A jednak coś się zmienia :D
Miałam ograniczyć swoje wyjścia do drogerii, ale brak artykułów pierwszej potrzeby pokroju papieru toaletowego i pasty do zębów zmotywował mnie do odwiedzenia najbliższego mi przybytku, zwanego Rossmannem. Nie ukrywam, że w drogerii najbliżej mojego miejsca zamieszkania otwieranie kolorówki było nagminne (a wiadomo, że tego nie rozumiem...) i w żaden sposób nie powstrzymywane przez personel - pewnie taki przykład szedł z góry.
Zniosło mnie na dział lakierowy, bo poluję na dostawę lakierów Ibiza. Scenka rodzajowa, czyli Pani otwierająca tusze po kolei mimo obecności testerów. Nie zdążyłam zareagować, bo zareagowała ekspedientka (E.)!
E.: - Ale proszę pani, tutaj są testery! Potem klientki składają skargi, że towar jest wyotwierany i wymaziany! Za to potrącają nam od niedawna z wypłaty. (!).
P.: - Przepraszam, nie wiedziałam...
Szczerze? Stanęłam i myślałam, że mi się to przyśniło albo że ból mojej szczęki rzucił mi się już na uszy. A jednak nie, to była prawda!
Wprawdzie ekspedientka nie była chyba do końca przekonana do idei nieotwierania kosmetyków, ale to i tak widoczny krok w świadomości kierownictwa drogerii. Zaprawdę, między innymi w tym Rossmannie właśnie widziałam akcje szminkowe/tuszowe/podkładowe/lakierowe etc. (co nie dziwne, bo tam mi najbliżej), a tu taka zmiana!
I nie była to nowa pracownica. Ta pani pracuje tam od momentu jego otwarcia (2-3 lata temu jakoś) i nie raz widziałam ją prezentującą kolorówkę "na żywo", także na sobie.
Zaczynam wierzyć, że świadomość w narodzie naprawdę wzrasta, i raduje to serce me niezmiernie! :D. I tak, wiem, jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale zawsze to coś :D.
Oby takie przykłady stały się nagminne w innych oddziałach tej sieci oraz reszcie sieciowych drogerii, amen!
no i oby tak zostało, w końcu można by było robić zakupy bez stresu, że ktoś już coś wcześniej otwierał i używał :)
OdpowiedzUsuńCzego i ja nam wszystkim życzę :D
Usuńw końcu jakaś dobra nowina :)
OdpowiedzUsuńPrawda ;)
UsuńWydaje mi się, że to nie światomość narodu spowodowała taką zmianę lecz widmo uszczuplonej wypłaty ;). Ale mam nadzieję, ze taka polityka pojawi się też w innych rossmanach a nie tylko w tym jednym :)
OdpowiedzUsuńAle świadomość narodu widać w skargach na macane kosmetyki ;)
UsuńPrzynajmniej ja tak uważam ;)
Ogólnie spoko, dobrze że zareagowała ale odejmowanie od wypłaty to jednak lekka przesada, jakoś inaczej powinni wyegzekwować reagowanie ekspedientek moim zdaniem.
OdpowiedzUsuńA masz jakiś inny pomysł? Nie naskakuję na Ciebie absolutnie, ale przyznaję, że nie bardzo widzę inne wyjście.
UsuńMoim zdaniem to wyjście byłoby dobre gdyby dodatkowo wisiał komunikat że za towar przemacany trzeba zapłacić. Wtedy obsługa z działu kolorówki mogłaby macantów ładnie do kas kierować i w ich interesie byłoby pilnować żeby macanci za to faktycznie płacili a nie zabierano im tego z wypłaty.
UsuńPewnie jest jakieś inne wyjście, bo jeżeli ja bym miała pracować w Rossmanie i mieliby mi odejmować z wypłaty za pomacane kosmetyki to raczej bym nie chciała tam pracować. Powinni po prostu wprowadzić takie zasady, które zmieniłyby podejście ekspedientek, nie wiem. Nie znam zasad tej firmy od środka, ale no jak napisałam ja bym nie chciała tak pracować.
UsuńTylko inna kwestia, że ja bym zwracała uwagę na macanie kosmetyków...
Kawaii, to dobry pomysł. I dodatkowo dorobienie do wszystkiego testerów.
UsuńOd początku myslalam ze idealnym pomysłem byloby wywieszenie ogłoszenia że otwarty towar uznaje sie za zakupiony. I tyle.
UsuńJa bym chyba przyklasnęła :D
OdpowiedzUsuńJa bym zrobiła to samo, gdyby nie wybity kciuk xD
UsuńAlbo Rossmann śledzi co się dzieje w internecie, albo dostali tak dużą ilość skarg, że nie mogli przejść obojętnie. Ja ostatnio byłam świadkiem podobnej sytuacji w Naturze :)
OdpowiedzUsuńŚledzą, śledzą :) dyrektorzy i kierownicy regionalni z pewnością, na tej podstawie zarządzają i wysyłanym towarem i promocjami na dane produkty i wieloma innymi strategiami marketingowymi pod klienta.
UsuńZapewne jedno i drugie ;)
UsuńCzasem ludzie otwierają pełnowartościowe produkty, bo nie ma wszystkich kompletnych testerów danego produktu. Wczoraj będąc w Hebe chciała kupić pewien podkład ale nie było testera odcienia na którym mi zależało, więc wyszłam.
OdpowiedzUsuńSama jestem trochę zgięta na tym punkcie, bo testerów też nie używam. Kupuję na podstawie tego, co w "internetach" zobaczę, bo po prostu mnie brzydzą.
UsuńOby to nie był sen i takie zasady obowiązywały we wszystkich Rossmanach na stałe.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie, a i szczęka nie bolała mnie aż tak, żeby mieć halucynacje :D
UsuńI oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńZmniejszenie ilości zmacanych kosmetyków i mnie cieszy :D
Usuńmasakra;/ to ja byłam ostatnio w Rossmanie i babka była z córeczka. Mamusia otwiera sobie balsamy i wciera w ręke ;/ miałam jej cos powiedzieć, a tu córeczka do niej "Mamo, ale tego sie nie otwiera!" Baba zgłupiała i poszła. Dla mnie to totalna porażka :|
OdpowiedzUsuńLol, bo dzieci są niewinne, nieskażone... nie znają ZŁA XD
Usuń:D hahah taka prawda, dzieci nieraz mają więcej taktu niż rodzice
UsuńDziecko jest moim mistrzem na sobotę!
Usuńlepiej późno niż wcale :)
OdpowiedzUsuńCoś zaczyna się dziać ;)
UsuńSerce roście czytając ten post <3
OdpowiedzUsuń;)
UsuńNic nie działą tak dobrze, jak potrącenie z wypłaty :D Brawa dla kierownictwa i mam nadzieję, ze ta praktyka rozprzestrzeni się na wszystkie Rossmany :) S.
OdpowiedzUsuńZ własnego doświadczenia potwierdzam xD
UsuńPewnie gdybyś pracowała w Rossmanie, miałabyś inne zdanie na temat potrącania z wypłaty za kosmetyki, które otwierają jakieś głupie babska ;) Teraz jedna ekspedientka musi cały czas pilnować szaf z kolorówką, a kto będzie siedział przy kasie? Nie zdziwcie się w sobotę, kiedy kolejka sięgnie drzwi i będzie się poruszać w tempie żółwia. Ten dodatkowy obowiązek pilnowania klientek pewnie nie ma żadnego odzwierciedlenia w wypłacie (oprócz potrącania za zmacane kosmetyki), a przecież praca w sklepie to nie tylko kasowanie i wykładanie towarów. Teraz jeszcze pilnowanie, a kto policzy pieniądze, kto powbija kody na stan i zrobi całą masę innych rzeczy i papierkowej roboty, której wymaga praca kasjera?
OdpowiedzUsuńProblem jest też tego rodzaju, że sprzedawczynie bardzo chętnie same demonstrują klientkom działanie/kolor danego produktu. Więc w tym momencie też są tymi głupimi babskami :).
