Jak używam nafty do włosów?



Wczorajszy wpis aż się prosi o uzupełnienie o włosowe sposoby na naftę kosmetyczną, które sama stosuję. Jak już wczoraj wspominałam - środek ten wylądował na skórze głowy oraz długości.


Jak stosowałam naftę na skórę głowy?

Ot, zwilżałam płynem palce, które następnie wsuwałam między włosy u nasady i wcierałam (aplikacja zajmowała mi około minuty-półtorej). Pozostawiałam na 15 minut (prawie z zegarkiem w ręku). Jak już wspominałam wczoraj, skóra mojej głowy ma za sobą jedynie krótki romans z naftą - w okolicach piętnastej minuty trzymania mój skalp zaczynał reagować niepokojącym swędzeniem, przez co po kilku próbach zrezygnowałam z jej aplikacji w ten rejon.

Obecnie, nakładając preparat na długość, bardzo uważam, by nie pomaziać nim skóry głowy. Co jak co, ale o zagęszczenie moich włosów walczyłam zbyt długo, by teraz ryzykować ich migrację w nadmiernej ilości ;).

Niemniej jednak wiele włosomaniaczek dzięki niej zauważyło zmniejszone wypadanie czy przyspieszony porost. Jeśli chodzi Wam po głowie pomysł wypróbowania nafty na skórze głowy - pamiętajcie o próbie uczuleniowej (nafty mają zwykle dodatki, które mogą uczulić) oraz o tym, by nie szaleć z czasem trzymania - 10-15 minut na początek wystarczy, a w późniejszym okresie i tak ten czas nie powinien być dłuższy niż 30 minut. 

No i najważniejsze - gdy jakaś reakcja skalpu nas zaniepokoi w czasie seansu z tym kosmetykiem - natychmiast zmywajmy!

Jak stosowałam naftę na długość włosów?

Produkt ten stosowałam tylko i wyłącznie przed myciem - moje niskoporowate włosy dość łatwo obciążyć, więc jego dodatek do produktu do spłukiwania nie byłby najlepszym pomysłem :P

Zawsze też używałam nafty ma wilgotne/mokre włosy? Dlaczego? Tutaj nie nastąpi żadne naukowe wytłumaczenie: posiadam po prostu pewne włosomaniacze natręctwo - nie cierpię niczego nakładać na suche włosy :P. Powoduje to u mnie jakiś wewnętrzny dyskomfort :P. Uważam, że pielęgnacja powinna być przyjemnością, więc nie katuję siebie mazianiem suchych włosów ;).

Wersją podstawową było u mnie wcieranie nafty w zwilżone wodą włosy. Potem beta-version były tuningowane: psikaczem przed wcieraniem (gliceryna, żel aloesowy/ekstrakt z aloesu, keratyna, jedwab, kolagen, elastyna, odrobina oleju, kwas hialuronowy, mocznik, mleczan sodu... - w różnych konfiguracjach), mieszaniem nafty z maską do włosów/kremem, a także nakładaniem tego kosmetyku na włosy wcześniej potraktowane kremem/maską i/lub olejem (nadal na 15 minut przed myciem).

Przyznaję, że wersję podstawową lub z samym psikaczem zmywa się najtrudniej, aczkolwiek jeśli tylko nie przesadziłam z częstotliwością za każdym razem włosy były domyte (mocnym szamponem x 2). Efekty? Za każdym razem był podobnie przyjemny (wczorajszy post), bejbiki były okiełznane, jednak chyba najlepsze wrażenie robi na mnie nafta nałożona na "olejowanie na krem bądź odżywkę".

Też macie tak, że dany kosmetyk próbujecie we wszystkich możliwych konfiguracjach? ;)


Komentarze

  1. Witam. Zapraszam do nowo powstającego spisu blogów. spisiocenablogow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. ja kiedyś, daaawno temu używałam naftę ale chyba nie osiągnęłam żadnych efektów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za to uzupełnienie! Też jakoś tak wzdrygam się przed nakładaniem rzeczy na suche włosy, zwłaszcza że w przypadku np oleju przynosi to raczej smutne efekty :P Spróbuję dziś nałożyć naftę na chwilę na olej+odżywkę, a nie jak zawsze w mieszance z nimi i zobaczymy co wyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze testuje wszystko ze wszytskim i dlatego testowanie produktu zajmuje mi miesiac :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie robię tak z olejem argonowym :) Bardzo jestem ciekawa tej nafty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swój zamierzam dopiero rozdziewiczyć... kiedyś xD

      Usuń
  6. Mnie niestety nafta nie polubiła;) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja z naftą się polubiłam,ale chcę w końcu znaleźć inną lepszą alternatywę

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś próbowałam nakładać naftę na skórę głowy, ale zrezygnowałam po 2 razach ze względu na wzmożone wypadanie, jakie powodowała. Na długość bardzo przypasowała moim włosom. I nałożona na olej działa najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama się bałam wzmożonego wypadania, więc dałam sobie spokój z traktowaniem naftą skalpu.

      Usuń
  9. Raz popełniłam taki błąd (dawno, dawno temu...), że trzymałam naftę na włosach kilka godzin, dosłownie popaliła mi skórę głowy, tak mnie piekło i swędziało po zmyciu, że myślałam, że nie wytrzymam! Na szczęście obyło się bez konsekwencji, skóra się zagoiła i wszystko było dobrze. Ale od tamtej pory przestrzegam wszystkich, żeby trzymali ją zgodnie z instrukcją na opakowaniu i sama na to uważam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opis jest tak sugestywny, że aż mnie skóra głowy zabolała ^^

      Ważne, że dobrze się skończyło ;)

      Usuń
  10. Kascysko, pisałaś, że szukasz sposobów na naturalne rozjaśnienie włosów. Czy znalazłaś już jakiś? ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. jakoś nafta nie przekonywała mnie nigdy. ale może nada to blasku moim kręciołkiom, które naturalnie nie chcą tego czynić

    OdpowiedzUsuń
  12. No właśnie ja nafty nigdy nie używałam jeszcze. Możliwe, że kiedyś się na nią skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. O taak, uwielbiam wypróbować produkt na wile sposobów.
    Naftę nakładam na długość i skórę głowy, nigdy żadna nie spowodowała u mnie swędzenia ani zaczerwienienia. W sumie z rumiankiem nigdy nie miałam, przeważnie kupuje tą z wit A i E.


    OdpowiedzUsuń
  14. ja wlasnie stworzylam maseczke z lyzki oleju rycynowego, 3 lyzek nafty kosmetycznej, kilku kropel cytryny i zolta jajka..zamierzam nalozyc na wilgotne wlosy i skore glowy po czym po 30min zmyc :) zobaczymy, jakie efekty przeniesie dla moich srednioporowatych wlosow, ktorych ostatnio koncowki lataja, jak wysuszone piorka :/ nie wiem czy to przeproteinowanie, czy brak im nawilzenia..?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli to przeproteinowanie, to tym żółtkiem się dopiero załatwisz...

      Usuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nigdy nie używałam nafty, ale czytałam wiele pozytywnych opinii na jej temat. Fakt faktem, muszę kiedyś się "zebrać" i ją zakupić :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Muszę wrócić do nafty, bo leży gdzieś zapomniana ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wiem, ze trochę nie w temacie, ale mogłabyś polecić jakieś kosmetyki do makijażu? Chodzi mi głownie o podkład. Mam problematyczną cerę z wypryskami, jednak od czasu do czasu chciałabym się w pełni umalować. POlecasz jakiś dobry podklad, który nie pogarsza sprawy i nie zapycha??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdecydowanie podklady mineralne, moga sluzyc do codziennego uzytku np. Annabelle Minerals :)

      Usuń
    2. Mam pseudobrązujący krem Alterry, który jest jednak bardzo ciemny, więc mieszam go ze swoim kremem ;).

      A jak nie, to właśnie prawdziwe podkłady mineralne ;)

      Usuń
  19. Używałam kiedyś nafty kosmetycznej, ale nie trwało to długo, ponieważ denerwowało mnie kilkukrotne mycie włosów aby ją zmyć, tym bardziej, że bardzo szybko wypłukuje mi się z włosów kolor.

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam naftę i faktycznie daje fajne rezultaty ale ja używam tylko na włosy a nie skórę głowy.

    OdpowiedzUsuń
  21. Z naftą mam 2 akcje: Raz użyłam w mieszance z jajkiem i oliwą. Skóra i włosy dostały ataku szuszu-kołtuna. To była makabra, myślałam, że nie doczeszę i w ogóle płakałam z powodu tej nafty. Włosy mam wysokoporowate, cienkie. Może za długo trzymałam? Druga rzecz: fryzjerka (nie ufam żadnemu fryzjerowi!) powiedziała, że naftę się stosuje tylko na włosy niefarobwane. I szok. Prawda to??? Coś mi się nie chce wierzyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, skąd fryzjerka wyciągnęła taką bzdurę ;)

      A co do wcześniejszej akcji - bardzo możliwe, że przeproteinowałaś się dodatkiem jajka.

      Usuń
  22. Moja mama stosowała kurację naftową z powodu rzadkich włosów. Używała nafty nieoczyszczonej takiej do lampy. Nafta kosmetyczna jest pozbawiona cennych naturalnych składników. Wcierała naftę w skórę głowy na 3 godziny przed myciem i po ok. pól roku miała włosy gęste jak Wioletta Willas.

    OdpowiedzUsuń
  23. hej, też słyszałam legendy o tym, że Villas miała te włosy po nafcie, ale coś nie chce mi się wierzyć, ale jedno - a propos nafty - prawie na pewno pomaga na łupież, tylko diabelnie trudno się ją zmywa z włosów i głowy, bo na skórę głowy też trzeba nakładać

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz