Problemy włosowe X: czy filmformery (silikony, polyquateria, quateria, guar, parafina) niszczą włosy ?



Spotkaliście się z określeniem "bomba silikonowa" w totalnie negatywnym znaczeniu? Na pewno. Spotkaliście się ze stwierdzeniem, że filmformery niszczą włosy? Z całą pewnością. Pytanie tylko - jak jest naprawdę? Warto poświęcić chwilę na refleksję nad tematem.

Filmformery nie są w stanie same zniszczyć/wysuszyć/zmienić struktury włosa. Są oskarżane o "przestępstwa włosowe", które zwykle obciążają sumienie innych składników "oblepiaczowego" kosmetyku - w słynnym Biosilku był to etanol (Alcohol Denat.), można też znaleźć przypadki dodatków alkoholu izopropylowego (IPA, Isopropyl Alcohol - na który nie wszystkie włosy reagują) czy detergentów (najczęściej SLS-Sodium Lauryl Sulfate, SLES-Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Lauramidopropyl Betaine).

Filmformery nie stanowią także nieprzepuszczalnej warstwy dla substancji, które dostarczamy włosom wraz z olejami, maskami, kremami czy też innymi miksami - nie stanowią więc blokady dla dobroci, bo: 
  • Po pierwsze - większość z nich jest łatwa do usunięcia, a nawet sama odparowuje z powierzchni włosa. 
  • Po drugie - w trakcie "noszenia" ścierają się na ubraniach, czapkach, przy przebieraniu...
  • Po trzecie - spora ich część rozpuszczalna jest w tłuszczach, więc w takich przypadkach olej czy "olejowe" składniki miksów przenikną bez większych problemów.
  • Po czwarte - nałożenie na włosy "bomby silikonowej" w warunkach domowych w taki sposób, by warstwa była idealna i nieprzepuszczalna jest niemożliwe. Ba, nawet w laboratorium byłoby to ciężkie do zrealizowania, gdyż włos nie jest zbyt wdzięczną powierzchnią do powlekania.

Filmformery za to mogą:
  • obciążyć - wiadomo, główne skrzypce gra tutaj ilość użytego kosmetyku, rodzaj (do spłukiwania, bez spłukiwania, szampon, stylizator...) oraz typ użytego filmformera (jedni mogą "litrami" lać na głowę Dimethicone, ale już odrobina parafiny powoduje u nich 3xP: przyklap, przetłuszcz i przychlast);
  • spuszyć - tak, silikony jak najbardziej mogą puszyć. Najwięcej doniesień na ten temat znalazłam o Amodimethicone, Dimethicone, parafinie i gumie guar oraz jej pochodnych. Puch często mylony jest z wysuszeniem włosów.
  • "strąkować" włosy - pojęcie związane poniekąd z obciążeniem, ale dotyczące bardziej długości niż nasady włosów -  kędziorki zbijają się w pasma, na co narzeka wiele kobiet. Tutaj także należy rozważyć ilość i typ kosmetyku oraz rodzaj filmformera;
  • powodować niechciane reakcje ze strony skóry - jednak nikt nie każe nam wcierać odżywki z silikonami w skalp, jeśli nam to nie służy.
Pierwsze trzy kropki dotyczą nie uszkodzeń włosa, a pogorszenia wyglądu fryzury - wystarczy filmformery z nich zmyć odpowiednim środkiem, by wszystko wróciło do normy. Czwarta natomiast zależy od wrażliwości osobniczej - uczulonym można być wszakże na wszystko.

Jaki jest Wasz stosunek do silikonów i innych filmformerów? ;)
Sodium Laureth Sulfate
Sodium Laureth Sulfate
Sodium Laureth Sulfate

Komentarze

  1. moje włosy nie cierpią silikonów w dużych ilościach, dzieje się im wtedy wszystko: przyklap u gór, pych albo strąki na dole fryzury. Muszę uważać, by nie przesadzić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja szczerze mówiąc nie zwracam szczególnej uwagi na składy, raczej ufam temu co widzę, że służy moim włosom zamiast szkodzić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przy silikonach w składach muszę uważać, by nie przesadzić, ale jakoś szczególnie mnie nie "drażnią" ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O jaaa, dzięki za ten post ! Zawsze myślałam, że moje włosy puszą się dlatego że mam przesuszone włosy, a to może być wina silikonów ! Dzięki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja już nie wiem czego może być to wina u mnie. Przy silikonach też miewam straszny puch ale jednak mniejszy niż bez nich. Poratujecie?