UsuńBez przesady, nigdy nie jest tak, że jedna pani obsługuje cały sklep. Teraz przez jakiś czas się przemęczą, skoro do tej pory na to pozwalały, ale w końcu szanowna klientela się nauczy i nie będzie trzeba pilnować.
UsuńSwoją drogą, uważam, że producenci powinni lepiej zabezpieczać kosmetyki. Na wszystkim powinny być folie ochronne. Wtedy klientki same zauważą ile kosmetyków było otwieranych i macanych i może przestaną to robić kiedy nie będą miały co kupić.
UsuńPamiętam, że w śp. Galerii Centrum każdy kosmetyk był zafoliowany. Ale nawet teraz w wielu drogeriach - np. Firlicie - widuję "plomby" na opakowaniach (takie jak bywają na słoiczkach kremów, z folii wzmocnionej drucikiem). I to jest rozwiązanie! Przydaje się zwłaszcza, gdy chodzi o tusze, po których nie widać, czy były macane.
UsuńDo tego obowiązkowo testery (wibo!!!!) i problem byłby rozwiązany.
A ja się tutaj zgadzam z pierwszą wypowiedzią anonima ;)
UsuńZa czasów mojej pracy w drogerii (nie Rossmannie) potrącano nam z pensji za otwarte kosmetyki, a było to kilka lat temu ;). Tyle, że tak było od samego początku - ten obowiązek nie został mi dołożony w czasie trwania pracy.
UsuńA co do tego, że będzie kolejka pod drzwi - wiem, że nie jest to regułą, ale w tym Rossie jedna pani siedzi na kasie (na kolorówce i perfumerii), a druga stoi na kolorówce dokładając towar - w zasadzie od zawsze. Zamieniają się oczywiście z paniami z głównej kasy i innych rejonów sklepu, ale dwie osoby w tym rejonie są zawsze.
Mam nadzieję, że kolejnym krokiem będą "testery do wszystkiego", plomby i inne zabezpieczenia oraz karteczki "towar macany należy do macanta" ;)
Pracowałam w kołchozie zwanym Rossmannem i powiem tak - jak jest więcej ludzi, to żadnych szans na upilnowanie. Na kolorówce (zwanej w wewnętrznym żargonie perfumerią, bo kasjerka tam stojąca miała obowiązek ogarniać i mazidła i perfumy, i kasę w tych okolicach) stało się po sześć godzin, z przerwą na lanie. Od perfum chce się rzygać po dwóch. Jak pokazujesz jednej pani perfumki, to się nie rozdwoisz i nie upilnujesz tych trzech, które buszują w kolorówce a poza tym nikt nie lubi, jak mu ekspedientka dyszy w kark. Nie mogę olać klienta, który prosi o pomoc. Tak samo nie można odejść od kasy, jeśli ma się kolejkę. Dodatkowo często brak testerów, lub testery tak wyświnione, że wstyd, a dosyłali je nam w tylko sobie znanym harmonogramie.
UsuńEkspedientki nie powinny bawić się towarem, ale uważam, ze potrącanie z wypłaty za szaleństwa klientów to granda. Producent powinien zabezpieczać kosmetyki plombą lub odpowiednią folijką, a w sklepie powinna być zasada o kupowaniu otwartych kosmetyków. I nie powinni oszczędzać na testerach. Ja bez pomaziania nie umiem kupić podkładu, a nie stać mnie na kupowanie na próbę czegoś, czego potem nie użyję.
Może w końcu będzie taki moment że nie będzie wszystko pootwierane ;)))
OdpowiedzUsuńChociaż potrącanie z pensji jest trochę słabe ;/ bonie zawsze da się upilnować jak np są 2 babeczki na sklepie .
Szczerze powiem, że jeszcze nie widziałam Rossmanna z tak okrojoną obsługą. Jednak w tej kwestii mogę nie mieć doświadczenia, bo odwiedzam je w zasadzie tylko w Krakowie, Andrychowie i Wadowicach.
