Jak opanowałam trądzik XVIII: micelik po raz trzeci
Dwa samorobione micele, stworzone swego czasu(TUTAJ i TUTAJ), były dla mnie naprawdę sporym, pielęgnacyjnym odkryciem - wątpiłam, by cokolwiek innego mogłoby obie te mieszanki zrzucić z czoła rankingu.
Nieoczekiwanie - tak właśnie się stało, i to za sprawą produktu całkowicie... drogeryjnego.
Mowa o płynie micelarnym Hydrain 3 Hialuro od Dermedic.
Opakowanie: Przeźroczysta, solidna butelka z pstrykowym zamknięciem, o dość ascetycznym wyglądzie (co mi bardzo odpowiada).
Pojemność / cena: 400ml / 25-35zł
200ml / 13-20zł
Skład: Woda (producent podaje, że termalna), gliceryna (humektant), substancja renatłuszczająca (będąca dodatkowo emulgatorem i stabilizatorem piany), hialuronian sodu, mocznik, humektanty, proteiny pszenicy, aminokwas (lizyna), stabilizatory, konserwant i zapach.
Całkiem przyjemny ;)
Konsystencja: Niczym woda, jednak pieni się po wstrząśnięciu.
Zapach: Zaskoczenie - pachnie! Słabo, lekko cukierkowo, jednak przyzwyczaiłam się do bezzapachowych produktów tego typu.
Działanie: Podchodziłam do niego jak pies do jeża, bojąc się niemiłych efektów na swojej twarzy. Przełamałam się jednak i w ten sposób znalazłam mojego obecnego faworyta ;). Miałam także dla niektórych nieodżałowany micel z Biedronki, jednak nie podszedł mi zbytnio.
Płyn ten przede wszystkim nie wywołuje żadnych niepożądanych reakcji w okolicach moich oczu - z racji tego, że od 7 lat jestem kontaktowa moje przewrażliwienie na tym punkcie jest spore :P. Usuwa bezproblemowo makijaż oczu (a kilka moich tuszy było dość pancernych), nie powodując przy tym zwiększonego wypadania rzęs. Nie zauważyłam w trakcie jego stosowania żadnych dodatkowych zmian trądzikowych czy podejrzanych podskórnych gul. Cera po użyciu nie jest lepka, ściągnięta ani podrażniona, rzekłabym nawet, że odrobinę nawilżona (czasem kładłam się spać tylko po zmyciu nim makijażu, a rano nie miałam na twarzy skórkowej Sahary). W czasie jego używania zauważyłam wyrównanie kolorytu cery oraz zmniejszenie liczby zaskórników na czole (łatwe do stwierdzenia, skóra w tym rejonie stała się po prostu gładsza ;)).
Z całą pewnością wrócę do niego ;)
Może Wy polecicie mi jakieś Wasze micelarne hity ? ;)
Tego jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńJa wielbię micela z Biedronki i standardowo Biodermę różową :)
Również ze zdziwieniem muszę przyznać że micel z biedronki jest świetny :)
Usuńjeszcze nigdy nie miałam żadnego micelarnego :)
OdpowiedzUsuńZ Dermedic polubiłam Normacne Preventi - rewelacyjny.
OdpowiedzUsuńAle Biedronkowy też mnie zachwycił i to bardzo. Mam jego niemały zapasik :)
Aktualnie stosuję Oeparol Hydrosense i jest również wart uwagi.
Zaciekawiłaś mnie:)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam płyn micelarny z Biedronki i Biodermę :) Ten na pewno spróbuję :)
OdpowiedzUsuńLovena z Netto :)
OdpowiedzUsuńteż na razie mam ten biedronkowy
OdpowiedzUsuńJa na razie mam płyn micelarny z Bourjois:) Ale muszę coś ze sobą zrobić, bo po ostatniej przygodzie z maseczką Rival de Loop mam na czole istne pole do orania! Same gule;(
OdpowiedzUsuńwidziałam go ostatnio w aptece, chciałam nawet wziąć, ale się powstrzymałam.
OdpowiedzUsuńbede mieć na oku ten produkt ;)
OdpowiedzUsuńja na razie jestem zadowolona z tego biedronkowego ;)
OdpowiedzUsuńU mnie nie sprawdził się w ogóle - jak zresztą żaden płyn micelarny. W ogóle nie jestem w stanie zmyć płynem makijażu, w najlepszym wypadku zmywam (po zużyciu pół butelki i miliona wacików) makijaż oczu, ale pod oczami zostaje efektpandy, którego już płyny nie są w stanie domyć. Skusiłam się na Dermedic, bo kilka koleżanek (które widziały na własne oczy efekty takiego 'zmywania') powiedziały, że ten to już na pewno się sprawdzi. Nie wiem co takiego jest w kosmetykach których używam do makijażu, ale jedyne co jest w stanie je zmyć to nawilżane chusteczki dla dzieci Babydream i też potrzeba ich conajmniej trzech (a i tak rano budzę się z czarnymi kręgami pod oczami).
OdpowiedzUsuńPróbowałaś może kiedykolwiek najpierw umyć twarz żelem, a potem resztki makijażu zebrać wacikiem z micelem?
OdpowiedzUsuńTak, zwykle pod prysznicem myję twarz żelem, a potem walczę z resztkami. Zmywanie 'na sucho' doprowadza mnie do takiego zalamania nerwowego, że już dawno odpuściłam ;) Faktem jest, że nakładam dużo makijażu, ale nie ja jedyna na świecie, powinno się to teoretycznie przełożyć jedynie na ilość zużytego kosmetyku do zmywania. Moja ciocia ma podobnie, ale to twarda baba i zaciska zęby kiedy zmywa oczy MYDŁEM. Ja się na takie drastyczne kroki nie mogę odważyć. Cieszę się, że chociaż te chusteczki zupełnie przypadkiem odkryłam - kto by pomyślał, że sprawdzą się w takiej roli :)
UsuńA technicznie jak to u Ciebie wygląda? ;)
Usuń