      Usuń
    2. Dokładny opis pielęgnacji podrzuć ;)

      Usuń
    3. Oj :)

      Lubię się z olejami. Ryżowy marki Rizi. Czasami nawet na cały dzień i noc jak siedzę w domu. Zamiennie olejek do masażu migdałowy od Alterry.

      Przed każdym myciem maseczka, bo bym włosy tylko sobie wyszarpała przy rozczesywaniu (obowiązkowo na mokro). Maseczka lub odzywka, czasami jeszcze po umyciu jeśli myłam szamponem ale wtedy raczej bez olejków i spłukuję wodą. Są wtedy wygładzone. I jak zostawię na nich trochę odżywki po myciu to się ładniej kręcą.
      Moja maseczka wygląda najczęściej tak, że mieszam wszystko jak leci. Czyli trochę olejków, Isana Body Cream oliwkowy, mąka ziemniaczana, żel lniany (siemię), maska Bingo SPa -masło shea. To taki mój standard. Planuję dokupić jakieś półprodukty typu aloes, mleczko pszczele.
      Czasami do takiej maseczki dodaję naftę kosmetyczną z aloesem marki Anna ale wtedy zmywam obowiązkowo szamponem Biały Jeleń - męski.
      Staram się myć włosy odżywką DeBa migdałowa, ale jednak raz na tydzień może co półtorej sięgam po Jelenia, głównie wtedy gdy do maseczki dodałam naftę.

      Ogółem 'maseczkuję' się i myję włosy dwa razy w tygodniu. Olejuję włosy na zasadzie, że najpierw olej, potem maska potem mycie (często sama odzywka starczy by zmyć). Więc właściwie zawsze przed myciem bywa, że mam jakiś olej we włosach zaraz przed maską. Więc tak jakoś raz, dwa razy w tygodniu mam olej na włosach.

      Ach, i prym u mnie wiedzie to: http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=57415
      zawsze po myciu dwa psiki na mokre, a potem jeden na suche by się nie puszyły tak bardzo, błyszczały jeszcze bardziej. U jednej blogerki bardzo chwalony za skład więc zakupiłam.

      Coś robię gdzieś źle?
      Włosy mocno kręcone, ale zazwyczaj suszone na warkocz by mieć u nasady wyprostowane a na dole równe fale.

      To może jeszcze tak w skrócie bo chyba namieszałam. Najczęściej wygląda to tak:
      1. olej
      2. maseczka
      3. mycie (jeśli szamponem to jeszcze punkt. 4. wchodzi w grę, jeśli myję odżywką to punkt 3. wygląda w sumie jak czwarty)
      4. odżywka na mokro i rozczesywanie włosów
      5. spłukanie wodą, odsączenie
      6. (nie zawsze) rochę odżywki wgniatam we włosy i zostawiam już tak
      7. olejek od L'oreal na jeszcze mokre włosy
      8. schną naturalnie, często zaplecione w warkocz
      9. suche włosy - trochę olejku L'oreal

      Wsio jasna? :) Czy dalej mieszam? xD

      Usuń
    4. Ah, i farbuję odrosty Color&Soin.

      Usuń
    5. Problem może stanowić warkocz. Jeśli rzeczywiście masz mocno kręcone włosy (moja wyobraźnia podsuwa mi cudowne wizje :D) to warkocz prawdopodobnie zaburza skręt, czego efektem jest puch w pewnej mierze niwelowany przez silikony.

      Pomyśl o innym sposobie prostowania włosów u nasady ;)

      Usuń
  5. jak z wszytskim, ważny jest umiar ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje włosy bardzo lubią silikony, pomimo, że są cienkie, to użyte silikony w rozsądnych ilościach ich nie obciążają.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubimy się z quaternium bardzo, strąki, obciążenie i puch.

    OdpowiedzUsuń
  8. Parafina powoduje u mnie przesuszenie i zapchanie skóry ciała, głowy i twarzy, które zwykle kończy się podrażnieniem, dlatego jej unikam. Nie nakładam silikonów na skórę głowy i jej okolice. Poza tym hulaj dusza piekła nie ma, a dzień bez silikonowego serum jest dniem straconym ;)
    Strasznie mnie bawi takie demonizowanie silikonów i odrzucanie wszystkich kosmetyków, które je zawierają na raz. Najczęściej jeszcze połączone z systematycznym szorowaniem włosów jakimś zdzierakiem zakończone rozpaczą, "bo włosy są takie okrooooooopne, ratunku".
    W taką pogodę jak teraz silikony to dobrodziejstwo. Nawet w kremie do paszczy mam dimethicone i mi służy, w przeciwieństwie do niektórych olejów. Wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba trochę umiaru. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi na to, że na parafinę jesteś chyba uczulona.

      Mądre słowa ;)

      Usuń
  9. Bardzo pouczający i ciekawy post :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Moje włosy kochają silikony, a i ja je kocham również w wydaniu na twarz :) Parafiny jednak nie trawię na ciało, ale na włosy jeszcze nie próbowałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat na twarz niezbyt mogę, ale na włosy silikony lubię ;)

      Usuń
  11. Parafina zdecydowanie nie-ani na włosy (choć w tym wypadku jeszcze raz na jakiś czas można) a tym bardziej na twarz (tu zdecydowanie nie-nawet pojedynczy eksperyment wywołał burzę).Silikony jesienią i zimą na używam i na włosy i w kremach do twarzy.Fightthedull ma rację-wszystko jest dla ludzi,ważny tylko umiar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jest trochę inaczej, szczególnie w przypadku parafiny i włosów ;)

      Usuń
  12. dobry post, wreszcie dobre podsumowanie !!

    OdpowiedzUsuń
  13. Dimethiconol to to samo co dimethicone? Chyba nie, ale czy to wtedy jakiś gorszy silikon?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to nie jest to samo. Pytanie tylko, jakie jest kryterium nazwania silikonu "gorszym", bo ja takowego nie znam ;)

      Usuń
    2. Dla mnie gorszy, to taki który ciężej zmyć, bo często myję włosy tylko odżywką. A oblepianie włosów silikonami na dłuższą metę to podobno zło, choć po twoim wpisie coraz mniej w to wierzę :)

      Usuń
    3. Oba nie są szczególnie trudne do usunięcia, a "ciężkie nadbudowanie czegokolwiek" na włosach jest w zasadzie niemożliwe ;)

      Usuń
  14. Ja unikam ich na całej długości, tylko dlatego, że obciążają moje włosy. Na końcówki sprawdzają się idealnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie w odżywkach do spłukiwania nałożonych w rozsądnej ilości nie robią krzywdy, za to serum mogę nakładać tylko na końcówki ;)

      Usuń
  15. Ja wszelkich takich oblepiaczy unikam w szamponach i produktach do twarzy, ale w maskach/odżywkach już nie przeszkadzają mi tak bardzo, codziennie używam również silikonowego serum na końcówki. W zasadzie to się nawet zastanawiam, czy się z silikonami nieco nie zaprzyjaźnić, może mają szansę dociążyć moje rozpuchane włosy :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może być całkiem niezły pomysł na ujarzmienie włosów ;)

      Usuń
  16. Wreszcie rozsądne podejście do oblepiaczy :) Bardzo przydatny wpis!

    Moje włosy są jeszcze inne. Proste, cienkie niskopory, bardzo lubią niewielkie ilości lekkich silikonów nawet nakładane od nasady włosów (wygładzają, nie obciążają, ułatwiają rozczesywanie, aloesowa Mrs Potter's z dimethicone to mój hit), na cięższe reagują spektakularnie lśniącą taflą i przyklapem, ale za to w ogóle nie przeszkadza im alkohol (Alterra, biosilk na końcówki - wiem, że nie należy się do tego przyznawać;). Mam włosy typu suflet - trudno o puszystość, wystarczy spojrzeć krzywo, dodać czegoś za dużo i od razu zaliczają oklap ;) W ogóle nie znają pojęcia spuszenia, zdarzyło im się to raz, po przedawkowaniu humektantów w środku lata.
    Parafiny nie próbowałam, boje się :( Intuicja podpowiada, że się nie polubimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pottersy mają silikon, ale tak mocno zmodyfikowany, że zmywa się już w czasie spłukiwania wodą ;)