Usuńnoo i oby tak dalej!!
OdpowiedzUsuńOby nastąpiły też kolejne kroki, np. z poprawą zabezpieczeń kosmetyków ;)
UsuńJakie miłe zaskoczenie! Dobrze, że właściciel rozwiązał to potrącaniem z pensji, bo ekspedientki będą mimowolnie zwracać na to uwagę.
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym nawet, że byłam zszokowana. W promieniu mojego zasięgu w Krakowie mam 6 Rossów i ten mój zawsze słynął z najbardziej "wypaćkanej" kolorówki - a tu proszę ^^
UsuńTak, najlepiej nie dać testerów do swoich produktów i potrącać ekspedientkom z wypłaty...Wiem, że one same prezentują pełnowymiarowe kosmetyki i tez mnie to drażni, ale myślę, że to wszystko wynika z ich niewiedzy. Skoro ktoś się nie interesuje branżą kosmetyczną to skąd ma wiedzieć, że otwieranie kosmetyku skraca jego żywotność? Firmy powinny foliować swoje wyroby. Koniec. Kropka.
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Wiele firm - np Wibo - w ogóle nie ma testerów. Nie kupię błyszczyka, o ile nie sprawdzę koloru, a tego nie da się zrobić bez otwarcia i popaćkania na łapie (na usta oczywiście nie nakładam).
UsuńObawiam się, że przyczyna jest prozaiczna - używane szminki, cienie, pudry itp idą na straty. Na dłuższą metę obmackiwanie jest po prostu nieopłacalne.
Wibo ma testery do niektórych kosmetyków, np. czwórki korektorów i pomadek Eliksir.
Usuńernestyna - obecność testera nie zawsze pomaga, są takie gwiazdy, które uparcie je ignorują. Testery+blistowanie kosmetyków byłoby idealne :).
Swoją drogą tak się zastanawiam, czy ekspedientkom zostały przedstawione argumenty "przeciw macaniu".
UsuńOfoliowanie niestety nie gwarantuje tego, że klientka nie otworzy kosmetyku, nawet w obecności testera - tu zgadzam się z Zoilą.
A co do testerów - też uważam, że powinny być, chociaż ich nie używam, i raczej nie zamierzam ;)
dobry krok,po proszę taką ekspedientkę także w moim Rossmannie ;)
OdpowiedzUsuńKrok w dobrą stronę, ale jeden to za mało ;)
UsuńBardzo dobrze, że wyciągają wnioski. Przecież to okropne, nikt nie chce kosmetyku, który już był używany :/
OdpowiedzUsuńNajbardziej zaskoczył mnie fragment o tym, że klientki składają skargi przez otwarte kosmetyki - zapewne dlatego, że wiele razy widziałam, jak ktoś kupuje ewidentnie wcześniej otwarty egzemplarz (a przecież jestem dość niespostrzegawczym krótkowidzem).
UsuńNiektóre testery pomadek są poodgryzane,bo paniusie co niektóre wychodzą z założenia"po co kupić pomadkę jeśli kolor podoba się. Przecież można odgryźć ,wypluć do chusteczki a w domu przełożyć do pustego opakowania po pomadce". Przy szafach z kolorówką nie spotkałam się jeszcze żeby zwracały panie z obsługi macantkom uwagę,ale stojąc już przy kasie jedna z pań z obsługi zwróciła klientowi uwagę, że flakonik perfum który trzyma w dłoni to nie tester . Co do odciagania z pensji pracownikom,to no może cześć z nich pokazuje kolor kosmetyku pełnowartościowego na swojej dłoni. Jednak jak już ktoś wcześniej napisał nie wszystkie firmy zapewniają testery. Co do klientek które otwierają i maziają się pełno wartościowym kosmetykiem,to moim zdaniem pracownik ochrony ( chyba są też od pilnowania a nie tylko do ozdoby) mógłby dopilnować aby macantka zapłaciła za kosmetyk. Non stop kobiety z obsługi nie dadzą rady same pilnować szaf i patrzeć czy ktoś nie otwiera kosmetyków.
OdpowiedzUsuńWow, szok, z czymś takim jeszcze się nie spotkałam :D
UsuńTekstem o szminkach mnie po prostu położyłaś o.O
UsuńPink, nie wiem, jakie wytyczne mają tam panowie z ochrony - może, gdy przyjdę kolejny raz zobaczę jednego z nich na kolorówce, who knows ;)
W Rossmanach w moim mieście zauważyłam,że rzadko który pan z ochrony pojawia się w pobliżu stoiska z kolorówką a szczególnie omijają je kiedy jest minus ileś tam% na kolorówkę. Osobiście nie pomyślałabym żeby malować usta testerem a przy okazji odgryzac kawałek tylko po to aby mieć kawałek pomadki w kolorze który się spodobał. Niektóre kobiety potrafią odkręcić kilka lakierów i sprawdzać kolor na paznokciach...
UsuńPowiem Ci, że tym tekstem o odgryzaniu testerów przesunęłaś mi granice poznania, naprawdę. Nadal jestem w szoku ^.^
UsuńJeśli testery nie są połamane lub wypaćkane do samego końca, to na niektórych można zauważyć ślady zębów. W Rossmanach jest niebezpiecznie przy kolorówce kiedy jest minus% . Niektóre kobiety jakby mogły to by cie udusiły wzrokiem widząc tester w twoich dłoniach :-P
UsuńTośmy się doczekały :)
OdpowiedzUsuńNo coś się dzieje ;)
UsuńNo jak jej mają zabrać z wypłaty to już chyba warto się odezwać...;)
OdpowiedzUsuńAle cała sytuacja powinna się też rozwinąć w stronę ułatwienia ekspedientkom tego pilnowania ;)
UsuńCiągle jestem świadkiem, jak wiele osób otwiera kosmetyki, sprawdza, a potem odkłada na półkę.
OdpowiedzUsuńKilkakrotnie zwróciłam uwagę, ale reakcja tych osób na moje słowa była w stylu "o czym ty do mnie mówisz?"
Mam nadzieję, że w końcu sytuacja się poprawi i pracownicy drogerii będą upominać takie osoby, a pojawi się zatem więcej testerów, aby nie kusić klientów do otwierania wszystkiego co popadnie.
Wiadomo, że uświadamianie powinno dotyczyć zarówno obsługi, jak i klientów.
UsuńA ja myślę, że potrącenie pracownikom to nie jest dobry pomysł. Owszem, trzeba bardziej uświadomić pracowników i naciskać aby pilnowali ale to przecież w przeważającej większości głupie baby same otwierają pełnowartościowe kosmetyki. Gdyby były porozwieszane kartki z informacją, że rzecz zmacana należy do macanta i tym podobne, to może więcej bab by się opamietalo.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to tylko pierwszy etap zmian i pójdzie to dalej tą trasą.
UsuńBardzo często brakuje testerów szminek, tuszy, cieni itd. Ale zauważcie, że nie istnieje coś takiego jak tester lakieru;/. Istnieją przecież takie plastikowe pazurki, które powinny być pomazane lakierem, ale czegoś takiego w sklepach po prostu nie ma. Jestem przeciwko macaniu, ale nie ukrywam, lakiery sprawdzam. Często lakier ma bardzo ładny kolorek w buteleczce a kryje może za 4 warstwą. Przynajmniej te rossmanowskie. Kascysko pisała kiedyś, że można sobie sprawdzić kolory w internecie- ale krycia nie sprawdzisz.
OdpowiedzUsuńTestery lakierów widuję na pewno w krakowskich SP ;)
UsuńSzczerze powiem, że nie sprawdzam krycia na paznokciu przed zakupem, bo jedna warstwa jest dość myląca (przynajmniej u mnie ;)).
Na której ulicy ten Rossmann gdzie można kupić nie wymemlany tusz? :D Pozdrawiam, Monia
OdpowiedzUsuńRossmann na Królewskiej ;)
Usuń