńMoje lubią proteiny, szczególnie żółtko jaja i keratynę. Masz piękne loki :)
OdpowiedzUsuńI Ty również masz piękne <3
UsuńHej !! Odnośnie wpisu o posiadanej ilości odżywek i masek - miałam podać nazwę odżywki, przepraszam, że dopiero teraz, pamięć mam dobrą, ale krótką :) Tak więc jest to odżywka Hair Therapy Saryna Key African Shea Butter Damage Repair. Dostałam próbkę od koleżanki a ona znowu dostała od swoje fryzjera pudełko na wypróbowanie, na którym jest niestety napisane że nie do sprzedaży detalicznej :(
OdpowiedzUsuńI właśnie sprawdziłam, że do kupienia jest w Sephorze :)))
OdpowiedzUsuńHue hue, to teraz ją znajdę :D Dzięki!
UsuńAleż masz proteinolubne włosy, tyle dobroci na raz :):)
OdpowiedzUsuńMoje fale lubią proteinki, częściej, ale w mniejszej porcji :)
U mnie kopy są fajne :D
Usuń