      Jednak kiedyś, gdy nie będziesz mieć "wychodnego"- warto spróbować i sprawdzić, jakie Twoje włosy mają stosunek do parafiny ;)

      Usuń
    2. Przetestuję! Krzywdy przecież nie zrobi ;)

      Usuń
  17. O, tyle raz ktoś mi mówił/pisał, że skoro moje włosy się puszą, to powinnam przejść na silikony. A po nich jest naprawdę gorzej, Najgorzej chyba po jedwabiu Chi. Dobrze wiedzieć, że to nie takie dziwne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedwab Chi ma modyfikowane proteiny jedwabiu, to one mogą odpowiadać za problem. Czego "silikonowego" używałaś?

      Usuń
  18. Amodimethicone - zawsze puszy moje włosy i sie go wystrzegam. Parafina również ale na 2 dzień robi mi siano, świeżo po umyciu jest nawet ok- bo dociąża:)
    Silikony d/s sa ok, ale e w ,,serach'' muszę stosować niewielkie ilości - wręcz minimalne;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja w pielęgnacji grudniowej zrezygnowałam całkowicie z silikonów i muszę powiedzieć, że moje włosy bardzo dobrze się bez nich czuły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest styczeń, więc ewentualne negatywne skutki rezygnacji z silikonów mogą wyjść później ;)

      Usuń
  20. otworzylas mi oczy, ze nie wato ich tez tak nagminnie uzywac ;) trzeba je po prostu uzywac z glowa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego chyba nigdzie nie napisałam, sama używam silikonów co mycie ;)

      Usuń
    2. wiesz co jak sobie czytam to co napisalam to w sumie sama nie rozumiem o co mi chodzilo ; o
      bo ogolnie czytalam rozne rzeczy wlasnie ze szkodza i tak dalej a mi chodzilo, ze otworzylas mi oczy ze mozna je uzywac tylko nie mozna przesadzac haha xD nie wiem czemu to tak dziwnie brzmi ; o

      Usuń
  21. Moje wlosy lubia sie spuszyc po silikonach :) Nie unikam ich zupelnie, raczej ograniczam, choc teraz przynajmniej bede wiedziala, ktory z nich moze ten puch powodowac ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. mam pytanie, jak długo można przechowywać glicerynę od momentu otwarcia? kupiłam jakoś w marcu, używałam sporadycznie, nie wiem czy wyrzucić i kupić nową czy mogę dodawać do odżywki tą co mam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak 6 miesięcy, jednak jeśli chcesz ją wykorzystać jako dodatek do maski jedynie na długość, to możesz nawet 12 miesięcy ją "kończyć" ;)

      Usuń
  23. Ja mogę jeszcze dodać elektryzowanie włosów po silikonach... ale nie pamiętam, po których, bo na razie działam bez :) Żółta maska Gliss-kura to mi zrobiła puch z elektryzowaniem aż do włosów w pionie, więc od zeszłej zimy działam na restrykcyjnym CG. Teraz, przy czapkach I szalikach, jakiś oblepiacz ochronnie by się przydał, ale nie mam pomysłu, co by dać, żeby nie strzelać iskrami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A probowalas tego serum Biovax trzy oleje? Fantastycznie się u mnie sprawdza, w przeciwieństwie do maski z tej samej serii...

      Usuń
    2. Żółta maska GK nie ma przypadkiem protein?

      Usuń
    3. Ma. Kupa olei, dimethicone, hydrolizowana keratyna... Miała dociążać, stosowana z umiarem raz na jakiś czas, a tu lipa:(

      Usuń
    4. MatMaju, możesz być chronicznie przeproteinowana i stąd to "elektryzowanie".

      Usuń
    5. Ale ja proteinki sobie dawkuję! Raz na 2-3 tygodnie. Głównie emolienty, czasem humektancik, rypanie raz na tydzień. Prąd we włosach tylko po sylikonach :( a szukam zabezpieczenia na zimę, bp mam delikatniusie i cienkie kłaczki, co to po czapkach wierzchnia warstwą się męczy, rozdwaja i nadaje do ścięcia. Poza tym - mam swoje sprawdzone kosmetyki, szukam tylko oblepiacza ochronnego na zimę, aby tylko bez przyklapu (te trudno zmywalne mi tak robią), strączków (parafina, gliceryna) i elektryzowania (wciąż nie wiem...).

