Podsumowanie: 10 najpopularniejszych postów ever!
Końcówka starego roku i początek nowego to czas podsumowań i przemyśleń. Omówieniem 2017 roku na blogu uraczę Was kiedy indziej, bo na dziś zaplanowałam coś, co wykonałam w zasadzie z własnej ciekawości - ranking 15 najpopularniejszych postów na tym blogu od początku jego istnienia ;). Przeglądając statystyki sama zaliczyłam kilka zaskoczeń. Oto i one, wraz z odpowiednimi linkami do nich ;).
Miejsce 15:
Tekst, który może pomóc opanować problem z włosami farbowanymi henną bądź innymi mieszankami z dodatkiem indygo (nieudany kolor, zielony glon na włosach i tym odobne). Nie powstałby bez pomocy nieocenionej Katarzyny, która wystąpiła w roli królika doświadczalnego, testującego na sobie moje pomysły ;).
Miejsce 14:
Moja opinia na temat tej metody przyspieszania porostu nie jest pochlebna, jednak każdy ma swój rozum, więc decyduje w zależności od bilansu plusów i minusów. Istnieje sporo równie skutecznych i bezpieczniejszych dla skóry i cebulek włosowych metod.
Miejsce 13:
Kosmetyczna historia o nieco zabawnej kanwie - producent omawianych środków chwali się raportem ich skuteczności, który w zasadzie świadczy o czymś zgoła przeciwnym ;). Pomimo szytego grubymi nićmi marketingu muszę sprawiedliwie napisać, że kosmetyki te mają swoich zwolenników.
Miejsce 12:
Ile użytkowniczek lakierów tyle pomysłów na ratowanie ulubionego odcienia, jednak w wielu przypadkach ratunek równy jest zagładzie ;). Wystarczy natomiast niewielka ilość takiego, organicznego rozpuszczalnika, by rozwiązać problem ;).
Miejsce 11:
Mogę już uchylić rąbka tajemnicy - tematy włosowe i porostowe będą królowały w tym zestawieniu ;). Domowa wcierka z wierzbownicy znalazła swoich zwolenników - nie pachnie tak intensywnie jak kozieradka, a może zadziałać równie zadowalająco.
Miejsce 10:
Do kwasu migdałowego mam spory sentyment - był pierwszym, którego używałam. I chociaż, ze względu na trudności w przygotowaniu roztworu, poszedł w odstawkę na rzecz mlekowego - nadal polecam go w początkach przygody z kwasami ;).
Miejsce 9:
Kozieradka zrobiła przeze mnie niesamowitą furorę w roli przyspieszacza porostu i środka zmniejszającego wypadanie włosów, jednak równie dobrze sprawdza się w walce ze zmianami trądzikowymi (szczególnie typu hormonalnego). Byle tylko znieść zapach rosołku ;).
Miejsce 8:
Oczywiście, że tak! Nie jest konieczne kupowanie nierafinowanych "olei z mandragory" za miliony złotych monet, by spróbować olejowania włosów. Zwykłe oleje, takie jak słonecznikowy, rzepakowy czy inny "Kujawski" mogą się sprawdzić równie dobrze bądź nawet lepiej - włosy potrafią mieć naprawdę nieoczekiwane preferencje pielęgnacyjne ;).
Miejsce 7:
Mogłabym napisać - ile osób tyle przyczyn. Wpis jednak grupuje te najważniejsze i najczęściej spotykane, na które zwykle nawet nie zwróciliśmy uwagi w ferworze codziennego życia. Niektóre są całkiem proste do wyeliminowania ;).
Miejsce 6:
Abstrahując od mojego negatywnego stosunku do preparatów na rzęsy zawierających ten środek (na rynku można znaleźć kosmetyki skuteczne i bez niego) - warto rzucić okiem na komentarze. Niektóre naprawdę wywołują gęsią skórkę - nawet u mnie.
Miejsce 5:
Saw palmetto (palma sabałowa) znane jest od dawna w leczeniu wypadania włosów o podłożu androgenowym. Preparatów z tym ekstraktem na rynku jest sporo, jednak z ciekawości sporządziłam macerat na bazie kapsułek z tym składnikiem. Jak zadziałał? O tym w poście ;).
Miejsce 4:
Biotebal to niezwykle popularna marka, głównie dzięki preparatowi doustnemu z końską dawką biotyny. Poszerzenie asortymentu o kosmetyki wywołało spore zainteresowanie, jednak u mnie nie dały efektu "wow".
Miejsce 3:
Któż nie sprawdził na sobie włosowego, porostowego rosołku ;). Przypadkiem wywołałam prawdziwy boom na to przyprawowe zielsko. Jak każdy środek ma swoich zwolenników i przeciwników, aczkolwiek przeważają ci pierwsi. Gdyby nie intensywny zapach byłaby wcierką idealną.
Miejsce 2:
Gdy sobie przypomnę ile spędziłam nad nim i nad spisem odżywek proteinowych to aż się zastanawiam... jak mi się chciało xD. Niemniej jednak oba wymagają aktualizacji, na którą pewnie niezbyt szybko będę miała czas.
Miejsce 1:
Pierwsze miejsce było dla mnie zaskakujące - temat drożdży i ich picia jest wszak przewałkowany w miliardzie różnych miejsc. Niezmiernie mi miło, że u mnie znajdujecie w tym temacie jeszcze jakieś nowości i ciekawe dopowiedzenia. Hm, może powinnam uczcić ten ranking kubkiem napoju drożdżowego? :D
Życzę Wam i sobie na Nowy Rok jak najwięcej takich wartych uwagi postów ;)
Witaj, Kascysko, tu Kurczak. Co z MWH?
OdpowiedzUsuńJestem w dwóch trzecich (kocham tą niekompatybilność MS Word z Bloggerem xD), myślę, że najdalej w środowy wieczór ją dostaniesz w wersji "do publikacji" z prośbą o naniesienie poprawek ;)
UsuńDziękuję :)
Usuńo paznokciach sama teraz poczytałam ;) a drożdże na pierwszym miejscu??Woooow! ale jak by nie było to na nie się nie skuszę ;) taki organizm-mówi nie ;)Życzę jak najwięcej takich postów top 1 i zainteresowania nimi :)
OdpowiedzUsuńŹle się czujesz po drożdżach? ;)
UsuńCieszę się, że w czołówce znalazły się wpisy o końskiej maści i odżywkach do rzęs. Twoje racjonalne podejście do "hitów blogosfery" podbudowane rzetelną wiedzą to jeden głównych powodów, dla których regularnie do Ciebie zaglądam :) Pamiętam do tej pory wpis jednej z najpopularniejszych blogerek, która niby ostrzegała, niby informowała o skutkach ubocznych, ale wpis zilustrowała zdjęciami swoich rzęs spektakularnie wydłużonych dzięki słynnym kroplom do oczu. W komentarzach - wyłącznie zachwyty i porady, jak je zdobyć. Byłam przerażona.
OdpowiedzUsuńKażdy ma swój rozum i z niego korzysta, ale pewnie i ja byłabym przerażona -.-
UsuńZawsze chętnie do Ciebie zaglądam - masa wartościowej wiedzy ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńMam zaległości :)
OdpowiedzUsuńCzyli takie rankingi są potrzebne czasami ;)
UsuńTrzy do poczytania
OdpowiedzUsuńKtóre? ;)
UsuńSuper podsumowanie :) A drożdże sama piłam w tamtym roku ;)
OdpowiedzUsuńI jak efekty? ;)
UsuńRzeczywiście, przy spisach odżywek musiałaś się dużo napracować. To fajna ściąga dla mniej doświadczonych osób, więc myślę, że było warto. Każdy materiał ułatwiający wejście w świat pielęgnacji włosów jest bardzo przydatny – początki są zawsze najtrudniejsze.
OdpowiedzUsuńWypadałoby go tylko zaktualizować o nowe pozycje ;)
Usuńwszystkie przydatne posty w jednym miejscu <3
OdpowiedzUsuńhttp://angelaendzel.blogspot.com/
E no, nie wszystkie ;)
UsuńMam pytanie z innej beczki. Nosisz na co dzień jakąś biżuterię, bransoletki, pierścionki? Nie przeszkadza to w Twojej pracy?
OdpowiedzUsuńNoszę od niedawna pierścionek zaręczynowy, wcześniej żadnych ozdób dłoni nie nosiłam regularnie. W labie albo gdy sama prezentuję uczniom doświadczenia zdejmuję go ;)
Usuńnajlepszy blog o tych sprawach
OdpowiedzUsuń