Życie zaskakuje, czyli jak coś taniego może być drogie
W ramach przerw w nauce poszukuję sobie prezentu z okazji zdobycia tytułu magistra. W międzyczasie znalazłam już 1434934835 masek do włosów (oczywiście większość w litrowych baniakach :P), które chciałabym wypróbować. Staram się jednak powstrzymać, bo w tej kwestii moje zapasy nadal są spore xD. Mój wzrok kieruje się też czasami mimowolnie na oleje (chociaż i tu na niedobory nie narzekam), przez co wpadłam na coś, co sprawiło, że musiałam patrzałki przetrzeć ze zdziwienia ^^.
Otóż wpadłam na cudo będące olejem rycynowym sygnowanym marką Alepia:
Źródło: biolander.com
Super, świetnie, w zasadzie nie zwróciłabym na niego większej uwagi (obecnie jest dla moich włosów za ciężki), gdyby nie... cena.
30ml tego cuda kosztuje 60zł. Myślę - może on nierafinowany, tłoczony na zimno, a te nasze rycynowe apteczne są rafinowane?
Po sprawdzeniu: fakt, produkt Alepii jest nierafinowany i zimnotłoczony, ale... nasze apteczne oleje są dokładnie takie same.
Po sprawdzeniu: fakt, produkt Alepii jest nierafinowany i zimnotłoczony, ale... nasze apteczne oleje są dokładnie takie same.
O, chociażby z Phytopharmu:
Źródło: bangla.pl
100ml tego oleju kosztuje 8,50zł, czyli lekko licząc przebicie cenowe Alepii jest ponad dwudziestokrotne. On także jest olejem zimnotłoczonym, jest jednak zapakowany w mniej poręczną buteleczkę.
Wiem i zdaję sobie sprawę, że oleje sygnowane nazwą jakiejś firmy są droższe od "no name'ów", ba, nawet potrafię to zrozumieć (pakowanie, reklama, rejestracja itd. kosztują, kilkukrotne przebicie cenowe nie jest niczym dziwnym), jednak aż takie przebicie cenowe jest trochę poza granicami mojej percepcji ^^. I zadziwia o tyle, że Alepia ma chociażby mydła w całkiem dobrej cenie ^^.
Włoso- i kosmetykomaniactwo nie musi być drogą pasją ;).
O proszę! Bardzo przydatny post, dzięki :))
OdpowiedzUsuńoch, przebitka cenowa masakryczna :o
OdpowiedzUsuńTaka dość spora :P
UsuńCoś takiego... Szok.
OdpowiedzUsuńNo tak trochę...
Usuńsłuszne spostrzeżenie... przesada na całej linii;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
:)
Również pozdrawiam ;)
Usuńo kurcze ale numer!
OdpowiedzUsuńTrochę za duża ta przebitka ^^
UsuńA to nie tylko kosmetyki tak, wielokrotnie miałam sytuacje typu: przymierzam coś w sklepie, cena rzędu 60zł za szorty, no, jednak nie. Idę na targ a tam TE SAME szorty za 20 zł - tak samo szyte, ten sam materiał. Jedyna różnica - jakaś noname'owa metka zamiast firmowej wszyta. I ta sama trwałość, bo miałam i takie porównania, że ja kupiłam coś taniej na targu, a koleżanka w sklepie. Chyba jedyna rada to szukać, szukać, i nie łapać za pierwsze droższe :P
OdpowiedzUsuńMam pytanie, korzystając z okazji. Mam cerę problematyczną, przetłuszczającą się, a jak wiadomo - taką nawilżać też trzeba. Waham się między nawilżającym serum Balei (skład: AQUA · GLYCERIN · NEOPENTYL GLYCOL DIHEPTANOATE · XYLITYLGLUCOSIDE · PANTHENOL · TOCOPHERYL ACETATE · HYDROXYETHYL ACRYLATE/SODIUM ACRYLOYLDIMETHYLTAURATE COPOLYMER · SODIUM HYALURONATE · ANHYDROXYLITOL · XYLITOL · ETHYLHEXYLGLYCERIN · PHENOXYETHANOL · PARFUM) a żelem aloesowym Alverde (skład: Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Glycerin, Alcohol*, Sodium PCA, Xanthan Gum, Agave Americana Leaf Extract*, Rhizobian Gum, Parfum**, Limonene**, Benzyl Salicylate**, Linalool**, Geraniol**, Citral**, Citronellol**, Benzyl Alcohol**).
Który byłby według Ciebie lepszy?
Pozdrawiam, Bellatriks.
Nie jestem Kaśką, ale mam taką samą cerę i na bank brałabym Alverde :)
UsuńBaardzo dziękuję za odpowiedź :)
UsuńBellatriks
Postawiłabym te serum na równi, bo pierwsza ma sporo humektantów, druga dwa zioła, ale za to etanol w pakiecie.
UsuńChociaż sama wzięłabym Baleę.
Straszne i przedziwne...
OdpowiedzUsuńLepsze jest to, że wyświetlił mi się post "Dłonie w kokosie" a przeczytałam "dłubanie w nosie"...
Dopiero wstałam, ale nie mam usprawiedliwienia :D
Hahaha, made my day! ;)
Usuńmam ten z Phytopharmu :) Miałam go używać na rzęsy, chyba raz użyłam i leży póki co. Może wypróbuję go w inny sposób :) No ale niestety wiele jest takich kosmetyków, że płaci się raczej za markę, a tak na prawdę taki sam produkt można kupić o wiele taniej, tylko dlatego, że firma nie jest tak znana :) Choć ja i tak nie znam tego Alepia :P
OdpowiedzUsuńNa rzęsy spróbowałam raz i podziękuję, nie lubię wyglądać jak królik xD
UsuńA wystarczy poszukać polskie zamienniki i portfel uratowany ;)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńTakich produktów jest więcej, np olej kokosowy w supermarkecie kosztuje kilkanaście złotych a w sklepie z "naturalnymi" kosmetykami - kilkadziesiąt. Inny przypadek - masło shea. Kilka miesięcy temu koleżanka zachwycala się kremem do pielęgnacji skórek wokół paznokci. Za male, kilkumililitrowe opakowanie w L'occitane zaśpiewano jej ponad 100 zł! Ale kupiła, używa, jest zachwycona. Z ciekawości zerknęłam na skład, a tam masło shea...i nic więcej... Jak wiadomo, masło shea mozna kupić chociażby na Biochemii Urody w dużo większej pojemności za kilkanaście złotych. Ja wiem, ze L'occitane to z załozenia firma droga, ale bez przesady! Pozdrawiam, Sabina
OdpowiedzUsuńMasakra! :) Dlatego właśnie uwielbiam sklepy z półproduktami.
UsuńO, też ciekawa sytuacja xD
Usuńtrzeba uważać co się kupuje, bo wiele produktów jest niewartych swojej ceny :/
OdpowiedzUsuńobserwuję.
http://eye-shadoow.blogspot.com/
Raczej trzeba pamiętać o tym, że czasem można bardzo dużo zapłacić za samą markę...
UsuńDlatego trzeba czytać, jeszcze raz czytać i porównywać:)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest ;)
UsuńWłaśnie dlatego - coraz sprawniej - czytam składy i robię śledztwa przed zakupem czegokolwiek. To potrafi uratować portfel! ;)
OdpowiedzUsuńSporo w tym racji :D
UsuńFirmy czasami każą sobie drogo płacić za swoje logo...
OdpowiedzUsuńDość często nawet ;)
UsuńNajczęściej za markę się płaci a poszukać trochę i dorwie się czasami coś tańszego i trwalszego-lepszego od oryginału.
OdpowiedzUsuńTo też prawda
UsuńDobrze trzeba szukać. Czasami się trafi jakaś fajna okazja.
OdpowiedzUsuńCzasem wystarczy jedna naklejka czy metka i już cena idzie do góry o 100% lub nawet więcej. Nie wrato przepłacać tylko rozglądnąć się w internecie za tańszymi odpowiednikami o bardzo zbliżonym składzie lub zapytać w drogerii czy aptece.
OdpowiedzUsuńWarto kopać, porównywać i sprawdzać. Niestety często można przepłacić, bo cena jest za markę na etykietce, a nie za zawartość opakowania.
OdpowiedzUsuńAhahahah!! jaka przebitka! :D współczuję tym, którzy się wydali te 6 dych :)))
OdpowiedzUsuńSzukałam kiedyś oleju rycynowego we Francji - i znalazłam takie cudo i dziwo: buteleczka 200 ml, fikuśna etykietka, główny składnik: olej słonecznikowy, cena: 7 euro. O_o
OdpowiedzUsuńroześmiałam się na głos na widok ceny. może jakieś drobinki złota w nim pływają :D
OdpowiedzUsuń