      Usuń
    6. To idź w stronę guaru może.

      Usuń
    7. A tak zrobię. Dziękuję dobra kobieto!

      Usuń
  24. Świetny post. :))) Ciesze sie, ze go zamieściłaś. Może wreszcie silikony przestaną być zwane złem wcielonym... Oczywiście, niech nie mają styczności ze skórą głowy i nasada włosów, ale na długości, a przynajmniej końcówkach to obowiązek, szczególnie w zimie. Mówię z perspektywy prosto-, dlugo-, grubo i gestowlosej, naturalnie jasnej blondynki. :D
    Natomiast parafina... Brrr. Nienawidzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie wiem, jak z nową formułą osławionej wcierki Jantar, ale stara formuła miała silikon całkiem wysoko, a dziewczyny wcierały ją namiętnie i nic złego się nie działo, jeśli nie było nadwrażliwości na jakiś konkretny składnik ;).

      Usuń
    2. Każda głowa inna jest-ja pisałam o odczuciach z perspektywy mojej :))) I sama kiedyś wcieralam Jantar, wypadanie opanował, ale przyklap był. :( Podejrzewam właśnie silikon, ale byłam wtedy zdesperowana i używałam mimo tego składnika... ;)

      Usuń
  25. Ostatnio chętnie sięgam po drogeryjne odżywki. Silikony świetnie dociążają niesforne pasma. Nie zauważyłam, aby wpływały negatywnie na moją fryzurę. Niestety, nie mogę powiedzieć tego samego o parafinie, która funduje mi tłuste strąki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać parafina jest Twoim naczelnym obciążaczem.

      Usuń
  26. Mam pytanie - czy rafinowany olej kokosowy trzeba trzymać w lodówce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tfu, nierafinowany :)

      Usuń
    2. Nie trzeba, ale tak do miesiąca musiałabyś go zużyć. Oleje nierafinowane mają to do siebie, że lubią się z lodówką ;).

      Usuń
  27. Bardzo przydatny post który powinnaś przeczytać http://www.onelittlesmile.pl/2014/01/jak-miec-adnego-bloga-6-przykazan.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, z kilku rad pewnie skorzystam, chociaż nieszczególnie dużo mam sobie do zarzucenia ;)

      Usuń
  28. a jak rozróżnić puch od przesuszonych włosów? ogólnie jestem na etapie 'część włosów jest w kondyncji takiej jak chce' ale czasem im odwala i się puszą/przesuszają - i jak tu dojść do tego czy to przesusz czy puch? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykle po wstrzeleniu się w odpowiedni zestaw pielęgnacyjny, zabezpieczeniu odżywką b/s czy/i silikonowym serum puch znika.

      Puchu można się pozbyć "z mycia na mycie", a przesusz to stan bardziej stały i ingerujący w kondycję włosa mocno.

      Usuń
  29. Mimo tego, ze czytam Twojego bloga, szukam opinii o produktach do pielrgnacji, to nadal nie wiem jak o nie dbać. Co gorsza nawet ich stanu nie umiem okeslic. Kompletna sierota ze mnie;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, bez podstawowych informacji nawet ja nie potrafię pomóc :/

      Usuń
  30. Kręcą się, czasem końcówki się rozdwajają, mam wrażenie, jakby były jakieś suche. Nie mam uczucia takich gładkich, lśniących włosów. Przetłuszczają się u nasady, jak wilgotno na dworze, to o ładnych lokach mogę zapomnieć, bo włosy robią się jakieś tępe...hmm, sama nie wiem jak to określić. Jak wyprostuję, wow po wyjściu na dwór robi się takie niewiadomoco. Do pielęgnacji używam szamponu hipp, maski bingospa keratyna i spirulina, jako odżywkę fructis googbye damage i to samo serum na końce. Nie wiem, czy mam włosy wysokoporowate, no niby chyba najbardziej opis takich włosów pasuje do moich, chociaż sama już nie wiem. :/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz