Maseczka Isana Egg White - średniak z nieoczekiwanym działaniem

Linia Isany do cer młodych Egg White wzbudziła moje zainteresowanie już samą zapowiedzią, a potem... były testy ;). Bardzo polubiłam się zarówno z pianką jak i peelingiem z tej serii. Naturalnym więc było, że przy okazji jednej z akcji promocyjnych Rossmanna wrzuciłam do koszyka także maseczkę Isana Egg White - obecnie również możecie kupić ją w promocji 2+2 gratis (moje łupy). Wielkiego zachwytu nie było, ale na etykietę solidnego średniaka na pewno zasłużyła ta jajeczna maseczka ;).


Niewielka tubka to standardowe, maseczkowe rozwiązanie. Zwykle pod koniec rozcinam tego typu opakowania, ale w przypadku Egg White udało mi się zwinąć je jak pastę do zębów i zużyć prawie do ostatniej kropli. Etykieta jest rysunkowa, może nieco przesłodzona, ale w sumie wygląda naprawdę dobrze i co najważniejsze - jest trwała i nie odkleja się z byle powodu. Jajeczko na froncie uznałabym nawet za rozczulające :D. 

40ml tej maseczki kosztuje 7,49zł - niewielka objętość za niską cenę pozwala na testy bez wielkich wątpliwości ;).

Skład:


Emolientowo-glicerynowa baza z dużą dawką glinki kaolinowej oraz odrobiną pantenolu sprawia całkiem przyjemne wrażenie. Maska składowo kojarzy mi się z maseczkami w saszetkach Bania Agafii - oczywiście pod względem rdzenia składu. Po zapachu znajdziemy także białko jaja, witaminę E i kwasy tłuszczowe. Konserwanty całkiem miłe dla oka dopełniania całości na spółkę z kwasem mlekowym (w tak niewielkiej ilości pełniącego rolę regulatora pH). 

Ma mlecznobiały kolor, kremową konsystencję i słodko-kwiatowy zapach, który jest dość intensywny i na pewno nie wszystkim podejdzie. Na szczęście ulatnia się bardzo szybko ;).

Spodziewałam się delikatnego efektu oczyszczającego, a w praktyce jest to mazidło głównie odżywcze z (może) minimalnych efektem matującym. Nakłada i zmywa się bardzo dobrze, ponieważ przy 10-15 minutowej ekspozycji wchłania się w jakiś 80%. Resztę można zmyć wodą lub usunąć chusteczką czy wacikiem. Po opiniach w sieci spodziewałam się pieczenia i zaczerwienionej skóry oraz złagodzenia lub rozognienia zmian trądzikowych, a tu... nic. Czułam się trochę, jakbym się posmarowała bardzo grubą warstwą kremu :D. Nie tego od niej oczekiwałam - gdzie to zmniejszenie porów, oczyszczenie, bardziej widoczne matowienie? Chyba, że moja skóra jest tak gruba, że na tego typu środki już nie reaguje ;).

Efekt odżywczy - bardzo przyjemny: nawilżenie bez tłustej powłoczki, miękka, ale nie lepka skóra, odrobinę wyrównany koloryt. Opakowanie wystarcza na jakieś 7-8 aplikacji, więc wydajność przy tej objętość również jest niezła.

Spodziewałam się czegoś zgoła innego, ale maseczce Isana Egg White nie mogę odmówić widocznego efektu odżywczego (przynajmniej na mojej mordce). Spróbować - można, byle ostrożnie, bo może piec ;).

Jakie są Wasze ulubione niskobudżetowe kosmetyki? ;)

Komentarze

  1. u mnie lekko szczypało w kilku pierwszych razach... później było ok. Generalnie bez większych zachwytów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jak u mnie, tylko bez szczypania się obyło :D

      Usuń
  2. Ja miałam peeling z tej serii - strasznie średni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie akurat odpowiadał bardzo, ale też mam stosunkowo niewielkie doświadczenia z mechanicznymi zdzierakami ;)

      Usuń
  3. raczej nie używam ich kosmetyków

    OdpowiedzUsuń
  4. nigdy nie zwróciłam na nią uwagi, za taką cenę wypróbuję - zobaczę jak u mnie sie sprawdzi

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz