Kascysko na diecie: życie "po diecie"



Od ponad 2 miesięcy jestem na etapie podietowej stabilizacji. Przeszliście ze mną przez wszystkie etapy mojej walki o wymuszoną wagę z dietetykiem, więc myślę, że kilka słów na ten temat się przyda ;).

Wcześniejsze wpisy:

Kascysko na diecie: jak wygląda współpraca z dietetykiem?
Kascysko na diecie: początek
Kascysko na diecie: dlaczego nie ćwiczę?
Kascysko na diecie: po trzech tygodniach
Kascysko na diecie: koniec... i początek 

Trochę zdjęć moich posiłków ;)


Winogrono zawsze na plusie ;).


"Tiramisu" wersja polska: jogurt naturalny z kakao, biszkoptami maczanymi w Ince i gruszkami.



Naleśnik bez mąki z szynką, ogórkiem kiszonym, papryką i pomidorem oraz sosem czosnkowo-jogurtowym.


Leczo z brokułami i rybą.


"Tiramisu" = Jogurt + biszkopty + gruszki.


Gotowane mięso z kurczaka + ziemniaki w mundurkach + ogórki kiszone.


Wafle ryżowe z serkiem twarogowym, szynką ogórkiem kiszonym i pomidorkami koktajlowymi.


Wafle ryżowe + serek twarogowy z papryką.


Pierwsze sushi ;).

Od razu mówię, że od zawsze mam tzw. fazy jedzeniowe polegające na tym, że przez pewien czas jem bardzo dużo określonego produktu, np. ogórków kiszonych, winogron, ziemniaków itp. Mam tak od zawsze i w moich jadłospisach też można to zauważyć ;).

Obecnie cierpię na pewien problem, dla większości zapewne dość dziwny :P. Nadal chudnę mimo tego, że moja dzienna kaloryczność oscyluje wokół 1800-2000kcal. Przyczyną tego stanu rzeczy jest zapewne to, że dość znacznie zwiększyła się moja aktywność (bez obaw, nadal "nie ćwiczę" :P). Jeszcze więcej chodzę (uroki posiadania laboratoriów na czterech poziomach oraz wizyt u mojego partnera w pracy :P) i z tej okazji planuję podnieść kaloryczność swoich posiłków jeszcze o 300kcal. Na wadzę widzę wynik poniżej 53 kg i chcę już wyhamować. 

W zasadzie nie powinnam pisać o zwiększeniu kaloryczności posiłków, bo tak naprawdę zwiększyłam ich ilość: z 5 do 6-7, bo i mój dzień dość mocno się wydłużył. Staram się jeść w miarę regularnie, ale różnie z tym bywa (nie ustawię sobie zajęć ze studentami przecież pod to, by jeść co 3h xD). Zdarza mi się oczywiście również grzeszyć słodyczami (głównie czekoladą) i czasami piwem, ale staram się wtedy tak zmodyfikować jadłospis, by zmieścić się w dziennej kaloryczności ;).

Niemniej jednak bardzo dobrze się czuję i chyba nadszedł czas na wymianę garderoby na mniejszy rozmiar (szczególnie moje dwie pary spodni potrzebują w miarę szybkiego zastępstwa xD). Przyzwyczajam się także do widoku swoich żeber, który średnio mnie raduje :P. Zaczynam też zauważać zarys kości na dekolcie (i wcale nie chodzi mi o obojczyki) - to chciałabym powstrzymać.

Wydaje mi się, że moje nawyki zostały zmienione już na stałe, a waga w najbliższym czasie zatrzyma się w miejscu ku mojemu zadowoleniu ;). Dieta z dietetykiem była w moim przypadku najlepszym możliwym rozwiązaniem. Sama z całą pewnością nie przeszłabym tego tak bezboleśnie i z sukcesem.

Macie za sobą lub przed sobą walkę z wagą?

loading...

Komentarze

  1. Piękne wyniki:) i ja staram sie zmienić nieco jadłospis, potrzebny mi solidny odwyk od słodkości:) waga na razie 64 kg przy wzroście 172, poczuje sie znacznie lepiej jak ze 3 kilo spadnie.
    Tu sie sprawdza picie drożdży- porost wlosow i zahamowanie apetytu na słodycze, same korzyści:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokladnie takie same zamiary :) Mam 173cm i wazylam tak 65. Wszyscy mowia, ze dobrze wygladam i przesadzam ale po prostu wiem, ze sie bede lepiej czula jak zejde do 60 kilo. Na poczatek ograniczylam smieciowe jedzenie, luncze (bo gdzie mieszkam w pracy mamy stolowke - dalej jem o 12 ale glownie wazywa i owoce), biale pieczywo, mleko itd. Juz samo to dalo dobre rezultaty. Poza tym dosyc duzo cwicze. Teraz oscyluje wokol 62 kilo, ale wlasnie mnie denerwuje ze jednego dnia moge wazyc 61,5 a drugiego 64 (waze sie rano) :/ Chcialabym, zeby to sie jakos ustabilizowalo. Olga, jak to u Ciebie wyglada?

      Usuń
    2. Hehe:) ja przed ciąża ważyłam 59 kg i mam nieskromny zamiar wrócić do noszenia dżinsów sprzed ciąży w rozmiarze 36. Taki kaprys.
      Nie trenuje nic konkretnego, chodzę duzo na spacery z wózkiem, jem umiarkowanie trzymając sie w miarę zdrowego jedzenia. Nie stosuje jakiejś specyficznej diety, sprawdza sie u mnie Intuitive Eating, wyszukaj w Internecie jeśli cię to zainteresuje:) pozdrawiam.

      Usuń
    3. Powodzenia Dziewczyny ;)

      Usuń
    4. No to widac jak waga jest niemiarodajna. Bo ja w sumie nawet przy 62 kilo mieszcze sie w 36 :P Chyba musze wyprobowac mierzenie obwodow.

      Usuń
    5. Waga bardzo często jest niemiarodajna, bo i ja mając prawie 60kg wagi (154cm wzrostu) nosiłam spodnie 36 ;)

      Usuń
  2. Na szczęście nie mam takiego problemu. Mam jednak brak motywacji do ćwiczeń :( Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też takowej nie mam i nie jest mi z tego powodu smutno ;)

      Usuń
  3. Gratuluję i cieszę się, że trafiłaś na dietetyka (czyli w sumie konkurencję dla mnie :P!), który pomógł Ci osiągnąć Twoje cele ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo - gratuluję :) Ja zmieniłam sposób odżywiania - wymusiło to na mnie m.in. łysienie androgenowe i też czuję się lepiej :) Ja jednak z aktywności nie rezygnuję, choć ostatnio tak strrrasznie mi się nie chce :D
    Twoje posiłki inspirujące, szczególnie muszę "podchwycić" to tiramisu :) Może uraczę biednego TŻ, bo on też ograniczył cukier przeze mnie i mu smutno ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się po prostu od zawsze nie chcę, a i motywacji nie mam więc się nie zmuszam ;)

      Usuń
    2. Podmianka cukru na ksylitol/stewię i nie będzie smutno :) Moja endo poleciła i nawet sernik dla cukrzyka da się zrobić ;)

      Usuń
  5. Ja jestem wiecznie "przed", ale ostatnio sporo czytam o diecie paleo, zobaczymy co z tego będzie :)
    Ale Twoją walkę też zacznę mocno zgłębiać :D

    Buziaki i gratulacje :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do paleo totalnie nie mam przekonania, ale życzę powodzenia ;)

      Usuń
  6. Podziwiamy Cię!;) Winogrono to zawsze pyszna przekąska;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jestem na diecie cukrzycowej (prewencja to podstawa) czyli po prostu niski indeks glikemiczny. Dodatkowo dużo ćwiczę siłowo :) Mam zamiar wrócić do liczenia makro bo widzę ( i czuję) że mam za dużo węglowodanów i "trza" je trochę uciąć. :)
    Z tym że u mnie to nie jest chęć zrzucenia wagi. Nie chcę kiedyś mieć cukrzycy a czuję się o wiele lepiej kiedy jem tak jak teraz i ćwiczę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz