Alberto Balsam Tea Tree & Mint - bardzo na tak!
Moje niskoporowate włosy mają sporą tendencję do przeciążenia. Dlatego też, gdy szczególnie zależy mi na braku tego typu włosowej wpadki, stosuję kosmetyki dość lekkie. W ten oto sposób do moich zbiorów trafił Alberto Balsam z Drzewem herbacianym i miętą (Tea Tree & Mint).
Plastikowa, półprzeźroczysta butelka zamykana na klik jest całkiem dobrym rozwiązaniem dla tego produktu - jego konsystencja pozwala na bezproblemowe wydobywanie balsamu w odpowiedniej ilości. Opakowanie jest estetyczne i całkiem trwałe (etykiety się nie odklejają - nie licząc nalepki dystrybutora, a i kilka razy spadło mi z wysokości na podłogę :P).
Skład (by się do niego dobrać, musiałam odkleić nalepkę dystrybutora :P):
Produkt ten można zakwalifikować jako emolientowy. Bazę dla niego stanowią: emolient, antystatyk oraz dwa tytułowe ekstrakty/olejki eteryczne: z drzewa herbacianego oraz mięty. Znajdziemy w nim także pantenol, dwa silikony z grupy lekkich, wypełniacze, kompozycję zapachową, barwniki i konserwanty.
Ma dość lejącą (ale nie wodnistą) konsystencję, delikatnie zielono-błękitny kolor i piękny (przynajmniej dla mnie ;)) miętowy zapach.
Nigdy mnie nie zawiódł - po jego użyciu (zwykle na 5-10 minut po myciu włosów) nigdy nie dorobiłam się syndromu 3xP (przetłuszcz, przychlast, przyliż). Włosy są świeże, czyste, lekkie, a delikatny zapach mięty (który niestety zanika dość szybko z czasem) dodatkowo potęguje efekt świeżości. Loczki też w żaden sposób nie narzekały. Włosy kręciły się ładnie i nawet dość równomiernie, były też trwałe i nieskłonne do puszenia.
Nigdy też nie udało mi się przesadzić z jego ilością (a umówmy się, mam tendencję do odżywkowania włosów "na bogato" w sensie ilościowym :).
Ze względu na konsystencję nie jest zbyt wydajny, ale spora objętość i niska cena rekompensują mi w pełni tę niedogodność. Jego dostępność też pozostawia sporo do życzenia - osobiście widuję go tylko w Tesco, do którego nieszczególnie mi po drodze -.-.
Produkt dobry i tani - już nie mogę się doczekać testów innych jego wersji :D.
Macie doświadczenia z balsamami do włosów?
loading...
Aww moja ulubiona odżywka :) U mnie też nie dało się z nią przesadzić, ale faktycznie ta wydajność jest kiepska.Za to na moich włosach daje cudowne efekty -wyglądają dosłownie jak z reklamy :) Co do dostępności to faktycznie jest w Tesco ale tych większych i online na ich stronie :) Z tej serii polecam jeszcze jagodową odżywkę (granatowe opakowanie) i jabłkową (zieloną), natomiast odradzam zakup malinowej (różowej) -ma tendencję do przetłuszczania i przyklapu włosów.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJagodową miałam kiedyś, też była fajna ;)
UsuńKiedyś namiętnie dtosowalam te odżywki i szampony, ale akurat nie ta wersję. Były dostępne w małej drogeri w moim miescie, nawet za nimi tesknie xd
OdpowiedzUsuńMoże warto je sobie odświeżyć? ;)
UsuńWidzę po raz pierwszy, chyba warto się skusić :)
OdpowiedzUsuńChyba tak ;)
UsuńNie widziałam go w moim ubogim Tesco :(
OdpowiedzUsuńSzkoda :(
UsuńOsobiście nie lubie balsamów.
OdpowiedzUsuńJeden woli ogórki, a drugi organisty córki ;)
UsuńJa mialam kiedys szampon mieta i drzewo herbaciane. Wspominam go bardzo dobrze ale jak dotad nie miałam okazji by kupic ponownie druga butelke
OdpowiedzUsuńW moim Tesco widziałam tylko szampon malinowy ;)
UsuńTo ja polceam z tej samej serii odżywkę malinową - kochałam ją swego czasu! Chyba jutro wpadnę na Kapelankę między zajęciami, taką mi ochotę na nią narobiłaś. :D
OdpowiedzUsuńMam ją w zbiorach ;)
UsuńMiałam kiedyś ten balsam i byłam bardzo zadowolona z działania. :)
OdpowiedzUsuńSuper :D
UsuńNie znam tej serii muszę ja wypróbować.
OdpowiedzUsuńWarto, a ryzyko niewielkie ;)
UsuńNa pewno jak będę w Rzeszowie gdzie jest ogromne Tesco się skuszę :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia w polowaniu ;)
UsuńMuszę ją wypróbować skoro tak fajnie działa a mało kosztuje :)
OdpowiedzUsuńOby i Tobie przypadł do gustu ;)
UsuńUżywałam produktów tej firmy gdy mieszkałam w UK. W przypadku moich włosów i skóry głowy totalnie nieporozumienie ;))
OdpowiedzUsuńBywa i tak ;)
UsuńHej, zamówiłam ostatnio na DOZ-ie krem Apis żurawinowy i odebrałam go ze starym składem, myślisz, że to jakieś stare resztki czy jednak nie zmienili składu?
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, ale ze względu na totalną zmianę filozofii firmy i podejście do klienta nie kupię go więcej ;)
UsuńKupiłam go w dosyć zaawansowanym etapie mojego włosomaniactwa, ale nie dlatego, że ma spoko skład, tylko ze względu na zapach. Powąchałam i przepadłam, szkoda, że się nie utrzymuje na włosach- tzn może się utrzymuje, a ja tego nie czuję, bo zawsze muszę jakimś psikaczem się wesprzeć, żeby kłaczki moje rozczesać. Zapach jest cudowny, idealny do rozbudzenia się rano. Normalnie cudo, ale jest też na tyle ostry, że sprawdźcie przed zakupem czy Wam podejdzie ;)
OdpowiedzUsuńO tak, zapach ma świetny :D
Usuńmarka jest mi zupełnie nieznana ;)
OdpowiedzUsuńNie dziwi mnie to ;)
UsuńChętnie bym go wypróbowała, bo ostatnio kupuję wszystko co ma w sobie drzewo herbaciane :)
OdpowiedzUsuńMoże go gdzieś dorwiesz ;)
UsuńProdukt dla mnie raczej zbędny...
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDokładnie, niewielkie ryzyko ;)
OdpowiedzUsuńCzy nakładasz ten balsam również na skórę głowy? Słyszałam, że olejki z drzewa herbacianego pomagają uregulować wydzielanie sebum, ale nie wiem, jak to wygląda w przypadku balsamu z tym składnikiem.
OdpowiedzUsuńNie, bo wiecznie ciężko mnie do tego przekonać xD Może z czasem, skoro już czasami zdarza mi się nałożyć maskę na skalp to i ten produkt tam wyląduje ;).
UsuńNigdy nie zwróciłam na niego uwagi...
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że mam Twój blog w obserwowanych :D
Cała przyjemność po mojej stronie ;)
Usuń